Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 4 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Życie po organizacji - z Bogiem, czy bez?  (Przeczytany 60561 razy)

Offline KAZ

  • Pionier
  • Wiadomości: 565
  • Polubień: 150
  • Chrystus drogą, prawdą, życiem.
Odp: Życie po organizacji - z Bogiem, czy bez?
« Odpowiedź #240 dnia: 26 Październik, 2015, 11:26 »
A po co ma straszyć piekłem jak sam sobie je zgotuje :) Racjonalizm faja rzecz i narzędzie ale "głupota" ludzka nie zawsze pozwala z niego korzystać w właściwy sposób. Każdy racjonalizm jest sprzedajny jak (... własna cenzura) i można zrobić z nim co się tylko zechce. Pytanie jeszcze zasadnicze o którym czy jakim racjonalizmie mówimy.
« Ostatnia zmiana: 26 Październik, 2015, 11:31 wysłana przez KAZ »
Powstrzymuję się jedynie od pewnych odpowiedzi,
aby mnie nikt nie oceniał ponad to, co widzi we mnie
oraz co ode mnie usłyszy.


Offline KAZ

  • Pionier
  • Wiadomości: 565
  • Polubień: 150
  • Chrystus drogą, prawdą, życiem.
Odp: Życie po organizacji - z Bogiem, czy bez?
« Odpowiedź #241 dnia: 27 Październik, 2015, 10:17 »
Temat kontynuje z innego wątku aby nie robić tam offtopu:


Ja byłam w organizacji ok.30 lat,mąż 15...
Zaczynaliśmy w czasach gdy nie było internetu...dlatego trwało to tak długo ...
Dzisiaj jest o wiele łatwiej...
Dostęp do wiedzy o SJ w necie jest  na wyciągnięcie ręki ,wystarczy mała szparka w umyśle by zaczęła tam docierać...
Z zamkniętymi betonowymi umysłami bywa trudniej...
Bywa jednak że ktoś dostanie obuchem w głowę,coś się w jego życiu wydarzy, zrobi się dziura i zacznie umysł nabierać wody prawdy o prawdzie,czego każdemu SJ życzę...

Słuszna uwaga. Internet i wymiana informacji to przyczyna wielu zmian na ziemi. Także pośród ŚJ. Jednak nie zmienia to faktu, że w czasach braku internetu czy nawet dostępu do jakichkolwiek publikacji zdrowy rozsadek nie był czymś rzadkim - prawda ?

Ciekawe dla mnie myśli mnie naszły, mianowicie:
Czy zawsze musi być KTOŚ, kto pokaże co jest złe a co dobre w naszym życiu ? Czy nie możemy tego zobaczyć sami ?
Czy nauka Chrystusa dla ŚJ jest całkiem nie widoczna aby przez 10,20 cz 30 lat pozostawała w ukryciu dla czytającego ja tak wiele razy ?
Czy i teraz może być tak, iż za jakiś czas ktoś pokaże nam w jakim błędzie dzisiaj jesteśmy ?
Powstrzymuję się jedynie od pewnych odpowiedzi,
aby mnie nikt nie oceniał ponad to, co widzi we mnie
oraz co ode mnie usłyszy.


Offline M

Odp: Życie po organizacji - z Bogiem, czy bez?
« Odpowiedź #242 dnia: 27 Październik, 2015, 10:59 »
Ciekawe dla mnie myśli mnie naszły, mianowicie:
Czy zawsze musi być KTOŚ, kto pokaże co jest złe a co dobre w naszym życiu ? Czy nie możemy tego zobaczyć sami ?

Osobiście znam osobę, która wybudziła się sama, tylko dzięki czytaniu Biblii. Po prostu zaczynała dostrzegać coraz więcej nieścisłości, sprzeczności z nauką WTS-u itp. To ośmieliło do dalszych poszukiwań, przeglądania Internetu i potem już poszło z górki.


Offline KAZ

  • Pionier
  • Wiadomości: 565
  • Polubień: 150
  • Chrystus drogą, prawdą, życiem.
Odp: Życie po organizacji - z Bogiem, czy bez?
« Odpowiedź #243 dnia: 27 Październik, 2015, 12:12 »
To o mnie ? ;)



A co myślicie po pozostałych trzech pytaniach ?
« Ostatnia zmiana: 27 Październik, 2015, 12:14 wysłana przez KAZ »
Powstrzymuję się jedynie od pewnych odpowiedzi,
aby mnie nikt nie oceniał ponad to, co widzi we mnie
oraz co ode mnie usłyszy.


