Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Zabawa w kotka i myszkę ze starszyzną plemienną  (Przeczytany 6075 razy)

Offline Christianus

Zabawa w kotka i myszkę ze starszyzną plemienną
« dnia: 22 Lipiec, 2015, 19:25 »
Witam.
Nie wiedziałem w którym dziale napisać, więc jakoś trafiło na ten (może M mnie nie zabije jeśli zły dział  :P )
Jaką metodę polecacie jeśli chodzi o wymiksowanie się spod wpływu zboru.
Ja z żoną od jakiegoś czasu po prostu omijamy zebrania, zbiórki itd.  ;D
Przed zgromadzeniem mieliśmy "piękną" wizytę pasterską zachęcającą do działania. Oczywiście na zgromadzeniu nie byliśmy,
ani na zebraniu też się od tego czasu nie pokazaliśmy. Wcześniej byliśmy na jednym i znowu dwa miechy ciągniemy wakacje.
Najprościej jest się odłączyć, ale wiadomo jak to jest z późniejszym traktowaniem. Rodzina, kontakty biznesowe itd.
Chciałbym zapytać osoby które bawią się w kotka i myszkę ze starszymi jak im to wychodzi.
Często nawiedzają z wizytami lub wydzwaniają? Myślimy o zmianie numerów telefonu, ale z miejscem zamieszkania jest dużo gorzej.
Zawsze można zajrzeć i o numer walczyć. Może i nie mam już takiego stresu jak kiedyś by chodzić na zakupy,
ale i tak największy komfort na latanie po markecie mamy w godzinach zebrań ;)

A jak jest z wami? Wiem, że są osoby, które po prostu od lat są nieczynne i jakoś to ciągną. Na innych starsi wymuszają np ujawnienie poglądów i kończy się to komitetem.
"Są tak wydajni jak łapka na myszy w klatce słonia."
Black Adder


Offline M

Odp: Zabawa w kotka i myszkę ze starszyzną plemienną
« Odpowiedź #1 dnia: 22 Lipiec, 2015, 19:56 »
Często nawiedzają z wizytami lub wydzwaniają?

Do nas tylko SMS'ują jak jest koniec miesiąca i trzeba zdać "owoc". Nie byliśmy już na zebraniu dawno i nikt ze starszych się nie odezwał co się dzieje.


Offline Estrella Despierta

Odp: Zabawa w kotka i myszkę ze starszyzną plemienną
« Odpowiedź #2 dnia: 22 Lipiec, 2015, 20:11 »
Do nas tylko SMS'ują jak jest koniec miesiąca i trzeba zdać "owoc". Nie byliśmy już na zebraniu dawno i nikt ze starszych się nie odezwał co się dzieje.

Zamietli nas pod dywan :). Ale akurat w naszym wypadku nam to pasuje :).


Offline Christianus

Odp: Zabawa w kotka i myszkę ze starszyzną plemienną
« Odpowiedź #3 dnia: 22 Lipiec, 2015, 20:13 »
Zabawa w "owoc" to już całkiem inna para kaloszy.
Tam to można mieć dopiero fantazje. Wysyłasz kumplowi kryzys sumienia.
Już 1 książka jest na sprawku. M a studia jakieś masz? ::)
"Są tak wydajni jak łapka na myszy w klatce słonia."
Black Adder


Offline Estrella Despierta

Odp: Zabawa w kotka i myszkę ze starszyzną plemienną
« Odpowiedź #4 dnia: 22 Lipiec, 2015, 20:14 »
Zabawa w "owoc" to już całkiem inna para kaloszy.
Tam to można mieć dopiero fantazje. Wysyłasz kumplowi kryzys sumienia.
Już 1 książka jest na sprawku. M a studia jakieś masz? ::)

Studia to może nie, ale odwiedziny to by sie znalazły ;)


Offline M

Odp: Zabawa w kotka i myszkę ze starszyzną plemienną
« Odpowiedź #5 dnia: 22 Lipiec, 2015, 20:17 »
Może studium z rodzicami się uda założyć :D


Offline Christianus

Odp: Zabawa w kotka i myszkę ze starszyzną plemienną
« Odpowiedź #6 dnia: 22 Lipiec, 2015, 20:22 »
Ja tam jestem za liczeniem czasu pobytu na forum.
Tu można pioniera robić.
Roszada mógłby specjalnego robić, tylko akurat on nie świadkens ::)
"Są tak wydajni jak łapka na myszy w klatce słonia."
Black Adder


Offline Córka Weterana

Odp: Zabawa w kotka i myszkę ze starszyzną plemienną
« Odpowiedź #7 dnia: 22 Lipiec, 2015, 21:33 »
Ja tam jestem za liczeniem czasu pobytu na forum.
Tu można pioniera robić.
Roszada mógłby specjalnego robić, tylko akurat on nie świadkens ::)

Jeśli będziecie tylko nieczynni, a zmienicie numery tel. to powinniście mieć spokój. Pisałam w wątku o moim znajomym, który po prostu non stop zmieniał telefony, ale on tez się przeprowadzał non stop. Jednakże wg zasady "my house is my castle" nie macie obowiązku otwierać nikomu czy zapraszać do domu. Jedynie co, to ktoś może się na Was czaić pod klatką (znam takie przypadki!!!)
Jeśli natomiast zaczniecie dzielić się "prawdą o prawdzie" - wtedy na pewno będą Was ścigać, aż dopadną.


