Kiedyś podszedłem do głosicielek. Luźna gadka. Rozmowa zeszła na dwie nadzieje Pani świadkowa "głosząca" przy stojaku mnie pyta (z drwiącym, diabelskim uśmieszkiem) "a po co sie pan wybiera do nieba? Tam juz miejsca są zajęte" Zerkam na drugą panią z cynkówką pod okiem, ta potwierdza skinieniem głowy... Podziękowałem, nic tu po mnie.
Ja bym zaraz zacytował werset:
"W domu Ojca mego jest mieszkań
wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział." (J 14, 2)
Dla zobrazowania inne wersety:
"I usłyszałem liczbę opieczętowanych:
sto czterdzieści cztery tysiące opieczętowanych
ze wszystkich pokoleń synów Izraela" (Ap 7,4)
Dołożyłbym jeszcze to:
"Potem ujrzałem:
a oto
wielki tłum,
którego nie mógł nikt policzyć" (Ap 9, 9)
"Potem usłyszałem jak gdyby głos donośny
wielkiego tłumu w niebie - mówiących:
«Alleluja!" (Ap 19, 1)
Alleluja! - moje drogie Panie.