Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Ewolucja WTS-u  (Przeczytany 5426 razy)

Offline Tadeusz

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 348
  • Polubień: 2703
  • Ktokolwiek bowiem ma, temu będzie dane...
Ewolucja WTS-u
« dnia: 12 Maj, 2016, 07:51 »
Wczoraj przy grillu u znajomych wywiązała się ciekawa dyskusja pomiędzy moim znajomym ŚJ a jego nieznanym mi kolegą. Z tego co wywnioskowałem ten kolega jest kimś ważnym w organizacji, bo mój znajomy zwracał się do niego z ogromną estymą.
Rozmowa choć prowadzona w luźnym tonie dotyczyła kwestii zmian organizacyjnych w ostatnim czasie. Ponieważ obsługiwałem palenisko nikt chyba nie zwracał na mnie szczególnej uwagi  :)
Ten kolega mojego znajomego powiedział coś, co mnie ogromnie zaintrygowało: "historia naszej organizacji niewiele różni się od rozwoju nominalnego chrześcijaństwa. Są tylko dwa aspekty - pierwszy, to fakt, że ewoluujemy w szybszym tempie niż oni. Oni mieli 2000 lat na to, co my zrobiliśmy w 100. A drugi to taki, że nie korzystamy z pomocy państwa do rozwoju naszej organizacji. Na razie jesteśmy na etapie katolickiego przełomu średniowiecza i oświecenia. Wiele jest jeszcze potrzebnych działań inkwizycyjnych aby utrzymać dyscyplinę, ale też w wielu kwestiach już odpuszczono. Zobacz na przykład transplantacje czy frakcje krwi. Myślę, że w dobie takiego dostępu do źródeł informacji, za kilka, góra kilkanaście lat będziemy bardziej liberalni i otwarci. Tak jak kościoły dzisiaj."
Tyle udało mi się wyłapać i zapamiętać  :)

Jestem ciekawy co o tym sądzicie?
Czy to prawda?
Pytanie do wszystkich którzy mieli styczność z WTS-em i ich naukami, zasadami, itp. a w szczególności do tych "dlugoletnich"  :)
Ktokolwiek bowiem ma, temu będzie dane i będzie miał w nadmiarze; ktokolwiek zaś nie ma, temu również to, co ma, zostanie odebrane.


Offline matus

Odp: Ewolucja WTS-u
« Odpowiedź #1 dnia: 12 Maj, 2016, 08:17 »
Albo to, albo rozpad i odejście w niebyt.
Bogowie są gorsi od Pokemonów, bo nie da się złapać ich wszystkich, tylko jednego (albo małą grupkę), bo się obrażają.


Offline Fantom

Odp: Ewolucja WTS-u
« Odpowiedź #2 dnia: 12 Maj, 2016, 08:40 »
ŚJ liberalni?Nigdy.Swoim przykręcają śrubę ile się da.Może jeszcze wstąpią do Światowej Rady Kościołów?Co ŚJ zrobili co KK w 2000 lat?Nauczyli się od nich jak wyciągać lepiej kasę?
« Ostatnia zmiana: 12 Maj, 2016, 08:48 wysłana przez fantom »
''Brak sprzeciwu wobec błędu jest jego zatwierdzeniem, a niebronienie prawdy oznacza jej tłumienie''
 Ignoruję: Tusia,tomek_s


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 552
  • Polubień: 14441
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Ewolucja WTS-u
« Odpowiedź #3 dnia: 12 Maj, 2016, 09:28 »
Myślę, że w dobie takiego dostępu do źródeł informacji, za kilka, góra kilkanaście lat będziemy bardziej liberalni i otwarci. Tak jak kościoły dzisiaj."
Tyle udało mi się wyłapać i zapamiętać  :)

