Co ja na to poradzę, że ja nawet to lubię?
Jeśli kupowanie dowolnych ilości alkoholu świadczy o alkoholizmie, no to TMIII pewnie jest alkoholikiem. Wydawałoby się, że to regularne spożywanie alkoholu oraz pewne powiązane z tym kwestie czynią z ludzi alkoholików, a nie samo kupowanie go, ale kto wie?
Łatwo się rzuca oskarżenia, wiadomo. Później przestaje być członkiem CK i każdy ma już gotową tezę dlaczego (fani jego rzekomego alkoholizmu także). Na YT znajdzie się nawet parę filmów, w których jest sprawdzone info na ten temat z pierwszej ręki, to można znaleźć i jest dowód jak nic. Tak się robi prawdziwy risercz. To chyba nawet już śledztwo dziennikarskie?
Wracając na ziemię, lubię tą historię z alkoholem, bo ona fajnie pokazuje luki w głowach ludzi. Bo zobaczcie... potężne CK i jego członkowie! Nieograniczone bogactwo i wpływy! Mogą wszystko! 8 milionów ludzi pod kontrolą! Bogowie! 8 milionów ludzi pod kontrolą, ale ani jednego, którego szło wysłać do sklepu po whisky... Nieograniczony luksus i bogactwo, ale po whisky do sklepu musisz chodzić sam. Nieograniczone wpływy, ale nawet nie mogą ci tego alko dostarczyć do jednej z twoich 15 daczy rozsianych po świecie. Kosmiczne pieniądze przechodzą przez jego ręce, ale nie wie, że możesz zamówić do domu dostawę wszystkiego i to nawet w Polsce. Dzwonię po taxi, przyjeżdża Pan Leszek, daję mu stówkę na kółeczko do sklepu i spowrotem i przywozi mi co chcę. Ale w USA to najwyraźniej nie działa. Cholerny Uber nie chce zarobić... No nikt nie chce zarobić... Nawet nie zacząłem dobrze wymyślać sposobów, w jaki ta whisky mogłaby znaleźć się w jego ręku bez wychodzenia z pokoju i to za śmieszne pieniądze, a on biedny musiał pofatygować się osobiście...
Zdecydujcie się jak to jest z tym CK - takie potężne czy do Żabki musi chodzić samo? I jeszcze ryzykować, że ktoś go zobaczy, chociaż to można by załatwić za głupie 100 dolców. Taki przebiegły manipulant, istny szatan, ale akurat na to nie wpadł?
No ale dobra, niech jest alkoholikiem. Dla mnie może być, jakoś nie będę o to walczył. Historia mi się po prostu nie spina.
Jak byłem jakiś czas po osiemnastce kupowałem czteropak w Biedronce, byłem umówiony z kumplem. Przy kasie spotkała mnie bogobojna siostra, wieloletnia pionierka stała, i powiedziała troskliwym głosem, że gdybym miał problem, to zawsze mogę z nią porozmawiać. Nie żartowała. Na szczęście była mądrzejsza niż niektórzy, bo pewnie ogłosiliby mnie alkoholikiem, a ona najwyraźniej nikomu nie powiedziała, bo rozmowy ze starszymi nie było. Dobrze, że nie widziała mnie, jak robiłem zakupy na wesele!