Witaj Hippopotamus, miło poznać.
ja ostatnie sprawozdanie zdałam chyba za czerwiec 2015 roku, więc podobnie.
Patrząc wstecz, uświadomiłem sobie, że nigdy w zborze nie miałem prawdziwych przyjaciół. Ludzie rozmawiają z Tobą, kiedy jesteś aktywny, albo robisz coś dla nich bezinteresownie. Kiedy przestajesz działać, zapominają o Tobie. Zawsze miałem jakichś znajomych poza zborem, gdzie spotkałem wielu wartościowych ludzi.
Niestety u nich wszystko oparte jest na zasadach, albo z nimi albo przeciwko nim.
Zmroziło mnie co napisałeś o groźbie bliskiej osoby jeśli się odłączysz. Na forum niejednokrotnie pisaliśmy że takie osoby są zakładnikami korporacji, tak jest i w Twoim przypadku jak i wielu innych. Tak długo jak oficjalnie jesteś w zborze możesz przemycać, bliskiej sobie osobie informacje, może się uda otworzyć Jej oczy.
Zadzwoniłem do koordynatora i zapytałem, czy mój wniosek będzie przyjęty. Zapytał mnie, czy jeszcze raz bym dokonał takiego wyboru małżeńskiego. Odpowiedziałem: "tak, to była najlepsza decyzja w moim życiu". Nastąpiła cisza, po czym koordynator stwierdził: "obawiam się, że bracia nie będą mogli zaakceptować Twojego wniosku".
Łatwo będzie mi to napisać, nie przejmuj się nigdy takimi tekstami, oni nie maja bladego pojęcia o hormonach, feromonach, kolokwialnie chemii międzyludzkiej, ważne że niewolnik mówi to jest dobre.
Szczęścia i powodzenia w walce, pamiętaj nie jesteś sam.