Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 5 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Witamy na forum  (Przeczytany 222896 razy)

od-nowa

  • Gość
Odp: Witamy na forum
« Odpowiedź #165 dnia: 03 Styczeń, 2016, 13:27 »
A widzisz Iza to ciekawe co piszesz bo doskonale wiesz co czuję. Moje przeżycia typowe dla wielu forumowiczów. Mam 40lat, od urodzenia w Prawdzie. chrzest w wieku 15tu lat. wyszłam za tzw światusa (nienawidzę tego określenia) ok nie pobrałam się w Panu, mam córkę  lat 20 która na szczęście nie została przeze mnie wychowana w Prawdzie. No cóż poniosłam pod tym względem klęskę bo sama nie byłam 100% ŚJ. Większość mojej rodziny to szeregowi świadkowie....A , i pochodzę z Dolnego Śląska. A teraz doszło do tego , że nie wiem co dalej ze mną.... moja tożsamość jako chrześcijanki rozsypała się jak domek z kart :(((
Nie chciałam wychowywać swojej córki na gorliwego śJ, nie została ochrzczona jako śJ i dorosła już córka nie stoczyła się na dno, jak to przepowiadały Strażnice i wykłady na zebraniach, bo kto nie jest w org to jest przegrany. Broniłam córkę przed rozmowami ze starszymi, żeby nie wtrącali się do wyboru wykształcenia, a próbowali i tak sobie ukończyła studia wyższe i jest to sukces i szczęście dla mnie, jako matki, że nie została córka śJ.
Ana Rose napisałaś, że na szczęście córka nie została przez Ciebie wychowana w "prawdzie" i jako osoby "przebudzone" cieszmy się, bądzmy szczęśliwe, że nasze dzieci nie są uwikłane w działalność organizacji, gdzie wiara i służenie Bogu, było bez stabilnych podstaw, na co składały się zmiany doktryn i ukryte przed nami błędy w ich interpretacji, i wiele innych przynoszących ujmę organizacji działań.
Tak z moich osobistych przemyśleń i z tematów Forum, między innymi jednym co jest dla nas ważne, jako osób oszukanych w org. jest zadbanie o to, aby nie tkwiło w nas poczucie winy, bo nie byliśmy zbyt dobrzy.
Pozdrawiam.


Offline Ana Rose

Odp: Witamy na forum
« Odpowiedź #166 dnia: 03 Styczeń, 2016, 14:14 »
Nawet nie wiecie jak się cieszę bo rozumiecie mnie doskonale :) jest dokładnie tak jak pisze M  :D moja córka nie była nawet głosicielką. Napisałam to z pewnym sarkazmem, że to moja klęska bo kiedyś o tym marzyłam , że będzie świadkiem bo uważałam to za jedyną drogę do szczęścia. Chciałam żeby wyszła za brata, nie chciałam by była czarną owcą w zborze. Jednak życie zweryfikowało moje marzenia i poglądy. Córka chodziła ze mną na zebrania bo nie chciałam chodzić sama, jednak nigdy nie prowadziłam z nią regularnego studium, nie miała nigdy referatu czy pokazu. Jej aktywność w zborze ograniczała się do przeczytaniu raz na rok :-X wersetu z Biblii. I to na studium książki. NIGDY DO NICZEGO JEJ NIE ZMUSZAŁAM. Pewnego dnia powiedziała ,że nie idzie na zebranie a ja nie nalegałam....i więcej już nie poszła....Ja nigdy w życiu nie opuściłam PAMIĄTKI , corka chodziła nadal ze mną (raz na rok hahaha) jednak z 4lata temu powiedziała, że też nie idzie..... i tyle. Wtedy miałam żal do niej a teraz z perspektywy czasu cieszę się że ją nigdy nie ciągnęłam na siłę.