Offline Gwynbleid

Odp: Życie po organizacji - z Bogiem, czy bez?
« Odpowiedź #244 dnia: 20 Sierpień, 2018, 17:52 »
Witam. Mam odruch wymiotny słysząc o jakiekolwiek religii. Przynajmniej na razie. Myślę, że spowodowane jest to zbyt dużą traumą związaną z przebywaniem od dzieciństwa w korporacji dewelopersko-wydawniczej. Świadkizm wypłukał ze mnie skutecznie "potrzeby duchowe".... Nie wiem, czy to dobrze, czy źle.....
"Wiem, że nic nie wiem"


Offline Helleboris

Odp: Życie po organizacji - z Bogiem, czy bez?
« Odpowiedź #245 dnia: 22 Sierpień, 2018, 23:02 »
Bez Boga. Za dużo widziałam i słyszałam, żeby dać się nabrać ponownie
"To repeat the same action and expect different results is madness."


Offline Estera

Odp: Życie po organizacji - z Bogiem, czy bez?
« Odpowiedź #246 dnia: 26 Sierpień, 2018, 12:49 »
Witam. Mam odruch wymiotny słysząc o jakiekolwiek religii. Przynajmniej na razie. Myślę, że spowodowane jest to zbyt dużą traumą związaną z przebywaniem od dzieciństwa w korporacji dewelopersko-wydawniczej. Świadkizm wypłukał ze mnie skutecznie "potrzeby duchowe".... Nie wiem, czy to dobrze, czy źle.....
   To jest straszny moment, kiedy człowiek odkrywa, że ta niby prawda, to nieprawda.
   Wspominam tę chwilę z przerażeniem, kiedy do mnie dotarły dwie żeliwne ściany myślenia.
   Jedna, którą posiadałam od kilku dziesięcioleci, że śj, to jedyna, słuszna i zbawienna droga do Boga.
   Druga, że to KŁAMSTWO uszyte bardzo grubymi nićmi przez wyrafinowanych, korporacyjnych oszustów zza oceanu.
   :'( :'(

   Na dziś.
   Cieszę się.
   Że rozsądnie pozwoliłam polemizować swojemu mózgowi i dać mu przemówić niezaprzeczalnym faktom!!
   I że nie zbudowałam wokół niego muru nie do przebicia tym strażnicowym, wbijanym dziesiątki lat, fanatyzmem.
   Gdzie się mówi, że jak strażnica twierdzi, że czarne jest białe to i ja też tak będę twierdziła wbrew wszelkiemu rozsądkowi i prawom.

   ZWYCIĘŻYŁA PRAWDA.

   Dzięki temu, dziś jestem tu gdzie jestem.
   I jest mi z tą prawdą bardzo dobrze.
   I że tak jak dziś, w niedzielne popołudnie, piję sobie spokojnie wyśmienitą kawkę, zamiast po pioniersku szlifować betonowe chodniki dla jw.org.
   Z kłamliwą myślą, że robię to dla Boga.

   I poświęcam czas rodzinie, czas, który kiedyś straciłam na tę korporację, a który się nigdy już nie wróci.
   I staram się mieć duży wpływ na teraźniejszość i przyszłość.
   I nie rozpaczać nad przeszłością, której już nie jestem w stanie zmienić.

   To jest moja dewiza życiowa na obecną chwilę.
   Dewiza, która też z psychologicznego punktu widzenia jest bardzo zdrowa, a nawet pożądana, w naszej traumie postrażnicowej.
   Pozdrawiam wszystkich, których wątpliwości kołatają serce i muszą dokonywać życiowych wyborów.
   Ja już takich dawno nie mam w tej kwestii.
   Wiem jak mam żyć, bez jw.org.
   :-* :-*
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Gwynbleid

Odp: Życie po organizacji - z Bogiem, czy bez?
« Odpowiedź #247 dnia: 21 Wrzesień, 2018, 22:14 »
   To jest straszny moment, kiedy człowiek odkrywa, że ta niby prawda, to nieprawda.
   Wspominam tę chwilę z przerażeniem, kiedy do mnie dotarły dwie żeliwne ściany myślenia.
   Jedna, którą posiadałam od kilku dziesięcioleci, że śj, to jedyna, słuszna i zbawienna droga do Boga.
   Druga, że to KŁAMSTWO uszyte bardzo grubymi nićmi przez wyrafinowanych, korporacyjnych oszustów zza oceanu.
   :'( :'(

   Na dziś.
   Cieszę się.
   Że rozsądnie pozwoliłam polemizować swojemu mózgowi i dać mu przemówić niezaprzeczalnym faktom!!
   I że nie zbudowałam wokół niego muru nie do przebicia tym strażnicowym, wbijanym dziesiątki lat, fanatyzmem.
   Gdzie się mówi, że jak strażnica twierdzi, że czarne jest białe to i ja też tak będę twierdziła wbrew wszelkiemu rozsądkowi i prawom.

