Powiedzieć, że świadomość, że oto byłeś marionetką, statystą na czyimś spektaklu - jest gorzka - to jak nic nie powiedzieć. Jest wręcz bezwzględnie dewastująca, a już tym bardziej, jeśli orientujesz się gdzieś za półmetkiem życia.
I stoisz niczym Pinokio nad rozkopanym dołkiem w Krainie Głupków, któremu kulawy Lis i ślepy Kot podstępem wydarli złote cekiny, mamiąc tanią perspektywą korzyści. Cekinów które Pinokio miał zanieść ojcu, by odwrócić ich własny los.
Taka zamierzona alegoria do przypowieści o talentach...
Ktoś całkowicie zawładnął każdym aspektem Twojego życia, wykrawając spory z niego kawał.
Czujesz się odarty ze wszystkiego: perspektyw, szans, nadziei i godności.
Całą wściekłość, złość i wstyd skierowujesz przeciw sobie. Nietrudno w takiej sytuacji o emocjonalną i nieprzemyślaną decyzję. Zwłaszcza gdy reszta Tobie najbliższych nadal ma łuski na oczach. Na pewnym etapie nie da się takiej świadomości wyprzeć.
Ale jeszcze gorsze wydaje się pozostanie w takim układzie z ową świadomością. A są i tacy.
Bo jak tu nagle zaczynać od początku?
I tutaj należy się zatrzymać. Nikt tego „nagle” nie wymaga! Nie wymagaj go również od siebie.
Wysiadanie w pędzie to recepta na katastrofę, a „hamowanie stopami” wygląda efektownie wyłącznie w kreskówkach.
Bezwzględnie należy się przygotować i działać z rozwagą. To jak opracowanie planu ewakuacji czy dalekiej podróży. Sporo materiałów jest tutaj - to dyżurne tematy na forum. Dla poszukujących zawsze są tutaj jednostki gotowe je odkurzyć, przypomnieć, uzupełnić.
Dla wielu ów „diabelski” świat jawi się niczym mityczny dziki zachód, pełen czyhających na Ciebie drapieżników tudzież zasadzek.
Na szczęście rzeczywistość nie jest aż taka jak malują ją ochoczo braciszkowie w Strażnicach. Największą krzywdę możesz zafundować sobie sam.
Jeśli bowiem zsiadłeś z człapiącego konia organizacji pośrodku pustej, jałowej prerii i jesteś w prawdziwej, naglącej potrzebie, zanim przykucniesz, zapamiętaj: koniecznie, ale to koniecznie odepnij wpierw ostrogi.
A świat to jak wyspa Pracowitych Pszczół z „Pinokia” – nic dostaje się za ziewanie czy czekanie na instrukcje, jednak wzięcie steru we własne ręce i odrobina przedsiębiorczości przynieść potrafi zaskakujące efekty.
Owszem, pozostaje margines na niepewność, ale jest również dająca kopa własna sprawczość, skutecznie ową niepewność redukująca. Oraz ...czas! Autentycznie sporo wolnego czasu dla siebie do zagospodarowania. A w ślad za odzyskanym czasem przychodzi coś jeszcze. Poczucie wolności i funkcjonowania poza nieustającą kontrolą. Niezwykle ożywczy powiew świeżości i urzekająca odmiana po zatęchłej po latach izolacji atmosferze strażnicowej arki.
Wracając do dzieci.
Dzieci, Szczególnie młodsze, wydają się bardziej wyczulone na fałsz niż niejeden zaprawiony w boju dorosły i niezawodnie go wyczuwają.
To czego faktycznie uczą się od nas dzieci, to jak my na taki fałsz reagujemy.
I tutaj upatrywałbym rzeczywistych ryzyk. W przejmowaniu fatalnych wzorców na wczesnym etapie właśnie.
A wybudzona żona, czy będzie dalej tą samą?
Widzę, że pytanie z gatunku fundamentalnie dramatycznych jest, co rozumiem, bo i okoliczności dramatyczne są i niepewność porażająca.
Odwróćmy pytanie: czy Twoja wybudzona już żona chciałaby takiego Ciebie nadal?
Na ile istotnym kryterium decydującym o tym, że jesteście razem jest gorliwe powielanie czy też niepowielanie czyichś tam wskazówek?
Czy organizacja to jedyne spoiwo was łączące?
Jakakolwiek się nie okaże, odpowiedź trzymasz w swoim własnym ręku. I być może będzie to jedna z Twoich w pełni samodzielnych i świadomych decyzji, podjęta nie pod dyktando, czy wytyczne org. Już sam ten fakt może być prawdziwie uwalniającym doświadczeniem.
Czy strach i wstyd to emocje które powinny kierować Twoim życiem? Może zamiast uciekać, lepiej zobaczyć dokąd Cię to zaprowadzi?
Jesteś osobą raczej szukającą szczęścia czy raczej unikającą nieszczęścia?
Ot, dylematy wolności