Mam naiwne pytanie, na pierwszy rzut oka niepasujące do żadnego z działów
- doktrynalno-psychologiczne:
W jaki sposób mili i w sporej części pewnie porządni ludzie, jakimi są Świadkowie Jehowy godzą się z myślą, że Jehowa w Harmagedonie w dosyć brutalny sposób spowoduje śmierć wszystkich nie-Świadków?
Do pytania zainspirował mnie filmik z kongresu 2016, umieszczony w jednym z wątków, w którym grupa świadków siedzi z uśmiechem słuchając opowieści o tym, jak to ktoś sprzedawał mieszkanie i zamieniał na mniejsze, żeby lepiej służyć, podczas gdy z zewnątrz dobiegają niepokojące odgłosy... Czy Świadkowie naprawdę w to wierzą, czy jest to jedna z części doktryny powodująca zakłopotany uśmiech względnie mrugnięcie okiem, jak opowieść o xenu w scientologii czy zakaz antykoncepcji w KK?