TAKIE HISTORIE POWINNY BYĆ OPISYWANE W ROCZNIKU ŚWIADKÓW JEHOWY A NIE SĄ, SZKODA
Ściganie odstępców "W Atenach, dnia 6 kwietnia 1987 roku, grupa ok. 50 osób zebrała się w domu Nicka
i Efisii Bozartzis, byłych Świadków Jehowy, aby porozmawiać o Biblii. Ze swojego balkonu Nick dostrzegł, że po przeciwnej stronie ulicy stali dwaj mężczyźni, obserwując wchodzących do jego domu, wśród których były osoby oficjalnie jeszcze związane z Ruchem. Rozpoznawszy w jednym z nich Świadka Jehowy, zszedł na dół, żeby porozmawiać, jednak kiedy tylko dwaj mężczyźni go zobaczyli, dosłownie zniknęli. Kilka dni później trzej Świadkowie Jehowy, będący w grupie osób uczestniczących w spotkaniu w domu Bozartiza, zostali wykluczeni przez „starszych” podczas przesłuchania przed Komitetem Sądowniczym.
Piątek był dniem spotkań innej grupy, odbywających się w domu Voula Kalokerinou, innej członkini Świadków Jehowy w Atenach, ale ponieważ postanowiono zgromadzić się w następną niedzielę, aby świętować „wieczerzę pańską”, spotkanie w piątek 9 kwietnia 1987 zostało anulowane. Jednak w tamten piątek wieczorem, Voula zauważyła samochód z pięcioma osobami w środku, zaparkowany po przeciwnej stronie ulicy naprzeciwko swojego domu, który stał tam przez wiele godzin. Taka sama sytuacja miała miejsce następnego wieczoru.
W tym momencie ktoś mógłby pomyśleć, że tamci Grecy cierpieli na jakiś rodzaj zbiorowej paranoi i chcieli za wszelką cenę w opisanych zachowaniach zobaczyć zuchwałą chęć sfabrykowania dowodów w celu usunięcia odstępców, jednak po zapoznaniu się z dalszym ciągiem tej historii zdamy sobie sprawę, że ich podejrzenia były całkowicie uzasadnione.
W następną niedzielę 11 kwietnia grono kilku osób udało się do domu Voula Kalokerinou, aby świętować „wieczerzę pańską”. Voula zauważyła nieznany jej samochód, zaparkowany na rogu z drugiej strony ulicy, podczas gdy mały camper stał na drugim rogu. Tylne okno campera zasłonięto papierem, ale pośrodku był otwór. Niejeden raz pasażerowie samochodu przechodzili przez ulicę, kierując się do campera, żeby porozmawiać z kimś, kto był wewnątrz. Voula poprosiła jednego ze swoich gości, żeby zapytał, dlaczego samochody zostały zaparkowane dokładnie tam, naprzeciwko jej domu. Jak tylko zbliżył się do samochodu, jego pasażerowie natychmiast ruszyli z miejsca. Mężczyzna podszedł więc do campera, by zajrzeć przez otwór w papierze, którym była zasłonięta tylna szyba samochodu. W środku zobaczył dwie osoby, Świadków Jehowy, wyposażone w kompletną aparaturę do rejestracji telewizyjnej. Jeden z nich nazywał się Nikolas Antoniou i był „starszym”, drugi – Dimetre Zerdes - był członkiem biura oddziału Towarzystwa Strażnica w Atenach. Inni goście Vouli również wyszli na ulicę i okrążyli camper, podczas gdy policjant przebywający w pobliżu zbliżył się do grupy, żeby zobaczyć, co się dzieje. Świadkowie Jehowy, którzy przebywali w camperze próbowali uciec i skierowali samochód do pobliskiego parku, gdzie próbowali pozbyć się sprzętu do filmowania, jednak przyjazd dwóch policyjnych samochodów udaremnił im to i zostali aresztowani za pogwałcenie prywatności. Odebrano im sprzęt do filmowania. Na taśmie zarejestrowano dom pani Kolokerinou i pierwsze stopnie głównego wejścia.
To wydarzenie doprowadziło do procesu. W mowie oskarżycielskiej podczas procesu, prokurator powiedział: „Nie wierzę, że istnieje bodaj jedna organizacja chrześcijańska, która mówi swoim członkom, żeby posługiwali się kłamstwem, ale ponieważ oskarżony i jego organizacja to czynią, żądam, aby wzięli na siebie odpowiedzialność i powiedzieli otwarcie: „Tak, szpiegowaliśmy”. Ale skoro organizacja robi takie rzeczy, czego można oczekiwać od jej członków? Używali specjalistycznego sprzętu i niektórzy świadkowie przyłapali ich na gorącym uczynku podczas filmowania, jednak oni obstają przy twierdzeniu, że nie szpiegowali, tylko filmowali. Wszystko to nie przysparza chwały ani oskarżonym, ani organizacji, do której należą. Każdy z nas może należeć do organizacji, która mu się najbardziej spodoba, ale możemy również swobodnie opuścić jej szeregi i robić to, co chcemy, byleby w granicach prawa... Czy fakt, że ktoś porzuca organizację, odchodzi z niej, daje komukolwiek prawo do śledzenia tej osoby? Prawo zakazuje używania jakichkolwiek urządzeń rejestrujących, od magnetofonu po kamerę video, po to by wtrącać się w życie i zwyczaje innych ludzi. Prywatne życie każdego z nas nie może w żadnym razie podlegać kontroli, dotyczy to również naszych osobistych przekonań. Chodzi o bardzo poważną sprawę. Oskarżonych zastano, gdy byli zajęci rejestracją życia prywatnego powodów przy użyciu sprzętu video i to, co było oczywiste, nieprzypadkowo. Towarzystwo Strażnica, nauczając, że jest „jak arka” i że tylko wchodząc na jej pokład można dostąpić zbawienia, bo jest łodzią bożą, uzależnia w znaczny sposób swoich członków, co skłania ich do czynów stanowiących zagrożenie dla praw człowieka”.
Sąd orzekł o winie oskarżonych."
Przypadek został szczegółowo opisany w R.V. Franz, In Serach of Christian Freedom, Atlanta 2007, rozdział XI.
http://fecris.org/wp-content/uploads/2015/05/Aveta-PL.pdf