We wspomnianym wyżej liście z zakonu Biura Oddziału w Nadarzynie, do starszych zboru z 6 listopada 2014 r. w punkcie 10 i 11 zapisano:
10. Lista osób, które mogłyby próbować żądać ujawnienia informacji poufnych, obejmuje oficerów śledczych, prawników, policjantów, detektywów, innych pracowników wymiaru sprawiedliwości, urzędników rządowych, personel szkolny, … Obejmuje to zapiski związane z konkretną sprawą oraz materiały ogólne, takie jak listy od organizacji, podręcznik ‘Paście trzodę Bożą’ oraz książkę Zorganizowani. Nawet jeśli władze świeckie żądają ujawnienia informacji poufnych, nie macie obowiązku ich ujawniać przed porozumieniem się z Działem Prawnym ( ks 10 6:19). Władze świeckie często żądają ujawnienia poufnych informacji, do których otrzymania nie mają prawa. Dlatego też w wypadku ujawnienia takich poufnych informacji moglibyście ściągnąć na siebie i na organizację odpowiedzialność prawną. (podkreślenie - autor opracowania).
11. Jeśli osoba nie uprawniona żąda od Was ujawnienia poufnych informacji, po prostu powiedźcie: „Jako duchowny mam obowiązek zachowania pewnych spraw w tajemnicy i zanim odpowiem na jakiekolwiek pytania muszę skonsultować się z prawnikiem”. Nie ma potrzeby mówić, że będziecie się kontaktowali z Działem Prawnym. (...) lub zażąda wskazania Waszego prawnika, nie dajcie się zastraszyć i po prostu nie udzielajcie żadnych dalszych wyjaśnień. (podkreślenia – autor opracowania).
- Co takiego ma do zatajania „ jedyna na świecie religia prawdziwa”, gdy tak desperacko broni ujawniania swoich materiałów i to organom i służbom państwowym? Dlaczego państwo Polskie jest przez nich uznawane jako ich przeciwnik i muszą mieć przed nim swoje najskrytsze tajemnice? Czy nie służy to utrudnianiu i hamowaniu wyjawiania prawdziwych informacji i zdarzeń jakie dzieją się w kulcie Świadków? Czy kult ten boi się obnażenia własnych hipokryzji, związanych z oszukiwaniem zarówno swych wiernych jak i państwa? I zauważyliście, że jednocześnie zabraniają mówić, że dzwonimy do Działu Prawnego, (obecnie dzwonią do Działu Służby, to tym bardziej nie halo), gdy powołujemy się na swojego prawnika? Bo to ma być profesjonalny pełnomocnik prawny, a więc musi mieć odpowiednie uprawnienia a starszy ma być jego klientem, a więc musi z nim mieć zawartą imienną umowę na usługi prawnicze, bo on wtedy może klienta reprezentować, a na pewno nie ma to być jakiś prawnik lub urzędnik korporacyjny, bowiem w takiej sytuacji nie ma zastosowania klauzula „tajemnicy zawodowej” i taki prawnik nie może się na nią powoływać. A jak ma się ich postawa do listu do Rzymian 13 rozdział „bądźcie podporządkowani władzom zwierzchnim”? I „Nie na darmo władza miecz nosi" ?
Dalszy ciąg listu z 6 listopada 2014 roku:
Wiele dokumentów i zapisków zborowych będzie korzystało z ochrony przed ujawnieniem na podstawie „tajemnicy spowiedzi” bądź w związku z tajemnicą zawodową obejmującą profesjonalnych pełnomocników prawnych. (podkreślenie – autor opracowania).
(
https://wtsarchive.com/letter/20141106-p_dot-zasad-postepowania-w-sprawach-zwiazanych-z-kwestiami-prawnymi )
- Przydaje się „organizacji Jehowy” katolicki sakrament tajemnicy spowiedzi co !!! Czy Jehowa tam w niebie nie dostaje z tego powodu torsji żołądkowych i nie doznaje „cofki” z obrzydzenia?
