Wykluczony - czytam te Twoje wypowiedzi i się zastanawiam po co Ty w ogóle założyłeś ten wątek i co chcesz innym udowodnić? Wykluczony nie jesteś, tylko nieczynny, jak sam o sobie napisałeś, więc nie masz pojęcia o ostracyźmie. Daj się wykluczyć lub napisz list o odłączeniu to się przekonasz. Gdybyś tak naprawdę chciał poznać odpowiedzi na wiele pytań, które tu zadajesz to byś je znalazł jako "gość" na forum bez logowania się. Jest tu mnóstwo ciekawej lektury. Zwieńczeniem byłoby przeczytanie "Kryzysu Sumienia".
Zapewne jednak postanowiłeś trochę "poznęcać się" nad innymi tutaj udowadniając na swoim przykładzie, jaki to jesteś wyluzowany, szczęśliwy i "wyszedłeś" bez szwanku z 10-letniej bytności w organizacji ŚJ (przypominam jednak, że tak naprawdę z niej nie wyszedłeś).
Jedziesz sobie przez życie na tym swoim rowerku od jednej religii do drugiej. Prawdopodobnie Twoja rodzina dalej wyznaje katolicyzm i nie przejęli się zbytnio, gdy zostałeś ŚJ, więc nie zaznałeś z jej strony żadnych "prześladowań". Dlaczego w ogóle zostałeś ŚJ? A może dla kogo, skoro nie lubiłeś chodzić do kościoła, a potem jako ŚJ też byłeś zbyt leniwy "w uczęszczaniu na zebrania i chodzeniu po domach"
?
Odnośnie Twoich słów o "podpisywaniu cyrografów" - wnioskuję z Twoich wypowiedzi, że zostałeś ŚJ jako dorosła osoba i nie masz pojęcia, co to znaczy urodzić się w tej religii lub zostać w niej wychowanym, ochrzczonym jako dziecko lub nastolatek, nie znającym tak naprawdę życia poza nią i nie mającym tam rodziny czy przyjaciół, straszonym wielkim uciskiem i Armagedonem itd.
Ciągle też usprawiedliwiasz to, co się dzieje w org tym, że w kościele katolickim lub innych religiach jest tak samo - zauważ jednak, że chyba czegoś więcej wymaga się od religii, która nazywa się tą "jedyną i prawdziwą, kierowaną duchem Bożym" a pozostałe wrzuca do worka pod nazwą "Babilon Wielki".
Widocznie nie przeżyłeś w swoim życiu jeszcze żadnej traumy i nie przekonałeś się, w jaki sposób wyznawcy tej religii spełniają w takim przypadku słowa Jezusa dotyczące jedynego znaku rozpoznawczego dot. jego naśladowców, czyli okazywania sobie wzajemnej, prawdziwej miłości.