Offline Iza

Odp: Witamy na forum
« Odpowiedź #167 dnia: 03 Styczeń, 2016, 15:31 »
Ana Rose! To, ze kierowałas sie rozsądkiem w wychowywaniu córki i dzis nie jest uwikłana w WTS świadczy tylko dobrze o Tobie  jako matce i człowieku. Ja ze względu na służbę pionierska , która pełniłam 18 lat z 24ro letniego pobytu w organizacji zrezygnowałam z dzieci i wielu innych spraw. Teraz moge sobie tylko wyrzucać , ze dałam sobie tak mózg przeprać. A co do Twojej tożsamości jako chrześcijanki, hm... Tu na forum sie pare osób burzy, gdy za duzo duchowości chce ktos wnieść. Możemy pogadac na priv. Ja moge tylko powiedzieć, ze ze względu na Chrystusa nie chce byc juz dluzej w organizacji.przekrety finansowe, pedofilia i szarogeszenie sie starszych czy CK to była tylko kropka nad "i" mam nadzieje, ze jednak pójdziesz pójdziesz droga, którą bedzie Jezus. Ale to juz Twoja decyzja... :)
« Ostatnia zmiana: 03 Styczeń, 2016, 15:32 wysłana przez Iza »
Gdzie Duch Pana, tam wolność.


od-nowa

  • Gość
Odp: Witamy na forum
« Odpowiedź #168 dnia: 03 Styczeń, 2016, 15:54 »
Ana Rose
Czuję, że Ciebie rozumiem. Gdy byłam pod wpływem org. i bracia naciskali ( zachęcali), abym moje dziecko 5-7 letnie zabierała na głoszenie, tak zrobiłam kilka razy, jednak widziałam, ze krzywdzę tym moją córkę. A dlaczego? co widziałam? przeciągające się studium, godzina 21:30, 22:00 a moje dziecko zmęczone, bez kolacji o właściwej porze u jakiegoś obcego człowieka ze mną i siostrą prowadząca to studium. To tylko jeden przykład. Wtedy robiłam pół pioniera :-\ i po kilku takich obserwacjach sytuacji rozciągniętych w czasie ( również dotyczyło zebrań) i trzezwego spojrzenia na to, czego ode mnie w zborze wymagano, aby dzieci od niemowlęctwa zaprawiać w służbie dla Boga, powiedziałam DOŚĆ, nigdy więcej nie będę dziecka ciągać po domach. Wystarczyło, że była o różnych porach ciągana na zebrania, na niedzielne przez rok wstawałam o 6:00 rano, aby trzyletnie dziecko wybrać i dojść dosyć daleko na zebranie na 9:00. Córka chorowała do 12 roku życia, był to koszmar, aby spełnić to czego oczekiwano, a niemożnością  wykonania.  Jako nastolatka nie miała punktów w TSSK, trzymałam ją z dala od tego. Jako nastolatka, gdy nie chciała iść na zebranie, to nie naciskałam. Mąż się za bardzo nie udzielał, studium z córka prowadziłam ja, zapisując rozdziały studiowane i czas.
Ana Rose tak myślę, że  miłość matki do dziecka i rozsądek zwyciężyły, pomimo tak silnej psychomanipulacji i nacisków wyrażanych poprzez nauki CK.


od-nowa

  • Gość
Odp: Witamy na forum
« Odpowiedź #169 dnia: 03 Styczeń, 2016, 16:00 »
Ana Rose! To, ze kierowałas sie rozsądkiem w wychowywaniu córki i dzis nie jest uwikłana w WTS świadczy tylko dobrze o Tobie  jako matce i człowieku. Ja ze względu na służbę pionierska , która pełniłam 18 lat z 24ro letniego pobytu w organizacji zrezygnowałam z dzieci i wielu innych spraw. Teraz moge sobie tylko wyrzucać , ze dałam sobie tak mózg przeprać. A co do Twojej tożsamości jako chrześcijanki, hm... Tu na forum sie pare osób burzy, gdy za duzo duchowości chce ktos wnieść. Możemy pogadac na priv. Ja moge tylko powiedzieć, ze ze względu na Chrystusa nie chce byc juz dluzej w organizacji.przekrety finansowe, pedofilia i szarogeszenie sie starszych czy CK to była tylko kropka nad "i" mam nadzieje, ze jednak pójdziesz pójdziesz droga, którą bedzie Jezus. Ale to juz Twoja decyzja... :)
Iza!
Podziwiam Ciebie za 18 lat wyrzeczeń, aby być pionierką.


