https://www.youtube.com/watch?v=WntJi0Gwp_I Jak byłam gorliwym śj, czytającym tylko to co podsuwała strażnica, też tak odbierałam kongresy, bardzo mi się podobały.
Bo trzeba przyznać, że atmosfera na nich była naprawdę miła i sympatyczna, taka namiastka tego raju, o którym strażnica uczyła.
Poznawało się też nowych braci i siostry, zawierało się nowe znajomości, dzieci poznawały swoich rówieśników z różnych zborów.
I nikt na zgromadzeniach nie mówił o tej drugiej stronie tej organizacji i nikt z obecnych tam przede wszystkim o tym nie wiedział.
Przestrzegano przed odstępcami, przedstawiając ich jak najgorzej zatrutą wodę do picia.
A utrwalano myślenie, że tu właśnie teraz i o tej porze podaje się ten jedyny słuszny pokarm na czas właściwy.
I wszyscy jak jeden mąż w to wierzyliśmy i ja też.
Jak słucham tych wywiadów i rzecznika i tych małżeństw, żon, mężów, tego małego dziecka.
Oni tak mówią, bo bardzo w to wszystko wierzą, mówią o swoich autentycznych odczuciach.
Osobiście zawsze po zgromadzeniach miałam depresję "pozgromadzeniową", bo trzeba było powrócić do tej szarej rzeczywistości.
Która była jak zderzenie ze ścianą, po tych trzech dniach takiego oderwania od prawdziwego życia i znalezienia się w tym małym raju duchowym.
Wtedy nie bardzo wiedziałam, skąd to uczucie się bierze, dziś już potrafię odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Zgromadzenia zasilają wiarę w życie w tej bardzo wyjątkowej bańce, jaką stwarza strażnica.
Aczkolwiek ogromna ilość rodzin i małżeństw, samotnych braci i sióstr, w zborach już nie czuje się taka szczęśliwa.
Napewno obecne zgromadzenia po tej pocovidowej przerwie spotkań tylko na zoomach, wielu utwierdzi tylko w tym, że to jest jedyna, słuszna droga.
Mówiąc krótko, jeszcze bardziej zabetonuje i utwierdzi tych bardzo wierzących w tym, że jedynie oni doznają zbawienia, no taki jest cel tych spotkań.
Nie mniej nie zmienia to faktu, że strażnica pod tą cudowną powłoką tak bardzo świetlistą na wierzchu.
Niestety posiada te czarne, mało oświetlone lochy, piwnice i zakamarki, w których skrywa swoje najczarniejsze fakty.
I bardzo ale to bardzo dba o to, żeby one do tych mocno wierzących nie dotarły, a przegrane procesy się jednak sypią po kolei jeden po drugim.