Nie twierdzę, że opis stworzenia nie jest częścią "życiodajnej wiedzy", jak to określiłeś. Zauważam jednak, że tą wiedzą może być zarówno fakt, że:
a) Bóg stworzył świat w pewien uporządkowany sposób,
b) dowolna teoria z uwzględnieniem "dni".
W pierwszym przypadku nie trzeba tworzyć dodatkowej złożonej teologii, która wymaga całego zestawu nowych narzędzi oraz stworzonych nimi domysłów, ponieważ zakłada, że literacki opis stworzenia został osadzony w znanym ludziom kontekście, by mogli wyciągnąć z niego proste wnioski.
W drugim wypadku jest wręcz przeciwnie, a liczba niejasności rośnie z każdym kolejnym krokiem. Swoją drogą tak właśnie powstają sekty - bierze się jedno słowo i tworzy na jego podstawie naukę na dwa opasłe tomy. Nauka wynikająca wprost z Biblii jest nudna, co nie?
Weźmy za pewnik, że niedola człowieka skończy się wraz z tym "dniem", to jaki byłby sens przypowieści Chrystusa o tym, że o przyjściu końca nie wie nikt, że trzeba czuwać itd.? Mówiłby to po to, żeby 2000 lat później ludzie brali kalkulatory i próbowali liczyć kiedy skończy się "dzień"? Takie podejście chyba przeczy temu, co mówił Chrystus. No ale znów - to by było nudne. Sam Chrystus to natomiast żartowniś jakich mało. Bez przerwy gadał o tym, że nie wasza to rzecz znać czasy i pory po to tylko, żeby wraz z Ojcem ukryć szyfr w Biblii, z którego wyniknie data końca.
Cytujesz Jana 17:3 jednocześnie podejmując działania, które przeczą nauce Chrystusa. Ciężko chyba o większą ironię.