Offline Ana Rose

Odp: Witamy na forum
« Odpowiedź #170 dnia: 03 Styczeń, 2016, 16:06 »
To nie tak Iza, ja wcale nie smucę się tym że odkrywam prawdę o świadkach i całej reszcie .... od wielu lat czułam, że wierzę nie w Boga a w jakiś system. Teraz wiem, że przez wszystkie te lata wyrzucałam sobie, że nie jestem godna być w organizacji a tak naprawdę to ONI nie byli godni mojego zainteresowania. To, że od dziecka jestem w Prawdzie wcale nie znaczy iż czuję się chrześcijanką. Uwierz mi, ja nie wiem czy tak naprawdę kiedykolwiek wierzyłam w Boga. Starałam się żyć przykładnie ale nie ze względu na to, że ON patrzy tylko że ONI patrzą tzw bracia i siostry ze zboru. To było mechaniczne, wyuczone. Byłam niczym robot. Na tym Forum nie szukam wsparcia religijnego.....oj nie!!! nie mam zamiaru roztrząsać swoich pseudochrześcijańskich rozterek. Chcę tylko zrozumieć jak mogłam być tak głupia, że tyle lat walczyłam o dobre imię tej organizacji (oj tak gotowało się we mnie gdy ktoś mówił coś obraźliwego na świadków, mogłabym oczy wydrapać)......a teraz , teraz to sama nie wiem jak reagować jak ktoś coś zarzuca.....przyznać mu rację i dać satysfakcję , że tak byłam w błędzie.....ot cała moja chrześcijańska osobowość.....wielkie nic :(


Offline Ana Rose

Odp: Witamy na forum
« Odpowiedź #171 dnia: 03 Styczeń, 2016, 16:28 »
Odniosę się do tego co napisała od-nowa :)     Nas, matki zborowe można podzielić na dwie kategorie:
     pierwsze to te :żony starszych lub innych świadków ale zawsze świadków, które z wszystkich sił pragną wpoić w dzieci wszystko to czego wymagają bracia, zbór, organizacja. Te dzieci mają przechlapane :-X ciągła presja, trzeba podążać za rodzicami krok w krok. Matki ciągną te swoje dzieciaczki to tu to tam bo wierzą, że tak trzeba bo za to będzie nagroda.....
     drugie to te kobiety które same są w prawdzie, mają męża ale ten nie jest bratem...albo samotnie wychowują swoje dzieciaczki. Takim matkom jest trudniej ale za to dzieciom łatwiej. Zawsze mogą zostać w domu z tatusiem...o ile matka nie jest mocna duchowo bo wtedy nie ma zmiłuj się... Za to matka, która sama jest słaba duchowo raz pójdzie na zebranko a raz nie. taka często pójdzie na kompromis i odpuści...
 JA należałam do tych drugich a TY pewnie do pierwszych? Ponadto od dzieci w zborze ,których rodzice usługują (np.matka pionierka , ojciec starszy)zawsze więcej się wymaga, nie mają taryfy ulgowej.... Każda matka kocha swoje dziecko chce dla niego jak najlepiej, jednak jakże często żyje w niewiedzy, że robi źle....


