Jeśli mogę się wtrącić....Byłam Świadkiem. I nie uważam, aby (nie wszyscy) ex-ŚJ był poddatny na nałogi. To zalezy od stanu danej osoby, charakteru, osobowości czy samej psychiki. Na własnym przykladzie mogę stwierdzić, że nie prowadzę życia niemoralnego, nie ciągnie mnie do nałogów- wręcz przeciwnie jestem ich wrogiem. Nie potrzebuję żadnego kodeksu od Boga czy Jezusa, by wiedzieć czy dobrze postępuję. Gdy byłam osobą "wierzącą" to dopiero chodziło mi po głowie iść się wyszaleć....Ale teraz mam mozliwość, bo nie mam "bata" sama odpowiedzialnie wybieram. SAMA nie , bo ktoś (Bóg) widzi. To tak jak zostałam matką nie miałam pojęcia co mam robić, ale miłość do dziecka, intuicja podpowiadały co mam robić.
Niestety, w ogromnej większości wypadków tak przedstawia się byłych Świadków. Nie ma przy tym znaczenia powód, dla którego opuścili organizację. Pokazuje się ich jako swołocz, dzicz, która odtąd nie ma żadnych hamulców i gotowa jest na wszystko. Rzecz ciekawa, że byłych nieochrzczonych głosicieli spotyka na ogół inne traktowanie.
To kolejny przykład dwojakich odważników.
Jest takie przysłowie: "dobrego karczma nie zepsuje, a złego to i kościół nie naprawi".