A co masz na myśli mówiąc "ośla ławka" dla wykluczonych? 1) Nie ma już obowiązku, by wykluczeni siadali na końcu i żeby nikt obok nich nie siadał. 2) Każdy kościół chrześcijański ma jakiś system kar kościelnych dla wykluczonych lub ograniczonych, a już o małych ruchach religijnych nie wspomnę. Generalnie im większa grupa, tym mniejsza kontrola jednostki przez społeczność i odwrotnie. I dotyczy to nie tylko religii ale każdej skonsolidowanej grupy, nastawionej na jakiś wspólny cel i kierującej się podobnymi pobudkami. Można krytykować formę kar, ich zasadność itp., ale sam fakt, że takie grupy socjalizacyjne tak działają, dyskusji nie podlega. Poczytaj sobie trochę o socjologii grupy.
Gorszycielu Niby oficjalnie nie ma, w tej chwili, czegoś takiego, jak ta świadkowska
"ośla ławka" w zborach.
Ale tyle lat było to praktykowane, że jakby to ująć w słowa, "teoria sobie, a życie sobie", chyba tak najtrafniej będzie.
Z Twojej wypowiedzi jasno wynika, że dobrze wiesz, na czym polegało funkcjonowanie takiej "oślej ławki".
I chyba zgodzisz się z tym, że wykluczonej osobie, znosić taki rodzaj restrykcji, to raczej do przyjemności nie należało.
Tym bardziej, że przyjście takiego człowieka, jakby było zapowiedzią, że "kaja się w popiele" za swoje grzechy i chce wracać do zboru.
Forma i zasadność takiej kary, uważam, że jest jak najbardziej dyskusyjna.
I kontrowersyjna.
I nie ma nic wspólnego, zbytnio, z ideą chrystusowej miłości.
I dla jasności.
Nie podważam samej idei istnienia systemu kar dla grzeszników, bo jakieś konsekwencje dla takich powinny być.
Ale, tak bym rzekła, więcej miłości i miłosierdzia, niż zwykłej litery prawa.
Jezus z miłością podchodził do skruszonych grzeszników, a u niektórych nawet był w gościnie.
Tu, ta wiele dziesiątków lat funkcjonująca
"ośla ławka", nie ma z tym nic wspólnego.
Przekręcili tu śrubę. Ciekawe co Jezus by na to powiedział, gdyby tu był?
Myślę, że raczej nie pochwalił by tego.
Takie jest moje zdanie.