- Odniosę się pokrótce bezpośrednio i z osobna do każdej z tych rewelacji Biura Informacji Publicznej, a szerzej i bardziej wyczerpująco będzie można się zorientować w sprawie czytając dołączone artykuły z informacjami i wywiadami z byłymi członkami tego kultu lub skorzystać z zamieszczonych linków:
1. BIP...
Świadkowie Jehowy są obecni w Polsce od 130 lat -
Już na samym początku pierwszego zdania przedstawiciel BIP nie mówi prawdy, więc dlaczego chce żeby mu uwierzyć i mu zaufać? Twierdzi, że Świadkowie Jehowy po raz pierwszy pojawili się wtedy: „
Historia Świadków Jehowy na ziemiach polskich sięga roku 1891, kiedy to latem w trakcie swojej pierwszej podróży do Europy Charles Taze Russell odwiedził Kraków”. Problem w tym, że ten materiał w Wikipedii redagowali sami Świadkowie Jehowy i oszukali cały świat. Pastor Russell nie założył żadnych Świadków Jehowy, on był twórcą Badaczy Pisma Świętego i jako Badacz przybył na ziemie polskie pod panowaniem austriaków. To następca prezesa Pastora Russella, kolejny prezes, Sędzia Rutherford po jego śmierci w 1916 r. dopiero w roku 1931 stał się twórcą Świadków Jehowy, wcześniej zamieniając doktryny Pastora na swoje własne. Dzisiejsi przywódcy Świadków Jehowy raz się przyznają do Russella, korzystając z jego dorobku i wtedy nie przeszkadza im to, że był on Badaczem Pisma Świętego zawłaszczając część jego historii dla siebie, a innym razem go odrzucają razem z jego całą spuścizną wiary Badackiej. Tę ich dwulicowość widać bardzo wyraźnie w ich anonimowym czasopiśmie Strażnica z 15 lipca 2013 roku, strona 18 akapit 15 i 16. Tutaj chwali się pierwszą grupę Badaczy z siedemdziesiątych lat XIX wieku kiedy przewodził im Russell, by za chwilę ich całkowicie odrzucić słowami:
Czy przed rokiem 1914 Badacze Pisma Świętego byli ustanowionym narzędziem, poprzez które Chrystus miał karmić swoje owce? Odpowiedź brzmi: Nie. Russell już nie może się bronić, to go zdetronizujemy i zawłaszczymy dla siebie jego kawałek tortu (kawałek historii), a co nam to szkodzi? Trzeba pokazać, że nasz założyciel Rutherford jest tym narzędziem wybranym, bo dzięki temu to i my mamy błogosławieństwo Jehowy, bo to my dziedziczymy po Rutherfordzie! A kto bogatemu zabroni?
W taki oto łatwy sposób odrzucili Russella jako „onego sługę”, czyli jako „niewolnika” (klasa rządząca), by za chwilę, w następnych akapitach tej Strażnicy (strony 20 do 22) ustanowić inną grupę Badaczy Pisma Świętego jako klasę rządzącą tym ugrupowaniem:
W roku 1919 Jezus wybrał wykwalifikowanych namaszczonych braci, żeby działali jako niewolnik wierny i roztropny. W roku 1919 prezes Russell już nie żył trzy lata, co wykorzystał Rutherford, dokonując tak zwanego „wrogiego przejęcia” władzy w organizacji Badaczy, wpływając w taki sposób na wybory, aby to jego wybrano nowym prezesem. To ten człowiek wkrótce wyrzuci prawie wszystkich Russellitów z ich macierzystego kultu, aby dopiero w roku 1931 zmienić Badaczom nazwę na „Świadkowie Jehowy”. Od tej pory, zarówno Rutherford, jak i dzisiejsze władze Świadków robią wszystko, aby swoje panowanie nad ugrupowaniem umocować na trwałe, zakorzeniając je mocno w Piśmie Świętym (przypowieść Jezusa o niewolniku). Ale żeby było jeszcze ciekawiej należy wspomnieć, że nikt (nawet bóg Świadków - Jehowa) nie zrobił nic przez całe lata, aby nową nazwę, młodej organizacji - Świadkowie Jehowy - zarejestrować, czy jakoś inaczej umocować prawnie (zabezpieczyć przed używaniem jej przez inne grupy) i funkcjonowała ona całe lata w wielu krajach nieformalnie (zobacz opracowanie Włodzimierza Bednarskiego pod tytułem:
