Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: 15-latka: "Nie uciekłam z domu. Po prostu wybrałam religię zamiast rodziców"  (Przeczytany 9054 razy)

Offline TomBombadil

Ja miałam 15 lat jak zgłosiłam się do chrztu.Ale mój tato nie był świadkiem i postawił mi warunki. Dobre liceum i niezła średnia. Każda szkolna wpadka to szlaban na zebrania. O głoszeniu w ogóle nie wiedział,umowa była,że jak skończę 18 lat i musiałam się mocno kryć. Zbór to wtedy były małe grupy w mieszkaniach i każdy rozumiał sytuację. Ludzie jacyś normalni byli. Na studniówki się chodziło.Na półmetek. To co teraz wyprawiają to jakaś żenada. Ja mamie laurki na dzień matki robiłam i to było ok. A ona na dzień dziecka robiła nam niespodzianki. Może my wszyscy byliśmy wtedy odstępcy?
Było w każdym razie inaczej. Młyn się zaczął po powstaniu Betel i wciskaniu sie brooklina w nasze życie.
 Ja nie mogę się nadziwić jak ja własnej religii nie znałam.


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Ja miałam 15 lat jak zgłosiłam się do chrztu.Ale mój tato nie był świadkiem i postawił mi warunki. Dobre liceum i niezła średnia. Każda szkolna wpadka to szlaban na zebrania. O głoszeniu w ogóle nie wiedział,umowa była,że jak skończę 18 lat i musiałam się mocno kryć. Zbór to wtedy były małe grupy w mieszkaniach i każdy rozumiał sytuację. Ludzie jacyś normalni byli. Na studniówki się chodziło.Na półmetek. To co teraz wyprawiają to jakaś żenada. Ja mamie laurki na dzień matki robiłam i to było ok. A ona na dzień dziecka robiła nam niespodzianki. Może my wszyscy byliśmy wtedy odstępcy?
Było w każdym razie inaczej. Młyn się zaczął po powstaniu Betel i wciskaniu sie brooklina w nasze życie.
 Ja nie mogę się nadziwić jak ja własnej religii nie znałam.

Jak ja zostałam głosicielką, niby mówili żebym nie robiła na przekór i chodziła na ustępstwa, a jak powiedziałam że danego dnia nie mogę do służby, bo tato sobie nie życzy, to jedynie "siostro kogo musisz stawiać na pierwszym miejscu? jak pokażesz tacie że nieugięcie stajesz po stronie Jehowy, to skłoni Go to myślenia". Myślenia jak CK chce, to się nie stało, a ja miałam bure w domu.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline parasin

(...) Nie chcę pisać co stało się z wieloma grzecznymi świadkami, dziećmi starszych.... Może nie teraz.

Nie musisz ja doskonale sobie zdaję z tego sprawę... :D

Wybacz, ale to jest gdybanie bez żadnego poparcia faktami. Nie wiesz na 100%, czy Twoje życie potoczyłoby się lepiej czy gorzej, nikt tego nie wie.

Wyjaśnij mi jak przykład fanatycznego rodzica, który nie potrafi sobie w normalny sposób poradzić z dzieckiem ma się do werbowania przez sektę 13-latków i pranie im mógzu do tego stopnia, że po czasie potrafią wyrzekać się własnych rodziców jeśli ci nagle dostrzegą szkodliwy wpływ tej sekty i próbują go zminimalizować? Ta dziewczyna nawet dziennikarce nie powiedziała że była w jakikolwiek sposób źle traktowana przez rodziców - oprócz faktu że zabronii jej "wielbić Boga". Nie ma mowy o "dzikim szale" czy biciu pogrzebaczem.

Dlatego napisałem, że mam mieszane uczucia. Ogólnie historia tej dziewczyny przypomina mi moją historię nie tego sąsiada. Gdybanie gdybaniem ale tendencje co do kierunku w którym mogło to się potoczyć znam i uczciwie muszę przyznać, że nie były kolorowe, ale ostatecznie mogło być też lepiej stąd wypływają moje dylematy.


Offline M

Dlatego napisałem, że mam mieszane uczucia. Ogólnie historia tej dziewczyny przypomina mi moją historię nie tego sąsiada. Gdybanie gdybaniem ale tendencje co do kierunku w którym mogło to się potoczyć znam i uczciwie muszę przyznać, że nie były kolorowe, ale ostatecznie mogło być też lepiej stąd wypływają moje dylematy.

Ja tak zareagowałem na Twój wpis, bo sam jeszcze z 3 lata temu miałem zwyczaj mawiać "gdzie ja bym był gdyby nie organizacja, pewnie bym się stoczył itp". Dopiero teraz po czasie zdałem sobie sprawę, że nie mogę tego wiedzieć na 100% gdzie bym był, ale wiem na pewno - jako gorliwy ŚJ odrzuciłem wiele fajnych ofert które życie mi podsunęło pod nos i gdyby nie fakt, że miałem wyprany mózg to pewnie dzisiaj żyłbym na zupełnie innej stopie finansowej.


