Thomas Luckmann w swej książce "Niewidzialna religia" mówi że religia pełni kluczową funkcję stabilizacyjną i organizacyjną. Jest niezbywalnym elementem życia społecznego i podlega procesom modyfikacji - dostosowania, usunięcie tego elementu zdaniem Thomasa Luckmanna oznacza destrukcję społeczności. I po części można się z tą tezą zgodzić. Trudno wyobrazić sobie sytuację w której nie ma na całym świecie żadnej religii. Sądzę, że ludzie w niektórych częściach świata by się pozabijali. Strach przed wyższą istotą, wszechmocną i wszechpotężną, sprawiedliwą i stanowiącą prawo u większości ludzi powoduje, że nie robią złych rzeczy, bojąc się oczywiście konsekwencji.
Myśle ze wszelkiego rodzaju denominacje psychomanipulacyjne są złe i nie należy w takich spotkaniach uczestniczyć, bo niepostrzeżenie można siebie lub członków swojej rodziny wciągnąć w praktyki które w konsekwencji mogą doprowadzić nawet do rozpadu tejże rodziny, a każde wyznanie które doprowadza do rozpadu rodziny jest złe. Bardzo dobrze temat duchowości czy religii szeroko rozumianej, ujęto kiedyś w pewnym artykule….
"Według moich przekonań, wszystkie religie posiadają swoje prymitywne przesądy, każdą kształtuje nie tylko system wierzeń lecz również polityka i propaganda. Każda religia daje nam do ręki swoje instrukcje i człowiek musi się do nich dostosować, chociaż jego serce pulsuje w inny sposób.
Miłość Boga i człowieka to nie przetarg za wiarę człowieka, z góry ustanowiony pakt, w którym kościele mamy się modlić, w którym spotkamy się z Bogiem.
I czyje to jest pobożne życzenie: Boga czy tylko człowieka, który pragnie obuć mnie we własne buty, w dodatku według jego przekonań, doświadczeń, i jakim prawem może mnie wynagradzać czy karać, skoro Bóg dał mi Wolną Wolę? Czy to czasami nie przypomina indoktrynacji nas na potrzeby własne?
Nie wierzę w takiego Boga, który karze i wynagradza za przynależność do jakiegoś kościoła, w Boga, który ma do nas ciągle pretensje, chociaż dobrze wie, że człowiek to istota mała, krucha i niedoskonała, że brak mu wiedzy nie tylko na temat Boga ale i innych nadprzyrodzonych Prawd ...
i jakże Bóg może nas za to karcić czy wpędzać w poczucie winy. Ponieważ gdy przychodzi pytanie, olśnienie czy zwątpienie, okazuje się że nie ma do kogo z nim pójść. Nie wiadomo komu zaufać i jakim językiem o tym opowiedzieć. Zawsze trzeba liczyć się z bolesnym odrzuceniem. W rozmowach o wierze więcej jest przepaści aniżeli mostów. A pomiędzy tymi przepaściami zostajemy często sami z poczuciem niezrozumienia i samotności.I mam wątpliwości do wszystkich prawd głoszonych na świecie, za dużo przy nich propagandy. Obecnie nie jestem już pod wrażeniem żadnej religii, chociaż na moje życie największy wpływ ma chrześcijaństwo, ponieważ jako dziecko od tej religijnej grupy dostałam instrukcje na dalsze życie, to słowa Biblii i katechizm pulsują mi w głowie, i nie ulega wątpliwości, wyryły w moim umyśle wielką pieczęć,
ale nie założyła mi ona klapek na oczy i dobrze dostrzegam i inne prawdy w odmiennych kościołach, kulturach.
Mam coraz bardziej otwarty umysł i nie zamykam się na nasz świat, wszystko biorę do ręki i przyglądam się temu uważnie. Szczególnie uważnie wnikam we wszystkie religie i głoszone w nich prawdy po przeżyciu własnych mistycznych doświadczeń, które pulsują w moim sercu. Mojemu sercu bliskie są wszystkie świetliste postacie, które żyły na Ziemi przede mną i nie ważne jaką praktykowały religię, to jednak widzę w nich Światło, Prawdę i Życie. Znajduje w nich podobne przeżycia do moich, na zasadzie, "jestem człowiekiem i nic co ludzkie nie jest nam obce", „homo sum, humani nihil a me alienum puto.” (łac.), chociaż modliliśmy się w różnych kościołach.
Trudno przekuć doświadczenie na argumenty, trudno opowiedzieć komuś o swoim wewnętrznym świecie. Wszak jest on bardziej krainą intuicji i przeczuć niż mapą racjonalnych przekonań. Dlatego rozmawiając o wierze musimy wyciągnąć na światło dzienne i ubrać w słowa bardzo osobiste przemyślenia, co czasem graniczy wręcz z niemożliwością. A nawet jeśli się uda, w pewnym momencie dochodzimy do takie punktu, w którym możemy już tylko powiedzieć, że „JA tak czuję”, czego absolutnie nikt nie może podważyć. Ale też nie musi zrozumieć."http://www.vismaya-maitreya.pl/kryzys_ducha_czlowiek_i_bog_cz1.html