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 553
  • Polubień: 14441
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Zabawa w kotka i myszkę ze starszyzną plemienną
« Odpowiedź #8 dnia: 22 Lipiec, 2015, 22:01 »
Witam.
Nie wiedziałem w którym dziale napisać, więc jakoś trafiło na ten (może M mnie nie zabije jeśli zły dział  :P )
Jaką metodę polecacie jeśli chodzi o wymiksowanie się spod wpływu zboru.
Ja z żoną od jakiegoś czasu po prostu omijamy zebrania, zbiórki itd.  ;D
Przed zgromadzeniem mieliśmy "piękną" wizytę pasterską zachęcającą do działania. Oczywiście na zgromadzeniu nie byliśmy,
ani na zebraniu też się od tego czasu nie pokazaliśmy. Wcześniej byliśmy na jednym i znowu dwa miechy ciągniemy wakacje.
Najprościej jest się odłączyć, ale wiadomo jak to jest z późniejszym traktowaniem. Rodzina, kontakty biznesowe itd.
Chciałbym zapytać osoby które bawią się w kotka i myszkę ze starszymi jak im to wychodzi.
Często nawiedzają z wizytami lub wydzwaniają? Myślimy o zmianie numerów telefonu, ale z miejscem zamieszkania jest dużo gorzej.
Zawsze można zajrzeć i o numer walczyć. Może i nie mam już takiego stresu jak kiedyś by chodzić na zakupy,
ale i tak największy komfort na latanie po markecie mamy w godzinach zebrań ;)

A jak jest z wami? Wiem, że są osoby, które po prostu od lat są nieczynne i jakoś to ciągną. Na innych starsi wymuszają np ujawnienie poglądów i kończy się to komitetem.
To wszystko jest na krótką metę. Ja nie odbierałem telefonów. Podobnie jak Ty starałem się unikać miejsc, i czasu gdzie można było się natknąć na braciszków. Bardzo dobrze czułem się kiedy wyjeżdżałem gdzieś dalej, gdzie miałem praktycznie pewność, że mnie nikt ze znajomych śJ nie spotka. Aż w końcu stwierdziłem, że...uciekam, i się chowam. Popadałem w obsesję unikania pewnych miejsc. Na zebraniach byłem gościem, a jak już byłem, to przychodziłem jak najpóźniej, i wychodziłem, zaraz po "Amen" Wierz mi, nie wiedziałem wtedy, że można się samemu odłączyć. Postanowiłem więc "dać się złapać". Długo to nie trwało. Poproszono mnie o spotkanie, napominano mnie i żonę. Niewiele to dawało, także w końcu zostaliśmy wykluczeni. Poczułem się wtedy...wolny, naprawdę wolny. Christianus, chowanie się, unikanie miejsc i czasu gdzie można spotkać współwyznawców jest męczące, i po pewnym czasie możesz poczuć się jak ja. Nie zrobiłeś przecież nic złego. A jeżeli chodzi o kontakty biznesowe, to wiedz, że miałem dużo klientów wśród braci, co niektórzy zostali bo...wiele by stracili, więcej niż ja.(jestem można powiedzieć, monopolistą na pewien rodzaj usług w moim rejonie). A rodzina... siostra mojej żony talib w skórze śJ zapomniała że ma siostrę, a ja jestem w/g. niej złem wcielonym, bo wyciągnąłem żonę ponownie ze szponów tej organizacji, kiedy po 10-ciu latach wykluczenia, miała krótki epizod z powrotem do niej. Ze swojego przykładu wiem, że ta część rodziny która się od Ciebie odwróci, nie jest warta tego, abyś zabiegał o kontakty z nią. Gdybym miał ponad 10 lat temu swój dzisiejszy rozum napisałbym list o odłączeniu i z podniesioną do góry głowa zaniósłbym go starszym.
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline Christianus

Odp: Zabawa w kotka i myszkę ze starszyzną plemienną
« Odpowiedź #9 dnia: 23 Lipiec, 2015, 10:29 »
Twoja historia Nemo daje do myślenia. Szczerze powiem, że zastanawiamy się z żoną nad odejściem od jakiegoś czasu.
Jedyne, co nas powstrzymuje to chęć obudzenia kilku osób, które widać wyraźnie, że zaczęły myśleć.
Ale coraz bardziej mam ochotę po prostu wysłać maila masowego do całego zboru i się pożegnać.
"Są tak wydajni jak łapka na myszy w klatce słonia."
Black Adder


Offline M

Odp: Zabawa w kotka i myszkę ze starszyzną plemienną
« Odpowiedź #10 dnia: 23 Lipiec, 2015, 10:58 »
Twoja historia Nemo daje do myślenia. Szczerze powiem, że zastanawiamy się z żoną nad odejściem od jakiegoś czasu.
Jedyne, co nas powstrzymuje to chęć obudzenia kilku osób, które widać wyraźnie, że zaczęły myśleć.
Ale coraz bardziej mam ochotę po prostu wysłać maila masowego do całego zboru i się pożegnać.