Offline TomBombadil

Mi się trochę udało. Miałam mądrych ludzi obok. U nas nie było takiego nacisku.  Choć dziś wiem,że gdybym trochę później się urodziła,albo wcześniej miałabym przechlapane. Moje pokolenie to był wysyp ludzi bawiących się na własnej studniówce i studiujących.
Ja mogłam być pionierem i pracować na pełen etat,a mieszkanie miałam służbowe. Pomagałam jeszcze braciom. Naprawdę inaczej z mojej perspektywy wszystko wyglądało.
Dziś wiem,że miałam farta.To co się naprawdę dzieje w Organizacji jest szkodliwe, krzywdzi ludzi. Tych wrażliwych i szczerych,bo jest tam mnóstwo takich cwaniaczków,co robią swoje ,od innych tylko wymagają.


Offline Baran

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 500
  • Polubień: 8090
  • "Być wolnym, to móc nie kłamać" A. Camus
Mi się trochę udało. Miałam mądrych ludzi obok. U nas nie było takiego nacisku.  Choć dziś wiem,że gdybym trochę później się urodziła,albo wcześniej miałabym przechlapane. Moje pokolenie to był wysyp ludzi bawiących się na własnej studniówce i studiujących.
Ja mogłam być pionierem i pracować na pełen etat,a mieszkanie miałam służbowe. Pomagałam jeszcze braciom. Naprawdę inaczej z mojej perspektywy wszystko wyglądało.
Dziś wiem,że miałam farta.To co się naprawdę dzieje w Organizacji jest szkodliwe, krzywdzi ludzi. Tych wrażliwych i szczerych,bo jest tam mnóstwo takich cwaniaczków,co robią swoje ,od innych tylko wymagają.

Dokładnie TomBombadi, ja tak samo miałem mądrych ludzi wokół siebie, zwłaszcza najbliższą rodzinę, a tych dżihadystów mój organizm odrzucał, tak jakoś sam, nie tolerował nieludzkich zachowań i głupoty. :)
"Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili" E.B
..ŻADEN STARSZY na 1006 przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci nie zgłosił tego władzom R Commission


Offline gangas

Ja tak zareagowałem na Twój wpis, bo sam jeszcze z 3 lata temu miałem zwyczaj mawiać "gdzie ja bym był gdyby nie organizacja,
pewnie bym się stoczył itp"
[/color]. Dopiero teraz po czasie zdałem sobie sprawę, że nie mogę tego wiedzieć na 100% gdzie bym był, ale wiem na pewno - jako gorliwy ŚJ odrzuciłem wiele fajnych ofert które życie mi podsunęło pod nos i gdyby nie fakt, że miałem wyprany mózg to pewnie dzisiaj żyłbym na zupełnie innej stopie finansowej.

 Możesz się stoczyć choćby raz na rok. Powiedz gdzie tegoroczne spotkanie, to może chociaż część z nas sie stoczy i pogadamy na innym poziomie. :P :P :P
« Ostatnia zmiana: 28 Maj, 2016, 00:30 wysłana przez gangas »
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline M

Możesz się stoczyć choćby raz na rok. Powiedz gdzie tegoroczne spotkanie, to może chociaż część z nas sie stoczy i pogadamy na innym poziomie. :P :P :P

U Nunka, jak co roku :). 1-3 Lipca.

W dobrym towarzystwie to i stoczyć się wypada ;D.


Offline gangas

 Dzięki za info. Dowiem się szczegółów. ;)
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline PoProstuJa

A propos tego - "gdzie bym dzisiaj była, gdyby nie organizacja"

Nie wiem. Pewnie nie poznałabym mojego obecnego męża. Ale czy bym się stoczyła na dno - raczej wątpię.

Kiedy zaczęłam studiować Biblię, to byłam grzeczną, raczej niebuntującą się nastolatką. Zawsze dobrze się uczyłam, nie miałam żadnych problemów w szkole. Jeden brat jak się dowiedział, że zdecydowałam się iść do liceum, to był zdziwiony po co. Może on był zwolennikiem zawodówek? Nie wiem :)

A jak już wzięłam chrzest - to się zaczęło. Zborowa młodzież zaczęła mnie zabierać na (świeckie!) dyskoteki i piwo. A że wyglądałam dość dorośle, to nikt się nawet nie domyślał ze sprzedających mi alkohol, że ja nie jestem pełnoletnia.

Co ciekawe osoby z mojej klasy w szkole zachowywały się dużo bardziej powściągliwie w kwestii imprezowania i picia niż niektórzy młodzi z mojego zboru. Kilkoro z nich na przestrzeni 1-3 lat zostało wykluczonych.

