Witam.
Nie wiedziałem w którym dziale napisać, więc jakoś trafiło na ten (może M mnie nie zabije jeśli zły dział
)
Jaką metodę polecacie jeśli chodzi o wymiksowanie się spod wpływu zboru.
Ja z żoną od jakiegoś czasu po prostu omijamy zebrania, zbiórki itd.
Przed zgromadzeniem mieliśmy "piękną" wizytę pasterską zachęcającą do działania. Oczywiście na zgromadzeniu nie byliśmy,
ani na zebraniu też się od tego czasu nie pokazaliśmy. Wcześniej byliśmy na jednym i znowu dwa miechy ciągniemy wakacje.
Najprościej jest się odłączyć, ale wiadomo jak to jest z późniejszym traktowaniem. Rodzina, kontakty biznesowe itd.
Chciałbym zapytać osoby które bawią się w kotka i myszkę ze starszymi jak im to wychodzi.
Często nawiedzają z wizytami lub wydzwaniają? Myślimy o zmianie numerów telefonu, ale z miejscem zamieszkania jest dużo gorzej.
Zawsze można zajrzeć i o numer walczyć. Może i nie mam już takiego stresu jak kiedyś by chodzić na zakupy,
ale i tak największy komfort na latanie po markecie mamy w godzinach zebrań
A jak jest z wami? Wiem, że są osoby, które po prostu od lat są nieczynne i jakoś to ciągną. Na innych starsi wymuszają np ujawnienie poglądów i kończy się to komitetem.