Jest pewne zastrzeżenie z mojej strony.
Wy nie głosicie żadnych nauk.
Jedyne co tutaj czynicie to odrzucacie nasze wyjaśnienia itp.
Jedyne co czynicie to zaprzeczacie.
A to żadna nauka.
Odrzucacie przede wszystkim dlatego,że według waszego przedstawienia jesteśmy niekonsekwentni.
Ja,że zmiana wyjaśnienia to nic zdrożnego,niewłaściwego.
Pisałem o tym wielokrotnie udowadniając,że tak jest na przykładzie metodologii,czy "pisania historii na nowo".
I w nauce,i w opisie dziejów ludzkości ,jest to oczywiste,i niezbędne.
Rozumiem,że zmierzasz do tego,żeby nasze wcześniejsze wyjaśnienie nazwać po imieniu.
Czyli przedstawić jako nieprawdę.
Jeżeli idzie o rozmowę o wierze,to według ciebie katolicyzm ,nie jest wiarą chrześcijańską.
Tyle,że W.Bednarski w ks. "W obronie wiary" jest innego zdania.
Zapewne nie podzielasz jego zdania.
Nie o to jednak idzie.
Podałem przykład H.Kunga,jako przykład odrzucania tylko poprzez porównanie wypowiedzi itp.
Wystarczy porównać jedne wypowiedzi papieży,czy [episkopos],żeby wykazać sprzeczności,tych wypowiedzi,na ten sam temat.
I tak po wydaniu ostatniego katechizmu,dokonano na nim ok.osiemdziesięciu zmian,korekt itp.
Czytając katechizm powinno się to czynić z pewną książką,która wykazuje miejsca zmian.
To też tylko przykład.
Niestety w nauce dokonuje się często zmian kierunku jazdy.
Wyhamowania,zakręty,zawrócenia ,zawroty,powroty,wycofania itp,to jej "chleb powszedni".
W nauce jest zbyt wiele dowodów na to,że ta nie jest drogą wyznaczoną na początku,i istnieje drogowskaz ,którędy iść,jechać,żeby "dojść do celu".
Ciekawie o tym pisał znany fizyk i astrofizyk S.Langley.
Według niego niepotrzebnie "porównuje się postęp nauki do marszu armii w określonym celu".
Niestety jest to niesłuszny jej obraz,który wypacza rzeczywistość.
Zdaniem wspomnianego Samuela Langleya to porównanie nauki do marszu armii jest nieprawdziwe.
Jego zdaniem [i jest to oczywiste] nauka to "raczej ruszający się tłum...albo stado psów myśliwskich,które w końcu może dopaść swą ofiarę,w którym bardziej hałaśliwy prowadzi za sobą wiele innych niemal równie często w błędnym kierunku jak w kierunku właściwym,że czasem całość sfory biegnie po fałszywym tropie.Choć jest to mniej dostojne porównanie, wydaje mi się zawierać w sobie prawdę,nie dostrzeganą przez autorów podręczników.W każdym razie rzeczywisty rozwój nauki był zawiły i krety,często zawierał kroki do tyłu ...
[tak jest chociaż wydaje się ponieważ powszechnie "podaje się tylko wypadkową tych wszystkich niezdecydowanych posunięć".
"Czytelnik ,chociaż wie,że błędy się zdarzały,nie ma właściwego pojęcia o tym,jak ściśle błędy i prawda przeplatają się ,niby w związku chemicznym...jak również o tym,że to przeważnie czas pozwala nam stwierdzić,co naprawdę jest postępem,gdy sam człowiek tego nie potrafi".
Tak to wygląda z sukcesem nauki.
Podobnie jest z naszymi "sukcesami".
Nie można jednak zaprzeczyć "rzeczywistemu rozwojowi nauki".
Niemniej droga jest taka ,a nie inna.
Podobnie jest i w naszej społeczności.
I szkoda,że wielu z was tego nie rozumie.
Pewnie i wielu z naszych.