Na innym forum niejaki Jacek oburzył się, że wyolbrzymiamy zwrot "śluby ubóstwa", który pojawiają się w literaturze i ich wewnętrznych dokumentach, bo to "kojarzy się automatycznie z odosobnionymi od społeczeństwa klasztorami, surowymi regułami życia klasztornego". Pomijając fakt czepiania się znaczenia słów (co ŚJ bardzo lubią) to zdałem sobie sprawę, że domy Betel to tak naprawdę takie nowoczesne klasztory. Osoba która się tam zgłasza rezygnuje z pracy zarobkowej, praktycznie izoluje się od społeczeństwa, pracuje tam, je i śpi. Podlega bardzo szczegółowym wytycznym i regułom i codziennej rutynie, której każdy musi przestrzegać (posiłki o ustalonych porach, codziennie rano omówienie tekstu dziennego, praca w określonych godzinach, poniedziałkowe przygotowania do Strażnicy itp.).
Zarówno w tradycyjnych klasztorach jak i w domach Betel ich mieszkańcy skupiają swoje życie na tym, co według nich jest wolą Bożą. Różnica polega na tym, że w tradycyjnych klasztorach jest to zanoszenie modlitw, posty, czytanie Biblii itp., natomiast w Betel - tłumaczenie i drukowanie literatury, i planowanie przedsięwzięć budowlanych.