Offline szczebiotka

  • Nieochrzczony głosiciel
  • Wiadomości: 70
  • Polubień: 49
  • Jestem jaka jestem! Ale da się mnie lubić ;)
Odp: Witamy na forum
« Odpowiedź #172 dnia: 03 Styczeń, 2016, 16:46 »
Ana Rose musze przyznać Ci rację. Chociaż ja miała taką chwile gdzie chciałam dzieci nawracać na prawdę. Wtedy myślałam że robię dobrze. Matko  jaka ja byłam głupia. Na szczęście mam męża który uratował nasze dzieci od prania im mózgu.
Wolę być wredna, ale lojalna, niż przesadnie miła, zarazem fałszywa. 😈

Nadal ignoruje Roszade 😂


od-nowa

  • Gość
Odp: Witamy na forum
« Odpowiedź #173 dnia: 03 Styczeń, 2016, 17:17 »
Odniosę się do tego co napisała od-nowa :)     Nas, matki zborowe można podzielić na dwie kategorie:
     pierwsze to te :żony starszych lub innych świadków ale zawsze świadków, które z wszystkich sił pragną wpoić w dzieci wszystko to czego wymagają bracia, zbór, organizacja. Te dzieci mają przechlapane :-X ciągła presja, trzeba podążać za rodzicami krok w krok. Matki ciągną te swoje dzieciaczki to tu to tam bo wierzą, że tak trzeba bo za to będzie nagroda.....
     drugie to te kobiety które same są w prawdzie, mają męża ale ten nie jest bratem...albo samotnie wychowują swoje dzieciaczki. Takim matkom jest trudniej ale za to dzieciom łatwiej. Zawsze mogą zostać w domu z tatusiem...o ile matka nie jest mocna duchowo bo wtedy nie ma zmiłuj się... Za to matka, która sama jest słaba duchowo raz pójdzie na zebranko a raz nie. taka często pójdzie na kompromis i odpuści...
 JA należałam do tych drugich a TY pewnie do pierwszych? Ponadto od dzieci w zborze ,których rodzice usługują (np.matka pionierka , ojciec starszy)zawsze więcej się wymaga, nie mają taryfy ulgowej.... Każda matka kocha swoje dziecko chce dla niego jak najlepiej, jednak jakże często żyje w niewiedzy, że robi źle....
Byłam z tych drugich kobiet, matek, którym bliższe było dobro dziecka, jednak niestety taka, a nie inna psychomanipulacja w organizacji ma miejsce, że robiło się co 'góra' nakazywała i to co otrzymywaliśmy w "pokarmie" , czy przez wpływ braci i sióstr w zborze( zachęty do pionierowania) A chciałam służyć Bogu jak najlepiej.  Dlatego właśnie, gdy z rozsądkiem i miłością matki do dziecka, przyjrzałam się jak to w praktyce wygląda, a przemyśleń miałam wiele i były inne niż nauczanie na zebraniach, chroniłam córkę, nie było już chodzenia z dzieckiem na głoszenie, a na zebrania tez nie chodziła, gdy była chora, czy zmęczona, czy po prostu chciała pobyć w domu. Miałam z powodu nieobecności na zebraniach ciągłe upomnienia i cytowany, odczytywany werset z Hebrajczyków o 'nie opuszczaniu wspólnych zgromadzeń'. Wiele by opowiadać.
Na kongres nie pojechałam pewnego lata, bo zaplanowałam spędzić WŁAŚNIE TE DNI z córką, wiedziała, że na kongres nie jedziemy, bo chcę jej wynagrodzić, te wszystkie męczarnie "zebraniowe" i zrobiłyśmy sobie tak wspaniałe te dni, że do dziś to wspominamy z dumą i radością.
Bracia, siostry wracający z kongresu mijali nas i wilkiem patrzyli, bo nas tam nie było, a my sobie szłyśmy szczęśliwe RAZEM.
To już były jedne z moich pierwszych prób ściągnięcia klapek z oczu, już zaczynałam inaczej widzieć organizację śJ.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Witamy na forum
« Odpowiedź #174 dnia: 03 Styczeń, 2016, 17:54 »
Nawet nie wiecie jak się cieszę bo rozumiecie mnie doskonale :) jest dokładnie tak jak pisze M  :D moja córka nie była nawet głosicielką. Napisałam to z pewnym sarkazmem, że to moja klęska bo kiedyś o tym marzyłam , że będzie świadkiem bo uważałam to za jedyną drogę do szczęścia. Chciałam żeby wyszła za brata, nie chciałam by była czarną owcą w zborze. Jednak życie zweryfikowało moje marzenia i poglądy. Córka chodziła ze mną na zebrania bo nie chciałam chodzić sama, jednak nigdy nie prowadziłam z nią regularnego studium, nie miała nigdy referatu czy pokazu. Jej aktywność w zborze ograniczała się do przeczytaniu raz na rok :-X wersetu z Biblii. I to na studium książki. NIGDY DO NICZEGO JEJ NIE ZMUSZAŁAM. Pewnego dnia powiedziała ,że nie idzie na zebranie a ja nie nalegałam....i więcej już nie poszła....Ja nigdy w życiu nie opuściłam PAMIĄTKI , corka chodziła nadal ze mną (raz na rok hahaha) jednak z 4lata temu powiedziała, że też nie idzie..... i tyle. Wtedy miałam żal do niej a teraz z perspektywy czasu cieszę się że ją nigdy nie ciągnęłam na siłę.

