To okropne.Ale w szpitalach nie chcieli rozmawiać z KŁS-sami, wypraszano ich. Potrafiono dość brutalnie ich potraktować.,choć przychodzą na prośbę rodziny chorego. Musieli poczuć się urażeni i teraz zabezpieczyli się. KŁŚ potrafią być pomocne ,ale i bezczelni.
Pewien chory brat na białaczkę nawet nie rozumiał dlaczego nie może zgodzić się na pewien rodzaj leczenia,bo przedstawiciel jako WTS nie raczył mu wyjaśniać tylko lekarzom stanowczo mówił co chory może,a co nie. Żona drżała o życie męża i bała się odezwać.
Mnie zastanawia,czemu o tę krew tak walczą,a co do rozpusty mają dużo łagodniejsze podejście.
Bo jeśli ktoś miał"incydent" pozazborowy o kt.nikt nie wie,to nie obi się problemu.A rozpusta i krew postawione były w Dziejach Ap. na równym poziomie.