I to jest właśnie esencja wszystkich religii. Sprzedawanie życia po śmierci swoim wiernym. Ludzie płacą na swoich przywódców religijnych, a oni im wmawiają, że jak będą się starać,( czytaj, będą dawać kasę) to jakiś bóg da im życie wieczne i to w kurorcie z wiecznym all inclusive. Wg mnie, śmierć to śmierć. Koniec wszystkiego na zawsze i to nieodwołalnie.
Dlatego ja zawsze byłam sceptyczna w tej materii.
To, że przywódcy religijni mówią o życiu po śmierci i sprzedają odpusty nie powinno nas zniechęcać do własnych dociekań.
Ludzie którzy przeżyli śmierć kliniczną nie mówią, że przywódcy religijni są potrzebni do zbawienia. Ci przywódcy po prostu chcą zrobić interes na czymś, co ludziom należy się gratis!
Mam postanowienie, aby nadal zgłębiać temat.
Gdyby się okazało, że istnieje życie po śmierci (tzw. niebo, gdzie jest się radosną duszyczką, która spotyka się z rodziną, wygląda jak człowiek, ale taki w duchowym ubranku itd.)... to czy byłbyś zadowolony z tego?
Ja osobiście bardzo bym była!
Świadkowie zabrali mi raj... ale dostałabym niebo. Wyszłabym na tym lepiej