w korespondencji którą stowarzyszenie prowadzi z polskimi sądami spotkałem się z błędnym poglądem, jakoby to "zbór" usuwał kogoś ze swojego składu.
czytając materiały na które stowarzyszenie wskazało, prawnicy wyciągnęli błędny wniosek, jakoby "wykluczaniem" zajmował się rzekomo cały zbór, a starszyzna jedynie "liczyła głosy i protokołowała" uchwałę społeczności zborowej
taki błędny wniosek byłby dla strażnicy bardziej korzystny od faktów, że to starszyzna arbitralnie decyduje kogo wykluczyć a kogo zostawić w zborze
być może strażnica kolejny raz gra na to, aby używane słownictwo było mylące dla osób postronnych
Dokładnie tak. Co więcej, czytając biblijne podstawy do wykluczania najczęściej dochodzi się właśnie do takiego wniosku, że to zbór podejmował decyzję, lub że każdy podejmował decyzję osobiście po przedstawianiu sprawy całemu zborowi.
Czytając to, co robią z naznaczaniem, również mogę dojść do wniosku, że kompetencja wykluczania zostanie sztucznie przesunięta na zbór. Można to zrobić chociażby jawnym głosowaniem takim samym jak w przypadku rezolucji. Starsi ogłaszają, że ten i ten dopuścił się czegoś tam i nie okazał skruchy, a zbór głosuje czy wykluczyć czy nie. Oczywiście należy takiego wykluczyć, więc głosiciele podejmują osobista decyzję wybierając z wachlarza możliwości - to znaczy mając do wyboru jedynie wykluczyć taką osobę. Następnie protokół z takiego głosowania i sprawa załatwiona.
Oczywiście jest tu sporo kwestii, które trzeba by uregulować, ale można by to zrobić żeby stworzyć pozór decyzyjności I demokracji. Do tego artykuł co pół roku w Strażnicy, który będzie mówił członkom zboru, dlaczego głosowanie za wykluczeniem jest okazaniem tej osobie miłości i gitara
Opcje są, pytanie tylko do czego zostaną zmuszeni przez te podłe szatańskie rządy, z którymi od czasu do czasu muszą zrobić sobie zdjęcie i wrzucić gdzieś, że super im się z nimi współpracuje.