(
https://www.piotrandryszczak.pl/polemika1/czy-badacze-pisma-swietego-stali-sie-w-roku-1931-swiadkami-jehowy.html )
- A więc Świadkowie Jehowy zaistnieli w USA dopiero w lipcu 1931 roku, gdy ich założyciel Rutherford pozmieniał doktryny, cele ruchu i działania, jakie wcześniej ustanowił twórca Badaczy Pisma Świętego Szarles Taze Russell, pozbywając się jednocześnie starej nazwy „Badacze Pisma Świętego”, którą już w tym momencie nosiło kilkanaście ugrupowań o wspólnych początkach w ruchu. Cel był więc jasny – odróżnienie się od pozostałych Badaczy. Dokonał tego dopiero 14 lat po śmierci Russella w 1916 roku. Od tego roku, aż do 1931 Rutherford miał sporo czasu na utworzenie całkiem nowego kultu. Do Polski wieści z Ameryki docierały z opóźnieniem, jak jakiś kurier przypłynął stamtąd statkiem. Wkrótce po roku 1931 zaczął się okres przedwojenny a nowa nazwa Świadkowie Jehowy znana była tylko w środowisku Badaczy, wśród których z powodu pojawienia się jej dochodziło do rozłamów, tak samo jak i w USA. Jedni ją przyjmowali inni temu byli przeciwni, niektórzy z powrotem wracali do Badaczy, aż w 1939 roku wybuchła II wojna światowa. Niemcy nie zawracali sobie głowy jakimiś Świadkami Jehowy i wszystkie rodzaje Badaczy „wrzucali do jednego worka” jako „Bibelforcherów” (kategoria IBV- Internationale Bibelforcher Vereinigung- Międzynarodowe Stowarzyszenie Badaczy Biblii). Stulecie istnienia Świadków Jehowy na świecie będziemy więc liczyć dopiero od 2031 roku, to jakim cudem w Polsce mają już teraz 130 lat? Matactwem przedłużają sobie swoje istnienie, bo się wstydzą, że w porównaniu do zaistnienia innych religii, ich Bóg Jehowa sobie o nich przypomniał tak późno?
Wolni Badacze Pisma Świętego w Polsce, w 2019 roku wydali książeczkę (Wydawnictwo Straż, Białogard) „
Stulecie Ruchu Wolnych Badaczy Pisma Świętego. August Stahn” (to nie jest autor książeczki, lecz przedwojenny zasłużony dla ruchu Badaczy przywódca). Na stronie 6 akapit 3 tak w niej napisano:
W 1927 roku ruch badaczy Pisma Świętego jest już w Polsce dobrze znany. Działają tutaj zarówno zwolennicy organizacyjnego nurtu Towarzystwa „Watch Tower”, jak i wyznawcy ideologicznej linii Paula Johnsona. I jedni i drudzy prezentują się jako kontynuatorzy misji C. T. Russella, proponują jednak niezbędne aneksy do idei założyciela. Gdyby już wtedy używano nowej nazwy w grupie „Watch Tower” – Świadkowie Jehowy, niewątpliwie autorzy książeczki tutaj by ją już wymienili, tymczasem zaliczyli ich wyraźnie do „badaczy Pisma Świętego”, a dla odróżnienia od badaczy Johnsona wymieniają ich jako „nurt Towarzystwa Watch Tower”.
A więc nawet w roku 1927 nikomu się jeszcze nie śniło o jakichś Świadkach Jehowy! Ani w Polsce, ani nawet w USA. Rutherford przecież twierdził, że w noc przed kongresem, dopiero w lipcu 1931 roku doznał olśnienia czy objawienia woli Bożej i wtedy po raz pierwszy ujrzał pismo na ścianie "Mene, Mene, Tekiel", co miało znaczyć "nazwę was moimi Świadkami."
CDN