dzisiaj, po oświeceniowo-lewicowej obróbce, Jezus z Nazaretu to taki słodki misio do przytulania, który gada głównie o miłości bliźniego itp.
ale gdy weźmiemy całokształt przekazu tzw. ewangelicznego, to jest on bardziej drastyczny od hardporno i niewiele ustępuje twórczości markiza De Sade
przychodzi Jezus aby uratować świat od wiecznej męki przygotowanej przez Jego Ojca wrogom tegoż Ojca od założenia świata...
aby wypełnić niesprawiedliwą sprawiedliwość Ojca, trzeba Syna zamordować...
gdy to wszystko uwzględnimy, przestaje nas dziwić, że "ewangelia" podobała się przeróżnym pojebom...
przestaje nawet dziwić tzw. "synod trupi"...
a Wy czepiacie się "spoko gościa", jakim był Benedykt z numerkiem 9