SlawekBioSlawek nie wie/nie chce wiedzieć, że warunkiem
sine qua non spowiedzi jest
zadośćuczynienie!
W pierwotnym Kościele ten warunek wyprzedzał wszystkie inne- najpierw naprawiano zło, a potem otrzymywano rozgrzeszenie. Nie raz trwało to wiele lat, zanim ktoś otrzymał rozgrzeszenie i możliwość przystąpienia do komunii św.
Zadośćuczynienie jest czynnością, która ma doprowadzić do naprawienia zła, które się wyrządziło. Domaga się uwzględnienia osoby lub instytucji, która została przeze mnie skrzywdzona. Stąd musi ono przybrać konkretną czynność, działanie. Nie można poprzestać tylko na obietnicy, czy chęciach. Tutaj jest konkretne zadanie do spełnienia. Jeśli ukradłem, muszę oddać — niekoniecznie w sposób jawny, narażając się na kłopoty, ale muszę zwrócić to, co nieuczciwie zabrałem. Jeśli nie mogę oddać pieniędzy, bo nie wiem komu ukradłem, to mogę je dać komuś, kto też potrzebuję. Jeżeli zabrałem z zakładu pracy jakieś rzeczy, to odnoszę je z powrotem, jeśli ich nie mam, to przez efektywniejszą, dłuższą pracę naprawiam swoje zło. Jeśli wypowiedziałem oszczerstwo, pomówiłem kogoś, to odwołuję to. Jeśli nie mogę czegoś naprawić, oddać to należy wtenczas przynajmniej przyznać się, przeprosić. To są konkretne czyny, które świadczą, że ja chcę naprawić krzywdę, przeprosić, szukam lekarstwa na zło i sposobu jego pomniejszania. Zasada sprawiedliwości — Oddaj każdemu, co mu się słusznie należy - domaga się tego zadośćuczynienia.
Tak więc samo wyznanie w rozmowie ze starszym (biblijne), nawet przed tzw. komitetem sądowniczym (niebiblijne) nie jest spowiedzią!!!
Stąd wniosek: starsi nie mogą powoływać się na tajemnicę spowiedzi. W przeciwnym razie każdy z nas mógłby uchylać się od odpowiedzialności tłumacząc swoje milczenie "szczególnym stosunkiem łączącym zmnie z penitentem".