Mówi pewne powiedzenie, że "dobrego karczma nie zepsuje, złego i kościół nie naprawi."
Może coś w tym jest? Ja pozostałam sobą i nie dałam się wciągnąć w to ciągłe imprezowanie. Choć jestem bardzo zadowolona z tego etapu mojego życia, który trwał jakieś 3 miesiące, bo dzięki niemu do tej pory nie ciągnie mnie do dyskotek! Wybawiłam się na nich za wszystkie czasy i  jeszcze na zapas!  ;D A dodam, że chodziłam na nie głównie w środku tygodnia, bo wtedy wstęp był gratis. W efekcie szłam niewyspana do szkoły, z matmy złapałam kilka luf  :D Ale później i tak to nadrobiłam. Gorzej jakbym sama nie doszła do wniosku, że to jest zborowe "złe towarzystwo" i chodziła na te dyskoteki np. przez rok. Wtedy trochę średnia ocen mogłaby mi w dół polecieć. No ale co tam się szkołą martwić?! - przecież edukacja nie jest nam potrzebna!  ;)


Offline gangas

 PPJ to Ty taka pensjonarka byłaś. Nie pisz z takim wyrzutem, bo nikt na lipcowe spotkanie nie przyjdzie :-\ :-[ :-X :'(
Jutro to dziś tyle że jutro.


Offline PoProstuJa

PPJ to Ty taka pensjonarka byłaś. Nie pisz z takim wyrzutem, bo nikt na lipcowe spotkanie nie przyjdzie :-\ :-[ :-X :'(

Spotkanie w lipcu? Czy ja o czymś nie wiem?  :)

Czy ja piszę z wyrzutem. Ja tylko byłam zdziwiona całą tą sytuacją. Byłam świeżo po chrzcie, jeszcze pełna ideałów i zachwycona naukami, które poznawałam, a tu taki kontrast. Młodzież zborowa, która zachowywała się dokładnie odwrotnie niż nakazywały wszystkie Strażnice razem wzięte  :D
I dlatego wtedy musiałam podjąć heroiczną decyzję żeby unikać tego "zborowego złego towarzystwa."

Dziś miałam takie przemyślenia, że żałuję z tamtych lat tego, że nie zżyłam się bardziej z uczniami z mojej klasy w liceum. Nie raz szli gdzieś na piwo i mnie wołali, a ja nie szłam. No niestety Strażnica wymagała ode mnie świętości, więc musiałam być prawa nade wszystko :)

Dzisiaj już takiego zboczonego podejścia nie mam  ;D Ale mimo wszystko bliżej mi do prawie nie pijącej świętoszki niż dyskotekowego diabełka  ;D Już niestety tak mam  - co robić? Takie geny, czy co?  ;D


Blizna

  • Gość
Nie wiem jaką byłabym osobą, gdybym się nie zdecydowała na bycie śJ.
Nie da się żyć dwoma życiami.
Jednak myslę, że pewne zasady są uniwersalne.
Nie sądzę, bym chciała spróbować narkotyków, papierosów, upić się do nieprzytomności.
Lubię mieć nad sobą kontrolę, nie znoszę dymu.

Na szczęście nie dostosowałam  nigdy w pełni swojego zycia do organizacji.
Jednak na pewno wielu szans nie wykorzystałam.
Z pewnych spraw zrezygnowałam, czy z walki o nie, mówiąc sobie "odrobię to w tym przyszłym życiu".
Teraz już tak nie robię, staram się nie marnować szans.


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Ale mimo wszystko bliżej mi do prawie nie pijącej świętoszki niż dyskotekowego diabełka  ;D Już niestety tak mam  - co robić? Takie geny, czy co?  ;D

Mam podobnie, nigdy nie lubiłam się upijać, dym papierosowy wywołuje u nie odruch wymiotny, nie lubię imprez. W latach szkolnych to często rodzice 'wyrzucali' mnie na dyskoteki szkolne, jakie będę miała wspomnienia. nie wracałam późno do domu, zawsze uprzedzałam jak miałam być później (czasem się zdarzyło ze brak zasięgu, telefon rozładowany czy coś podobnego). A jak około 19 roku życia miałam przygodę z papierosami (3 miesięczną, ale zawsze) i przyznałam się potem rodzicom, to do dzisiaj mi nie wierzą. Więc nawet jakbym wróciła do poprzedniego stylu, odchodzą zebrana i głoszenie. Nudna byłam wiem, co zrobić?
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Tadeusz

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 348
  • Polubień: 2703
  • Ktokolwiek bowiem ma, temu będzie dane...
Zetknąłem się z opinią, że żony - ŚJ są super, bo: nie piją, nie palą, nie zdradzają, nie pyskują, itp.
No wprost ideał dla faceta  ;D ... dla faceta bez jaj!!!
W realnym życiu muszą się ścierać opinie, zdania, potrzeby... To zwiększa szacunek dla drugiej osoby i jej potrzeb.
A dodatkowo...jest wyzwaniem dla mężczyzny stale "zdobywać" swoją kobietę  ;D I jaka satysfakcja  ;D ;D ;D
Ktokolwiek bowiem ma, temu będzie dane i będzie miał w nadmiarze; ktokolwiek zaś nie ma, temu również to, co ma, zostanie odebrane.