Jestem ciekawy co o tym sądzicie?
Czy to prawda?
Pytanie do wszystkich którzy mieli styczność z WTS-em i ich naukami, zasadami, itp. a w szczególności do tych "dlugoletnich"  :)
Jakoś nie wierzę w liberalizację tego wyznania. Kiedy organizacja "popuści cugli" i zezwoli na kontakty z osobami które opuściły organizację, oraz nakazy służby polowej i chodzenia na zebrania zamienią się w zalecenia bez sankcji w razie niestosowania się, to ta religia umrze śmiercią naturalną. Tak jak w KK, gdzie procent wiernych jest ogromny, a praktykujących niewielki. To kiedy taki sam procent wiernych śJ (jak np katolików) będzie praktykujących i wspierających datkami organizację, to ta religia przestanie istnieć bardzo szybko.
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline Roszada

Odp: Ewolucja WTS-u
« Odpowiedź #4 dnia: 12 Maj, 2016, 09:43 »
Ma gościu racje, że ewoluują.
Przytoczona medycyna:
1. Szczepienia 1952
2. Frakcje krwi lata 70. XX w.
3. Transplantacje 1980
4. Odłączenie się a nie wykluczenie za transfuzję 2000
„Jeśli osoba ochrzczona dobrowolnie przyjmuje krew i nie okazuje skruchy, świadczy to o odrzuceniu przez nią mierników Bożych. W ten sposób sama decyduje się odłączyć od zboru” (List do wszystkich nadzorców podróżujących).

Doktrynalnie to np. owce i kozły w 1995.
Wydawało się, że pokolenie po 1995, ale w 2010 nastąpił zwrot ku "podwójnemu pokoleniu". :(

Pewnie w niejednej kwestii ewoluują, a w innych 'halsują'. Ściera się stare z nowym. :)


Offline zaocznie wywalony

Odp: Ewolucja WTS-u
« Odpowiedź #5 dnia: 12 Maj, 2016, 09:52 »
Zmiany w organizacji na przestrzeni lat są ogromne- w naukach ("światłach"), w podejściu i stosunku do wielu kwestii itd
Tylko że wg. mnie w większości są to zmiany mocno radykalizujące organizację, za to liberalizujących jest sporo mniej- a dotyczą kwestii(np. internet) gdzie zaczynają widzieć interes (np. dużo taniej pokazać filmik niż wydrukować czasopismo, które w większości i tak wyląduje w koszu).


Offline Lila

Odp: Ewolucja WTS-u
« Odpowiedź #6 dnia: 12 Maj, 2016, 13:44 »
Istnieją dopóki utrzymują zamordyzm - np. obowiązkowe zebrania, głoszenie i składanie sprawozdań. Bazują na ciągłej kontroli i permanentnej manipulacji. Jeśli jeszcze bardziej zmniejszą częstotliwość zebrań, to okazać się może, że za rzadko wysyłają komunikaty podprogowe i stają się nieskuteczni.
Głosiciele czują się ochraniani, a tak naprawdę są obserwowani - czy są obecni na zebraniu, na zbiórce, czy głoszą, co mówią, jak odpowiadają, czy są towarzyscy, jak się uczą, jak pracują, czy mają towarzystwo poza zborem.
Jak wts pofolguje, to głosiciele stracą więź i przestaną mieć wyrzuty sumienia, że opuszczają zebrania, że nie wrzucają do skrzynek.
Tego zmienić nie można, bo stracą kontrolę.

Nie bardzo też wydaje mi się prawdopodobne odejście od zakazu przyjmowania krwi. Mogą go zliberalizować jeszcze bardziej, ale to jest znak rozpoznawczy i raczej z niego nie zrezygnują. Choćby dla zasady.


