Bardzo rzeczowo napisane. Mam podobne zdanie na temat argumentów pozytywnych. Po drugiej stronie dodałbym, że ciężko jest przenieść dzisiejsze realia na grunt tego, co można znaleźć w Nowym Testamencie, uwzględniając w dodatku tamtejsze warunki społeczne czy polityczne. Dodatkowo ciężko o rozsądne źródła pozabiblijne w tych kwestiach, bo znów ciężko jest osadzić te informacje w dzisiejszych czasach. Przykładem może być to kadzidło sypane na część Cezara, czego podobno chrześcijanie nie robili. Pamiętam Strażnice, która próbowała przenieść to na grunt wyborów... tylko, że to zupełnie inny akt, w innej epoce, w zasadzie w innym świecie.
Natomiast na gruncie wyborów nie ma czegoś takiego jak bycie neutralnym. Jeśli świadkowie w większości np. sympatyzują z PiS (domniemanie), to 100 000 nieoddanych głosów w określonych warunkach czyni różnicę. Owszem, po jednej stronie jest akt czynny, a po drugiej bierny, ale jakie ma to znaczenie dla wyników tego działania? Sporo ludzi wychodzi naprzeciw świadkom i mówi, że jeśli nie głosujesz i niewybrana przez ciebie - obywatela - władza, ale wybrana przez innych, czyni źle, to jest to też twoja odpowiedzialność.
Jeśli pijany kierowca jedzie na osobę, która stoi na przystanku w słuchawkach, ta nie widzi i nie słyszy zagrożenia, a ja pozostanę bierny i dojdzie do tragedii, chociaż mogłem coś zrobić - według niektórych systemów moralnych jestem współodpowiedzialny.
Co ciekawe, był to przykład podawany przez świadków w kontekście głoszenia - muszą ostrzegać ludzi przed Armagedonem, ponieważ inaczej będą mieć ich krew na rękach. Bierność tutaj wiążą z odpowiedzialnością.
Z jakiegoś dziwnego powodu, gdy chodzi o wybory, bierność już nie ma nic wspólnego z odpowiedzialnością. Można nie głosować, do władzy droga demokratyczna może dojść kolejny Adolf i fakt, że można było temu zapobiec czynną postawą nagle przestaje mieć znaczenie. Oto kolejny przykład stosowania różnych systemów moralnych przez jw, w zależności od potrzeby.
Co do realnych powodów zarzucenia wyborów przez organizację, wydaje mi się, że chodzi tutaj o staniecie w opozycji do reszty społeczeństwa. Jest to kolejny element, który dystansuje świadków od reszty, przynajmniej na pierwszy rzut oka, bo w kwestiach zamiatania pedofilii pod dywan postanawiają jednak się nie odróżniać. Ale tak właśnie działają sekty - my i oni. Przynajmniej na pierwszy rzut oka.
Kwestią wyborów powinna być pozostawiona sumieniu. Nie każdy rozumie akt oddania głosu tak samo. Nie u każdego wiąże się to z takimi lub innymi uczuciami. Ostatecznie też nie u każdego te same uczucia świadczą o tym samym. Tylko po co Bóg ma kogoś oceniać, skoro świadki mogą od razu załatwić temat

tak jest zdrowiej dla organizacji.