Każdy przechodzi to na swój sposób. Ja na chwilę obecną chcę zostać tu jak najdłużej, nawet wbrew sobie, aby największej ilości osób pomóc się obudzić. Jestem przekonany, że jest to możliwe, bo już są pierwsze efekty. Chcę, żeby zapamiętano nas jako "tych, którzy tyle ludzi za sobą pociągnęli wychodząc z organizacji" ;D.


Offline gedeon

Odp: Zabawa w kotka i myszkę ze starszyzną plemienną
« Odpowiedź #11 dnia: 23 Lipiec, 2015, 12:14 »
Każdy przechodzi to na swój sposób. Ja na chwilę obecną chcę zostać tu jak najdłużej, nawet wbrew sobie, aby największej ilości osób pomóc się obudzić. Jestem przekonany, że jest to możliwe, bo już są pierwsze efekty. Chcę, żeby zapamiętano nas jako "tych, którzy tyle ludzi za sobą pociągnęli wychodząc z organizacji" ;D.

Tak to dobry sposób, ja też czekałem aż sami do mnie przyszli.


Offline Puszek

Odp: Zabawa w kotka i myszkę ze starszyzną plemienną
« Odpowiedź #12 dnia: 24 Lipiec, 2015, 00:00 »
Obrałem tę samą taktykę co M  ;) Choć plan działania jeszcze w powijakach gdyż sam muszę nabrać "wiedzy" do przekonywania by to moje przebudzanie zbyt szybko się nie skończyło  :-X Jednak wśród  kilku najbliższych osób posłuch jest niesamowity.
"I chodź ucieknijmy stąd, nie chcę już oddychać tym zatrutym powietrzem! Chodź ucieknijmy stąd, nikt nie będzie mówił nam co dla nas jest najlepsze..."


Offline Liberal

Odp: Zabawa w kotka i myszkę ze starszyzną plemienną
« Odpowiedź #13 dnia: 24 Lipiec, 2015, 02:27 »
Nie ma idealnego rozwiązania. Ja zawsze byłem za tym, żeby najpierw wnikliwie rozważyć wszelkie "za" i "przeciw".
Bardzo łatwo jest oceniać z boku, nie znając osobistej sytuacji danej osoby, a z własnego doświadczenia (i doświadczeń wielu znanych mi ludzi) wiem, decyzja dotycząca odejścia bądź pozostania, to jedna z najdonioślejszych decyzji w życiu Świadka Jehowy.
Jeżeli ktoś postanawia mimo wszystkich swoich wątpliwości pozostać w Organizacji, to musi liczyć się z nieustannym pilnowaniem się na każdym kroku, prowadzeniem niejako podwójnego życia i wewnętrzną walką. Bez wątpienia wycofanie się z działalności zborowej spowoduje utratę "przyjaciół".
Czy warto? To już każdy sam musi sobie odpowiedzieć.
Marek Boczkowski

Viva la Apostasía!


Offline Szyszoonia

Odp: Zabawa w kotka i myszkę ze starszyzną plemienną
« Odpowiedź #14 dnia: 29 Lipiec, 2015, 11:15 »
Ja zrobilam to tradycyjnie, czyli szybka i konkretna rozmowa z dwojka ze starszyzny. 15 minut i po strachu, ale konsekwencje wiadomo jakie..... Od ponad 6 lat nie mam rodzicow, siostry..... standarcik. Nawet moje dzieci sa przez szacowna rodzinke z jej grona wykluczone, choc syn wowczas mial 10 lat i nigdy nie byl nawet glosicielem, a moja corka urodzila sie juz 2 lata po odlaczeniu.... Jak to mowi moj mazulek "szkoda slow i goralskiej muzyki"  :) Ale znam kogos (zreszta to moj byly maz) kto od jakis 8 lat juz tak manewruje, ze chociaz Starsi bardzo chca to nie moga go wykluczyc ;D Nawet do domu ich nie wpuszcza, jak przyjda, to zalatwia sprawe przy drzwiach, mowiac ze nie ma czasu, albo nie bedzie rozmawial z ludzmi duzo od siebie mlodszymi, bo pojecia o zyciu nie maja :)  Jak mi czasami opowiada przez telefon to pekam ze smiechu, tak ich zalatwia..... No ale to juz trzeba umiec i chciec tak lawirowac i grac innym na nosie   ;D