Offline PoProstuJa

Odp: Ewolucja WTS-u
« Odpowiedź #7 dnia: 13 Maj, 2016, 01:17 »
Wczoraj przy grillu u znajomych wywiązała się ciekawa dyskusja pomiędzy moim znajomym ŚJ a jego nieznanym mi kolegą. Z tego co wywnioskowałem ten kolega jest kimś ważnym w organizacji, bo mój znajomy zwracał się do niego z ogromną estymą.
Rozmowa choć prowadzona w luźnym tonie dotyczyła kwestii zmian organizacyjnych w ostatnim czasie. Ponieważ obsługiwałem palenisko nikt chyba nie zwracał na mnie szczególnej uwagi  :)
Ten kolega mojego znajomego powiedział coś, co mnie ogromnie zaintrygowało: "historia naszej organizacji niewiele różni się od rozwoju nominalnego chrześcijaństwa. Są tylko dwa aspekty - pierwszy, to fakt, że ewoluujemy w szybszym tempie niż oni. Oni mieli 2000 lat na to, co my zrobiliśmy w 100. A drugi to taki, że nie korzystamy z pomocy państwa do rozwoju naszej organizacji. Na razie jesteśmy na etapie katolickiego przełomu średniowiecza i oświecenia. Wiele jest jeszcze potrzebnych działań inkwizycyjnych aby utrzymać dyscyplinę, ale też w wielu kwestiach już odpuszczono. Zobacz na przykład transplantacje czy frakcje krwi. Myślę, że w dobie takiego dostępu do źródeł informacji, za kilka, góra kilkanaście lat będziemy bardziej liberalni i otwarci. Tak jak kościoły dzisiaj."
Tyle udało mi się wyłapać i zapamiętać  :)

Jestem ciekawy co o tym sądzicie?
Czy to prawda?
Pytanie do wszystkich którzy mieli styczność z WTS-em i ich naukami, zasadami, itp. a w szczególności do tych "dlugoletnich"  :)

Coś w tym musi być...
Na pewno odpuszczono w wielu kwestiach, bo kiedyś braci gorszyło wszystko. Na przykład telewizor uważano za szatański wynalazek (bracia, którzy kupowali TV wywoływali wręcz zgorszenie u innych). A później WTS wypuszcza serię filmów na kasetach video i płytach DVD. Do niedawna ostrzegano nas też przed Internetem, a teraz nawet staruszkowie śmigają z tabletami.

Kiedyś - choćby w latach 80-tych narzeczeni nie mogli trzymać się za ręce publicznie. W ogóle nie można było chodzić ze sobą zbyt długo - jak jakiś brat był na kilku randkach z siostrą, to mógł się spodziewać pytania: Kiedy bierzecie ślub. I był wybór - albo ślub w max kilka miesięcy, albo rozstanie.
Starsi zboru mieszali się do każdego aspektu życia głosicieli (wiem to nie z własnego doświadczenia, ale z licznych historii usłyszanych od braci).

A teraz jest naprawdę liberalniej - znam pary, które chodziły ze sobą wiele lat przed ślubem. Coraz bardziej liberalnie podchodzi się do rozwodów i rozpadów małżeństw. Można rozbić swoje małżeństwo, znaleźć kochanka itd., a następnie okazać skruchę, wyjść za mąż za kochanka albo go rzucić i już z powrotem przyjmują skruszonego grzesznika do zboru - nawet zaledwie po kilku miesiącach od wykluczenia! (znam osobiście taki przypadek).
Jak siostra zajdzie w ciążę, a weźmie ślub (niekoniecznie z bratem) i okaże skruchę, to może nie zostać w ogóle wykluczona (też znam taki przypadek).

Ale refleksje tego "ważnego Świadka" na temat potrzeby działań inkwizycyjnych są już dla mnie szokujące. Nie marchewką, nie zachętą, ale kijem i rózgą będziemy braci nawracać?! Ojjjj... takie coś przeszło w latach 80-tych, ale dziś już nie przejdzie. Ludzie są za bardzo wyzwoleni. Będą masowo odchodzić ze zboru albo staną się nieaktywni.
Wypowiedź o inkwizycji świadczy o wysokim zadufaniu w sobie owego "braciszka". Czy on mówił o traktowaniu innych ludzi czy o traktowaniu bydła?! (obawiam się jednak, że jego opinia jest zbieżna z opinią i zamiarami CK)


Offline Lila

Odp: Ewolucja WTS-u
« Odpowiedź #8 dnia: 13 Maj, 2016, 12:52 »
Coś w tym musi być...
Na pewno odpuszczono w wielu kwestiach, bo kiedyś braci gorszyło wszystko. Na przykład telewizor uważano za szatański wynalazek (bracia, którzy kupowali TV wywoływali wręcz zgorszenie u innych). A później WTS wypuszcza serię filmów na kasetach video i płytach DVD. Do niedawna ostrzegano nas też przed Internetem, a teraz nawet staruszkowie śmigają z tabletami.