 Teraz śmiało możesz powiedzieć, że takimi zasadami dając córce wolną rękę, tak naprawdę zrobiłaś sobie przysługę. Masz ją po swojej stronie, a to bardzo ważne. :)
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Ana Rose

Odp: Witamy na forum
« Odpowiedź #175 dnia: 03 Styczeń, 2016, 20:31 »
Właśnie , to co uważałam kiedyś za swoje przekleństwo teraz jest moim dobrodziejstwem. Dzięki temu, że mąż i córka nie są śj nie grozi mi odrzucenie i potępienie. Mam ciotki w prawdzie, które interesują się tylko tym czy np. byłam na zgromadzeniu bo był ciekawy program ale na nich mi nie zależy. Będzie mi to nawet na rękę, że się ode mnie odwrócą  :) będę miała święty spokój. Współczuję tym z Was, którzy cierpicie bo najbliżsi Was nie akceptują z powodu Waszego wybudzenia. Znam to tylko z opowieści i obserwacji wykluczonych członków zboru.


od-nowa

  • Gość
Odp: Witamy na forum
« Odpowiedź #176 dnia: 03 Styczeń, 2016, 20:54 »
Właśnie , to co uważałam kiedyś za swoje przekleństwo teraz jest moim dobrodziejstwem. Dzięki temu, że mąż i córka nie są śj nie grozi mi odrzucenie i potępienie. Mam ciotki w prawdzie, które interesują się tylko tym czy np. byłam na zgromadzeniu bo był ciekawy program ale na nich mi nie zależy. Będzie mi to nawet na rękę, że się ode mnie odwrócą  :) będę miała święty spokój. Współczuję tym z Was, którzy cierpicie bo najbliżsi Was nie akceptują z powodu Waszego wybudzenia. Znam to tylko z opowieści i obserwacji wykluczonych członków zboru.
Tak jak Ty, Ana Rose mam już święty spokój i moja córka również. Gratuluję Tobie siły i wytrwałości we wszystkim z czym radziłaś  sobie będąc w org.  Gratuluję rozsądku i zwyczajnej ludzkiej mądrości. Życzę tego, co najlepsze przed Wami  :)
Mąż jest czynnym śJ,  tak już  zupełnie nie rozmawia ze mną ok. roku, zawziął się bo jestem odstępcą, a wskazówki CK są takie, aby nie mieć  przecież kontaktu z odstępcami. Mam jedna ciocię śJ,  zależy mi na niej. Ona wiele przeszła i jak mi powiedziała nie jedno widziała w zborach, wspieram ją w rozmowach telefonicznych, za co mi nie raz podziękowała.


Offline Ana Rose

Odp: Witamy na forum
« Odpowiedź #177 dnia: 03 Styczeń, 2016, 21:06 »
Moim największym marzeniem było mieć kochającego męża i dziecko, zadbany domek itp. normalka :) zawsze gdy musiałam wybierać między niewierzącym mężem a np. obecnością na zebraniu wybierałam męża. Wiedziałam , że to on jest dla mnie najważniejszy, on i córka. Więc nie mieści mi się w głowie zachowanie Twojego męża od-nowa  :(  jak tak można? W imię czego pytam się? Nieszczęśnik myśli, że tym Ciebie zachęci? Przyciągnie do organizacji? Tragedia. Współczuję Tobie. Brak mi słów.....


