Starsi we wszystkich zborach byli proszeni (czytaj:zmuszani) o przesłanie wzorów podpisów celem upoważnienia do subkont bankowych. Rzecz bez precedensu i mocno podejrzana. Jeśli ktokolwiek upoważniał kogoś w banku do swojego konta lub sam był upoważnianiy, to wie, że takie upoważnienie musi być dokonane i podpisane w obecności pracownika banku. Jeżeli taka procedura nie jest zachowana, to złamane jest prawo bankowe i nie tylko. Więc jeśli takie wzory miały być honorowane - to sa dwa wyjścia: albo była to cicha, nielegalna umowa banku z WTS, albo podpisy „przydadzą się” WTS-owi w jemu tylko wiadomych celach w przyszłości. Trudno spekulować, ale jeśli są posyłane do nich skany dowodów i wzory pospisów, to strach się bać. Toteż ex-koordynator uświadomił to - wtedy jeszcze współstarszym - ale później przyszedł obwodowy, beknął coś o zaufaniu do „organizacji Jehowy” i jak można się było spowdziewać, pozostali starsi szybko łykneli te bajki, a ex (wówczas koordynator) zaczął być „namierzany” jako niepewny, nieufny itp. Oni - jak się okazało - posłuchali go w pierwszej chwili nie dlatego, że miał oczywistą rację, ale dlatego, że był „szefem”. No ale przecież „objeżdżający” jest wyżej...
Kto wie - może kiedyś braciszkowie zobaczą swój podpis na jakimś kredycie, ktorego nie wzięli...