Kiedyś - choćby w latach 80-tych narzeczeni nie mogli trzymać się za ręce publicznie. W ogóle nie można było chodzić ze sobą zbyt długo - jak jakiś brat był na kilku randkach z siostrą, to mógł się spodziewać pytania: Kiedy bierzecie ślub. I był wybór - albo ślub w max kilka miesięcy, albo rozstanie.
Starsi zboru mieszali się do każdego aspektu życia głosicieli (wiem to nie z własnego doświadczenia, ale z licznych historii usłyszanych od braci).

A teraz jest naprawdę liberalniej - znam pary, które chodziły ze sobą wiele lat przed ślubem. Coraz bardziej liberalnie podchodzi się do rozwodów i rozpadów małżeństw. Można rozbić swoje małżeństwo, znaleźć kochanka itd., a następnie okazać skruchę, wyjść za mąż za kochanka albo go rzucić i już z powrotem przyjmują skruszonego grzesznika do zboru - nawet zaledwie po kilku miesiącach od wykluczenia! (znam osobiście taki przypadek).
Jak siostra zajdzie w ciążę, a weźmie ślub (niekoniecznie z bratem) i okaże skruchę, to może nie zostać w ogóle wykluczona (też znam taki przypadek).

Ale refleksje tego "ważnego Świadka" na temat potrzeby działań inkwizycyjnych są już dla mnie szokujące. Nie marchewką, nie zachętą, ale kijem i rózgą będziemy braci nawracać?! Ojjjj... takie coś przeszło w latach 80-tych, ale dziś już nie przejdzie. Ludzie są za bardzo wyzwoleni. Będą masowo odchodzić ze zboru albo staną się nieaktywni.
Wypowiedź o inkwizycji świadczy o wysokim zadufaniu w sobie owego "braciszka". Czy on mówił o traktowaniu innych ludzi czy o traktowaniu bydła?! (obawiam się jednak, że jego opinia jest zbieżna z opinią i zamiarami CK)


Wiele zależy od zboru i starszych, oraz oczywiście od obyczajowości kraju.

Generalnie za sex i ciążę nie wykluczają, tylko za BRAK SKRUCHY. W moim byłym zborze były przypadki (nawet pionierek), w których głoszenie kończyło się w łóżku. Okazywali skruchę, brali szybki ślub i było po krzyku. Oczywiście w ramach kary pionierki przestawały być pionierkami.
W tym samym zborze, ale wiele lat później, pod rządami największego buraka jakiego znam, dziewczyna została wykluczona za to, że wynajmowała pokój w mieszkaniu, w którym mieszkał też chłopak... Szła w zaparte, że nic ich nie łączy i została wykluczona i potraktowana jak najgorsza ladacznica.
Z rozwodami faktycznie widać większą swobodę i bracia radzą sobie jak mogą. Ze 2-3 lata temu był podobno list, w którym uczulano komitety by tak ochoczo nie przyłączały takich rozwodników, bo często jest to chłodna kalkulacja obliczona na zmianę partnera. Coś mi się obiło o uszy, że radzono kilkuletni okres karencji przed przyłączeniem, ale słyszałam to od siostry starszej, więc pewności mieć nie mogę :)
Moim zdaniem kwestie obyczajowe mogą ulegać w miarę swobodnym zmianom, bo tylko tak mogą trochę powstrzymać odpływ.
Pewno marysię w celach leczniczych zostawią naszym sumieniom, ale trudno mi sobie wyobrazić, by pozwolili na sex przedmałżeński :)

ps. w moich okolicach za ręce mogli się trzymać młodzi dopiero po zaręczynach :)


Offline PoProstuJa

Odp: Ewolucja WTS-u
« Odpowiedź #9 dnia: 13 Maj, 2016, 16:04 »

Wiele zależy od zboru i starszych, oraz oczywiście od obyczajowości kraju.