Offline Iza

Odp: Witamy na forum
« Odpowiedź #178 dnia: 03 Styczeń, 2016, 22:04 »
Iza!
Podziwiam Ciebie za 18 lat wyrzeczeń, aby być pionierką.
Eee tam!  ;)
Ja miałam inaczej , "prawdę" poznałam jako nastolatka z ideami i pragnieniem zmieniania swiata na lepsze. A ze nie bardzo wiedziałam jak do tego ulepszania sie zabrać, wiec idea pomagania bliźnim w zdobyciu zbawienia poprzez przyłączenia sie do SJ bardzo mi się  podobała i wsiąkłam bez reszty. I ja naprawdę kochałam służbę połową i naprawdę wierzyłam ,ze tym ludziom niosę coś wartościowego. Dlatego pionierowanie sprawiało mi sporo satysfakcji . A przybliżanie sie do Boga nadal uważam za ogromna wartość. Dlategomw sumie to nie żałuję niczego. Dziękuję Bogu, ze mnie do organizacji przyprowadził ale i dziękuję, ze mnie z niej wywiódł. Każde doświadczenie może czegoś nauczyć. No i grunt to pozytywne myślenie. Dasz na pewno radę wszystko sobie poukładać. Z czasem minie ten czas swoistej żałoby po WTSie i zbudujesz sobie nowe relacje z ludźmi i nowe życie. Głęboko wierzę, że tak właśnie będzie.
Gdzie Duch Pana, tam wolność.


od-nowa

  • Gość
Odp: Witamy na forum
« Odpowiedź #179 dnia: 03 Styczeń, 2016, 22:14 »
Moim największym marzeniem było mieć kochającego męża i dziecko, zadbany domek itp. normalka :) zawsze gdy musiałam wybierać między niewierzącym mężem a np. obecnością na zebraniu wybierałam męża. Wiedziałam , że to on jest dla mnie najważniejszy, on i córka. Więc nie mieści mi się w głowie zachowanie Twojego męża od-nowa  :(  jak tak można? W imię czego pytam się? Nieszczęśnik myśli, że tym Ciebie zachęci? Przyciągnie do organizacji? Tragedia. Współczuję Tobie. Brak mi słów.....
Takie są zalecenia CK, tak śJ są pouczani na zebraniach ze Strażnic i wykładów,  na kongresach również, aby nie utrzymywać kontaktu nawet z wykluczonymi/odłączonymi członkami rodziny, a kto "podpadnie" będzie miał rozmowy, napomnienia no to mąż się stosuje  do zaleceń. Tak też nie ma przepływu informacji, nie mam możliwości podzielić się wiedzą zdobyta na temat org.
Takim emocjonalnym szantażem przyciągnąć mnie tam  z powrotem, teraz, gdy mam wiedzę o organizacji śJ, której nie posiadałam, biorąc chrzest? Po odkryciu afer ukrywania pedofilii w organizacji, po przeczytaniu " Kryzysu sumienia" i wiele innych, to już jest nie możliwe.
Co do wybierania czy zebranie, czy Rodzina, byłam zawsze za Rodziną, za dbaniem o najbliższych, gdy byli w potrzebie i oni znali moje zdanie. A na zebraniach  słuchanie, aby 'nie opuszczać zebrań bo osłabniesz duchowo'. Aby być w zgodzie z sobą i swoimi priorytetami, trudne to było, często sił brakowało, aby wywiązać się i tu i tam. Życie to nie jest artykuł w Strażnicy, to nie kolorowe obrazki ;) z wiecznie uśmiechniętymi  ludzmi. Czepiali się mnie bardzo w zborze o te opuszczone zebrania. Miałam tego dość, bo przecież terminatorem nie byłam ;D