Zgodnie z moją wczorajszą zachętą poczyniłem trochę komentarzy w mediach społecznościowych. Postanowiłem niczego nie insynuować, ale informować o praktykach stosowanych przez SJ. Pewnie nie zdziwi was to, że bardzo szybko znalazły się komentarze, które nazywały mnie oszczercą, kłamcą, filozofem czy nawet pisano, że jestem "GŁUPI". Nie ukrywam, że dawało mi to ogromną satysfakcję, ponieważ na każdy taki komentarz pisałem prośbę o podanie, co z tego, co napisałem, jest nieprawdą. Jak się domyślacie, nie uzyskałem już odpowiedzi, za to inni użytkownicy social mediów zaczęli potwierdzać, że jest dokładnie tak, jak piszę.
Były też zarzuty, że się nie znam, że ewidentnie nigdy nie byłem świadkiem, że to zupełnie nie tak jak piszę. Znaczna część z komentarzy poczynionych przez świadków już została przez nich usunięta, ponieważ nie mogli zrobić nic innego. Ich pozycja jest tak beznadziejna, że mogą jedynie próbować oskarżeń o kłamstwa, zostać merytorycznie rozmazani o ścianę, a następnie płakać i ewentualnie usunąć swoje wypociny.
Zanim zacząłem zamieszczać komentarze pod tym wątkiem, zadałem sobie pytanie, czy to jest właściwe i moralne, żeby taką sytuację jak zaginięcie czy potencjalną śmierć używać do tego, żeby informować ludzi o tym, jakie praktyki stosuje ta religia. Do teraz wydaje mi się, że to nie jest najlepszy moment, ale zdecydowałem się to robić. Dlaczego? Otóż dlatego, że świadkowie Jehowy bardzo chętnie wykorzystują tragedie takie jak zaginięcia, śmierć, kataklizmy, wojny i inne po to, żeby łapać ludzi w swoje sidła. Kto z nas nie głosił w okolicach 1 listopada ze wstępami o zmarłych? Jak wybuchła jakaś wojna, kto nie głosił, że kres wojen jest bliski? Także przykro mi świadkowie Jehowy, najwyraźniej jest to miecz obosieczny i nie mam żadnych skrupułów do tego, żeby przy tej sytuacji wykazywać publicznie, jak szkodliwa jest to organizacja.