Z rozwodami faktycznie widać większą swobodę i bracia radzą sobie jak mogą. Ze 2-3 lata temu był podobno list, w którym uczulano komitety by tak ochoczo nie przyłączały takich rozwodników, bo często jest to chłodna kalkulacja obliczona na zmianę partnera. Coś mi się obiło o uszy, że radzono kilkuletni okres karencji przed przyłączeniem, ale słyszałam to od siostry starszej, więc pewności mieć nie mogę :)

No właśnie ja też to zaczęłam odczuwać jako chłodną kalkulację. W pewnym momencie w moich okolicach była seria takich rozwodów i seria wymian partnerów. Ta siostra co została przyłączona po kilku miesiącach od "rzucenia" męża dla kochanka widocznie zainspirowała kolejne osoby, bo jej najlepsza przyjaciółka zrobiła dokładnie to samo. Różnica była tylko taka, że tą drugą siostrę przyłączono do zboru nieco później, ale i tak dość szybko jak na moje oko.

Ale zadajmy sobie pytanie - co by to dało, gdyby tacy "grzesznicy" mogli być przyłączeni do zboru np. dopiero po 5 latach? Otóż nic. Statystyki liczby głosicieli zaczęłyby lecieć na łeb, a nie sądzę żeby ktoś był tak wytrwały żeby przez 5 lat regularnie chodzić na zebrania jako osoba wykluczona, która usilnie chce wrócić.


KaiserSoze

  • Gość
Odp: Ewolucja WTS-u
« Odpowiedź #10 dnia: 13 Maj, 2016, 19:36 »
Słyszałem o zborze, gdzie wykluczono faceta za praktykowany homoseksualizm i przyłączono po kilku miesiącach (mniej niż pół roku). Jedna zgorszona siostra mi opowiadała.


Offline Roszada

Odp: Ewolucja WTS-u
« Odpowiedź #11 dnia: 13 Maj, 2016, 19:38 »
Słyszałem o zborze, gdzie wykluczono faceta za praktykowany homoseksualizm i przyłączono po kilku miesiącach (mniej niż pół roku). Jedna zgorszona siostra mi opowiadała.
Był pewnie mocno skruszony i obiecał poprawę. :-\
A siostrze pewnie z jego strony nic nie grozi. ;)
No chyba, że po skrusze zmieni zainteresowania co do płci. ;)


KaiserSoze

  • Gość
Odp: Ewolucja WTS-u
« Odpowiedź #12 dnia: 13 Maj, 2016, 19:47 »
Jakby mocno skruszony był, to by go nie wykluczyli
Ale pewnie zastosowali się do "mądrej rady" z ks10:

Cytuj
Co prawda nikogo nie wyklucza się automatycznie, ale grzesznik mógł już zabrnąć tak daleko, że podczas przesłuchania przed komitetem sądowniczym nie jest w stanie okazać wystarczającej miary skruchy. W takiej sytuacji musi zostać wykluczony i mieć trochę czasu na udowodnienie swojej skruchy.


Offline Roszada

Odp: Ewolucja WTS-u
« Odpowiedź #13 dnia: 13 Maj, 2016, 19:53 »
Cytuj
wystarczającej miary skruchy

No to jest nowomowa. :)
Skrucha jest, albo jej nie ma.
Nie słyszałem o miarkowaniu skruchy. ;)

Czyli oni siedzą we wnętrzu gościa i patrzą czy jest "wystarczająca". :)
No chyba inkwizytorzy nie wymyśliliby czegoś takiego dla siebie. ;D


Offline Lila

Odp: Ewolucja WTS-u
« Odpowiedź #14 dnia: 13 Maj, 2016, 19:56 »
No to jest nowomowa. :)
Skrucha jest, albo jej nie ma.
Nie słyszałem o miarkowaniu skruchy. ;)

Czyli oni siedzą we wnętrzu gościa i patrzą czy jest "wystarczająca". :)
No chyba inkwizytorzy nie wymyśliliby czegoś takiego dla siebie. ;D

Mają taki specjalny miernik skruchometr :)