Malarek, ja mam apel do Ciebie:
skoro już zobaczyłeś na własne oczy, że "coś tu nie gra", to po co się tam chcesz pakować?
I po co Ci te zebrania? Czy jesteś aż tak naiwny, myśląc, że te zebrania które
Ci oferują nie są tak samo bez sensu jak cała reszta? Czy z jajek, z których wiesz, że są z salmonellą zrobisz kogel-mogel dla swojego dziecka??
Czy jesteś aż tak naiwny, że twój jeden list wzruszy sumienia "tych na górze" spaczone do cna i cokolwiek zmieni? Twój list, choć bardzo trafiony i dobrze napisany, jest nie pierwszy i nie ostatni. To nic nie da. Oni nawet go nie przeczytają, bo mają od tego posłusznych sługusów, którzy wiedzą jak mają Ciebie, petencie, załatwić...
Treść mojego apelu jest taka:
Weź doope w troki, pakuj manaty i uciekaj stamtąd i to w trybie pilnym póki twoja rodzina nie jest jeszcze zarażone tym syfem. A spróbuj się ochrzcić to - z twoim temperamentem - twoje życie zamieni się w piekło. Teraz Ci słodzą i jesteś najlepszy, bo mają dokąd chodzić spijać raportowane, prestiżowe kawki i punkty za twój chrzest zbierze twój nauczyciel od studium, a po chrzcie zaczną Cię surowo rozliczać z godzin i życia osobistego, a jak się nie podporządkujesz (a widzę, że nie) to Cię kopną doopę i każą iść skąd przyszedłeś. Kapujesz? Czy mam to napisać bardziej dosadnie na priv?