   ZWYCIĘŻYŁA PRAWDA.

   Dzięki temu, dziś jestem tu gdzie jestem.
   I jest mi z tą prawdą bardzo dobrze.
   I że tak jak dziś, w niedzielne popołudnie, piję sobie spokojnie wyśmienitą kawkę, zamiast po pioniersku szlifować betonowe chodniki dla jw.org.
   Z kłamliwą myślą, że robię to dla Boga.

   I poświęcam czas rodzinie, czas, który kiedyś straciłam na tę korporację, a który się nigdy już nie wróci.
   I staram się mieć duży wpływ na teraźniejszość i przyszłość.
   I nie rozpaczać nad przeszłością, której już nie jestem w stanie zmienić.

   To jest moja dewiza życiowa na obecną chwilę.
   Dewiza, która też z psychologicznego punktu widzenia jest bardzo zdrowa, a nawet pożądana, w naszej traumie postrażnicowej.
   Pozdrawiam wszystkich, których wątpliwości kołatają serce i muszą dokonywać życiowych wyborów.
   Ja już takich dawno nie mam w tej kwestii.
   Wiem jak mam żyć, bez jw.org.
   :-* :-*
Tradycyjnie. W samo sedno. Całe życie sądziłem, że jestem chrześcijaninem.... Trudno się odnaleźć
"Wiem, że nic nie wiem"


Offline nowa

Odp: Życie po organizacji - z Bogiem, czy bez?
« Odpowiedź #248 dnia: 03 Grudzień, 2018, 11:07 »
Pytanie było - życie po organizacji, z Bogiem, czy bez? Nie - z religią, czy bez religii. To nie jest to samo.
Problem polega na utożsamieniu Boga z organizacją (Bóg Ojcem, organizacja matką) i odrzuceniu Ich/ ich razem.


Offline Roszada

Odp: Życie po organizacji - z Bogiem, czy bez?
« Odpowiedź #249 dnia: 03 Grudzień, 2018, 11:43 »
No to kto jest matką?
Jest Ojciec, jest Syn, a matki nie ma? ;)


Offline ewatta

Odp: Życie po organizacji - z Bogiem, czy bez?
« Odpowiedź #250 dnia: 03 Grudzień, 2018, 18:04 »
No właśnie .Fajny wątek.Długo myślałam,że bez Boga i bez organizacji to życie puste. Bałam się samodzielnego myślenia. Okazało się że myślenie nie boli . Ja sobie ułożyłam w głowie że jest siła wyższa ,która dba o mnie. Medytacje są fajne dla relaksu i znalezienie spokoju.Książki są po to by je czytać . Myślę że w każdej religii jest coś dobrego. Mamy wolna wolę  więc kozystam z niej. Unikam organizacji ale nie Boga . Bóg jest obok mnie gdy wieje wiatr,świeci słońce i uśmiecha się do mnie stary człowiek. Uczę się doceniać to co mam. Przecież mam tak dużo . Jestem i oddycham ,mam co jeść i gdzie spać. Co więcej potrzeba?Zaczynam rozumieć że nie jestem dziwna . Dzięki,że mi to uświadomi liście. Jestem po prostu inna jak każdy z was. Czy muszę należeć do jakiejś grupy? Jeśli tak to brak grupy to też jakaś grupa.
A ja będę szczęśliwa na przekór wszystkiemu


Offline Roszada

Odp: Życie po organizacji - z Bogiem, czy bez?
« Odpowiedź #251 dnia: 03 Grudzień, 2018, 18:16 »
Cytuj
ułożyłam w głowie że jest siła wyższa ,która dba o mnie
Okazuje się, że na forum rozmawiałem z kilkoma osobami, które tak mówią. Wszyscy to exŚJ.

Oni nie są w stanie zaakceptować 'Boga biblijnego'. Widzą dla siebie innego Absoluta.

Ja bym powiedział tak. Już w II wieku byli w chrześcijaństwie tacy, co zaczynali majstrować z Bogiem biblijnym.
To nie jest pretensja do Was, ale taka moja refleksja.
Takim gościem był Marcjon:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Marcjon#Nauczanie

Później byli również gnostycy, poszli jeszcze dalej, innego Boga tworzyli sobie, wg swoich zachcianek. Różnego w zależności od odłamu gnostycyzmu.

