Jeśli dziś powiem ci, że nie podam ci argumentów na jakiś temat, a za miesiąc powiem ci, że podam ci argumenty na ten sam temat, to nie znaczy, że jest to sprzeczność, że raz chcę żebyś czegoś nie wiedział, a potem chcę żebyś to samo wiedział. Być może zmieniła się sytuacja i to, czego nie miałeś wiedzieć, teraz już powinieneś, albo musisz lub przynajmniej możesz.
U-ser podał natomiast teksty z dwóch różnych epok, z różnym kontekstem sytuacyjnym i mówi, że to sprzeczność, że ktoś w różnych sytuacjach ma różne oczekiwania wobec tej samej materii. Każdy z nas robi to wielokrotnie, ponieważ wszystko wokół się zmienia i dostosowujemy się do warunków, do zmieniających się ludzi itd. Ktoś może być dziś debilem, a jutro zmądrzeje. To, czego nie powiem mu dziś, powiem mu jutro. Zmienię podejście do niego, ponieważ zmieniła się sytuacja.
U-ser uważa natomiast, że to się nie godzi. Że należy zawsze i wszędzie mówić to samo, nie ważne do kogo, nie ważne w jakiej sytuacji, nie ważne z jakiej perspektywy. Zawsze to samo, tylko tak można uniknąć sprzeczności.
Gdyby tak było i gdybyśmy znaleźli się w alternatywnym wszechświecie, gdzie ta "sprzeczność" byłaby rozwiązana, U-ser przytoczył by fragment, w którym cytował by Jezus, który mówi swoim uczniom, że "ma im wiele do powiedzenia, ale nie mogą tego znieść" i dowodziły, że Jezus, rzekomo odbicie Ojca, przeczy Ojcu, bo ten już w Edenie mówił to samo co potem ustami Pawła. "Sprzeczność!"
Tylko że to nie jest sprzeczność, a co najwyżej brak chęci zauważenia, że być może nie jest się wszechwiedzącym narratorem i pomiędzy wydarzyło się coś, co pozwoliło na zmianę podejścia.
Możecie też nie pisać, że "Bóg jest niezmienny", bo ani razu nie napisałem, że to Bóg się zmienił.
Widzisz, bardzo szybko padło słowo "moherowi" i być może ono jest kluczem. Może nawet to jest klucz do tych drzwi z twojej strony, kto wie?