Ale wśród rzesz poddanych, wielu ludzi ceniących sobie tradycyjne wartości jak małżeństwo, rodzina dzieci.
Jeżeli ich będzie co raz mniej, to co stanie się ze społeczeństwami?
twoje pytanie miałby sens jeśli wszyscy bylibyśmy biseksualni...
wtedy (i tylko wtedy) związki jednopłciowe byłyby alternatywą dla tradycyjnie rozumianej rodziny opartej na małżeństwie mężczyzny i kobiety
ale w sytuacji w której zdeklarowany 100% gej i tak nie założy rodziny z żadną kobietą i i tak nie zostanie ojcem, kwestia akceptacji lub nie-akceptacji związków jednopłciowych nie ma większego wpływu na "kondycję polskiej rodziny"...
co więcej, zaakceptowanie związków jednopłciowych przez kościół katolicki może mieć minimalny ale _pozytywny_ wpływ na "kondycję heteroseksualnych rodzin"... w jaki sposób?
w taki, że zmniejszy się ilość małżeństw pozornych.
Gdy związki tęczowe są nieakceptowane, niektórzy geje (np. zatrudnieni w państwowych instytucjach opanowanych przez prawicę albo zatrudnieni w instytucjach kościelnych) mogą zawierać pozorne fikcyjne małżeństwo z kobietą (aby nikt nie posądził ich o homoseksualizm), a na boku potajemnie współżyć z mężczyzną.
owszem, takich fikcyjnych związków jest mało ale istnieją. Gdyby przyjąć, że stanowią 0,1% wszystkich małżeństw to byłoby ich co roku zawieranych kilkaset, np. 300 w całej Polsce.
skutek jest taki że co roku 300 kobiet wikła się w związek fikcyjny z którego nie narodzi się dziecko.
gdyby społeczeństwo zaakceptowało związki jednopłciowe, te 300 kobiet miałoby szansę na normalnego męża i na dziecko.
w skali Polski może to nieduża zmiana, ale pozytywna (z pkt widzenia "tradycyjnych wartości").