Z czasem więc pojawili się ludzie, którzy odrzucili całkiem biblijnego Boga, na rzecz jakiegoś ideału wytworzonego przez nich.
« Ostatnia zmiana: 04 Grudzień, 2018, 09:48 wysłana przez Roszada »


Offline Ekskluzywna Inkluzywność

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 371
  • Polubień: 4111
  • Kronikarz Brata Bogumiła
Odp: Życie po organizacji - z Bogiem, czy bez?
« Odpowiedź #252 dnia: 03 Grudzień, 2018, 18:30 »
Ja bym powiedział tak. Już w II wieku byli w chrześcijaństwie tacy, co zaczynali majstrować z Bogiem biblijnym.

A no byli. Powoływali potem sobory i decydowali które z licznych ewangelii są kanoniczne a które nie. Które doktryny uznać, a które odrzucić. Mieli swoich interpretatorów, swoich filozofów. Cała sztuczka polegała tylko na jednym - na tym co zawsze - by wcisnąć, że twoje interpretacje nie są twoimi, tylko samą prawdą. Że niby ty nie interpretujesz, nie bawisz się w politykę, nie idziesz na kompromisy z obyczajem, kulturą, temperamentem, ambicjami, mądrością etapu. Nie, ty walisz prawdę 1:1. Nie należy czynić sobie rzeźb ani się im kłaniać, chyba że idzie o matkę boską w miliardzie osób - które niczym bogowie greccy przychodzą po pomoc w każdej dziedzinie życia, wystarczy poprosić właściwą :P

Później byli również gnostycy, poszli jeszcze dalej, innego Boga tworzyli sobie, wg swoich zachcianek. Różnego w zależności od odłamu gnostycyzmu.

We wczesnym chrześcijaństwie było multum sekt. Wygrała wizja jaka wygrała i teraz można się mądrzyć, że wygrała bo była prawdziwa, a reszta przegrała bo była fałszywa i coś sobie wymyślała. Tak samo stary numer jak z wojnami, rację mają zawsze zwycięzcy. Dlatego jak czytamy o ludach co siedziały w ziemi obiecanej to zawsze są pokazani jako zezwierzęceni skurwysyni których trzeba wybić do cna, a żydzi jako naród wybrany, który musiał zatriumfować, bo Bóg był z nimi. A zgadnijcie kto te kroniki napisał i kiedy?

Jakby Hitler wygrał wojnę, to też dzieci niemieckie na tych terenach dziś uczyłyby się z podręczników, że Słowianie nie różnili się specjalnie od bydła i byli podludźmi, urodzonymi niewolnikami. I nikomu by na myśl nie przyszło, że tamci mieli swoją wersję całej sytuacji i że mogłoby być inaczej gdyby sprawy potoczyły się w innym kierunku. Wyznawcy i piewcy takich deterministycznych ideologii tłumaczonych po fakcie są niczym więcej jak tylko pionkami historii, przemijają gdy tylko wizja której bronią się dezaktualizuje.

Z czasem więc pojawili się ludzie, którzy odrzucili całkiem biblijnego Boga, na rzecz jakiegoś ideału wytworzonego przez nich.

Tak samo mówi islam o chrześcijaństwie - jako o jednym wielkim politeistycznym wypaczeniu prawdziwego monoteizmu.
« Ostatnia zmiana: 03 Grudzień, 2018, 18:56 wysłana przez Ekskluzywna Inkluzywność »


Offline Roszada

Odp: Życie po organizacji - z Bogiem, czy bez?
« Odpowiedź #253 dnia: 03 Grudzień, 2018, 18:32 »
No i jaki wniosek?
Bez Boga czy bez organizacji. bo taki temat.

na razie to tylko od sasa do lasa.
Od gnostyków do Hitlera. :-\
I jeszcze islam wmieszany i Słowianie.
No i Żydzi i sekty, bez podania nazw.

Tylko Tobie wierzyć. ;D
Widzę piszesz jak frustrat. :-\
« Ostatnia zmiana: 03 Grudzień, 2018, 18:39 wysłana przez Roszada »


Offline Ekskluzywna Inkluzywność

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 371
  • Polubień: 4111
  • Kronikarz Brata Bogumiła
Odp: Życie po organizacji - z Bogiem, czy bez?
« Odpowiedź #254 dnia: 03 Grudzień, 2018, 18:40 »
na razie to tylko od sasa do lasa.
Od gnostyków do Hitlera. :-\
I jeszcze islam wmieszany i Słowianie.

To się nazywa esej. Jedna z podstawowych form literackich, czasem każą go napisać na maturze, stąd każdy średnio wykształcony i średnio dojrzały człowiek nie powinien mieć problemu z rozpoznaniem.

Widzę piszesz jak frustrat. :-\

Zapewniam cię, że naciskam klawisze z iście zdumiewającym spokojem, harmonią i finezją. Gdyby to było pianino, byłbym teraz Mozartem.