Ponad rok temu poznałem pewną kobietę w sekwencji moich działań odstępczych i ona opowiedziała mi, że pracowała w takim miejscu, które zmuszało ją do jeżdżenia autem niedaleko centrum kongresowego w Sosnowcu i pokonywaniu pobliskiego ronda. W piątek i sobotę, powiada mi, był tam horror: Ludzie spieszą się do pracy, niewyspani, często już spóźnieni, a tutaj ktoś ma to gdzieś. Wszędzie jakieś pajace, bawią się w policjantów i maksymalnie utrudniają dotarcie na czas, albo maksymalnie zwiększają spóźnienie. Kierowców łapał nerw i wkurw..., ile tam jobów leciało w autach, a nawet do tych, co udawali, że umieją opanować ten ruch, a tak naprawdę to przepuszczali przede wszystkim całe kawalkady autobusów i aut z wywieszonymi za szybą strasznicami. A po południu jak komuś się trafiło był ryplej. Jeszcze gorzej, bo ludzie głodni, daleko do domu i nieraz musieli odpracować spóźnienie, odebrać dzieci z przedszkoli, itp. Kobieta opowiada, że pewnego razu z rana powoli się wpycha na rondo, a tu jakiś małolat macha jej przed autem jakimś jworgiem. Drze się do niego, że jest spóźniona, że wczoraj było to samo, że kierownik ją zabije, a ten nic sobie z tego nie robi. Sztuczny uśmiech przyklejony do gęby. "Jakiego dostałam w k****, jak zaczęłam bluzgać na niego, jak się drzeć i straszyć, że zaraz mu w pieprzę kluczem od kół to wtri migi przestanie bawić się w policjanta i Jezusa. Chyba się przestraszył, bo odskoczył jak poparzony, a ja z piskiem opon śmignęłam do przodu". Zauważyłem, że wiele miesięcy po tych zdarzeniach, jak mówi o tym, to się nieźle nakręca i wnerwia.
Niedawno spotkałem ją znowu, ona do mnie co słychać, a ja wypaliłem "no nic ciekawego, chyba tylko to, że Jehowa znowu po dwuletniej przerwie wznowił kongresy". Jeździ pani nadal do pracy przez Sosnowiec - Dańdówkę? A ona: "o, jaka jestem szczęśliwa, że już nie jeżdżę koło tego pier...go Pentagonu. Mam już inną pracę, bliżej swojego domu. Ten pier... ny Pentagon śni mi się po nocach". Ja zdziwiony pytam się jej o czym mówi, nie kojarzę, a ona "to pan nie wie?" A co mam wiedzieć? "No przecież w tedy to Jehowickie gniazdo żmij nazywaliśmy wszyscy Pentagonem." Pentagonem?, a dlaczego? No panie Franku, pan tak o nich wie wszystko, a tutaj nie ma pan wyobraźni. "Pentagon, bo to amerykańska twierdza. Nie widział pan tego ich wysokiego zbrojonego ogrodzenia? A poza tym, pilnowane toto jest i strzeżone jak amerykański Pentagon. To przez niego musiałam zmienić pracę. No i ogromne toto jest jak Pentagon, a zapewne świadki daliby się za ten Pentagon pokrajać, jak amerykańce za swój.
A ja miałem inne skojarzenia, chociaż nazwa dla Centrum Kongresowego Świadków Jehowy w Sosnowcu - Pentagon bardzo mi się spodobała i już nie powiem inaczej. Mnie się przypomniało to, chociaż mowa jest tylko o salach królestwa:
"W naszym kraju powstały już setki Sal Królestwa. Te skromne, funkcjonalne budynki stanowią dla zborów i okolicznych mieszkańców wielką wartość - są centrum czystego wielbienia. Gdy po zakończonej budowie Sala Królestwa oddawana jest do użytku, w uroczystej modlitwie przekazujemy ją Jehowie. To On jest jej faktycznym właścicielem (1 Kronik 29:14-16)." (List "Do wszystkich gron starszych w Polsce SKA 5 marca 2013).
Chyba jednak największą wartość mają dla Towarzystwa Strażnica.
Amerykański Pentagon to siedziba Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych. A ten Sosnowiecki Pentagon? To departament obrony wiary w nieistniejącego amerykańskiego boga jehowę. Tym bardziej musi być to twierdza.