Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?  (Przeczytany 2696 razy)

Offline DreamM@ster

Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
« dnia: 10 Listopad, 2022, 17:05 »
Co jest lepsze? Napisać oficjalny list że zrywa się kontakt z sektą z Warvick czy żyć sobie jako niepraktykujący świadek jehowy? Mam sporo znajomych którzy daleko są od WTS ale oficjalnie żyją sobie jako nieczynni i listu nie piszą . Zachęcam do dyskusji. Jakie są korzyści i wady w wypadku oficjalnego odłączenia.


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 219
  • Polubień: 8691
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
« Odpowiedź #1 dnia: 10 Listopad, 2022, 18:09 »
(mtg): moim zdaniem, to napisać list i basta-koniec z (Ww) daje taka postawa poczucie osobistej godności wobec samego siebie, stosując zasadę '' tak to jest tak, nie to jest nie''. Ja zastosowałem ów zasadę chociaż utraciłem wielu znajomych nazwijmy to ''znajomych'', lecz wewnątrz czuję uczyniłem pomyślny krok i nie żałuję . Jednak istnieją różne sytuacje życiowe u wielu osób, jeden pali mosty inny jednak dokonuje dwuznaczności. ODEJŚCIE od (Ww) to karkołomny wyczyn
Każdy posiada rozum, więc decyzja należy tylko do niego. Zachęcałbym mimo wszystko napisać list - pozdrawiam


Offline Sebastian

Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
« Odpowiedź #2 dnia: 10 Listopad, 2022, 20:32 »
w większości przypadków lepiej jest odejść _oficjalnie_

wyjątkiem od tej reguły jest kwestia fanatyzmu niektórych krewnych

wśród fanatyków są tacy którzy i tak wyrzekną się ciebie ("bo prezentujesz odstępcze myślenie") i nic nie poradzisz; mógłbyś nawet chodzić na zebrania, stać przy stojaku itd, a oni i tak cię skreślą...

ale jest też druga grupa fanatyków ("dopóki nie było ogłoszenia wygłoszonego przez starszyznę, dopóty jesteś bratem") i ewentualna fałszywa przyjaźń takiej osoby mogłaby być jakimś tam bardzo niedoskonałym argumentem aby NIE odchodzić oficjalnie...

bądźmy jednak szczerzy:

jeśli tym fanatykiem z drugiej grupy byłaby babcia która może zapisać w spadku akurat tobie mieszkanko w warszawie o wartości miliona euro, to owszem, należałoby się zastanowić czy nie zdecydować się na status wierzącego niepraktykującego (jak wiadomo nie tylko "Paryż wart jest mszy" ale "Warszawa warta jest zooma" :) )

ale pomijając takie wyjątkowe okoliczności, raczej NIE WARTO kombinować i lepiej jest prostolinijnie odejść oficjalnie
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Mahershalalhashbaz

Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
« Odpowiedź #3 dnia: 10 Listopad, 2022, 21:23 »
Jeśli chcesz sekcie zaleźć za skórę żeby wziąć chociaż symboliczny odwet za zmarnowane lata z życia to zdecydowanie najlepiej jest odejść bez fomalnego odchodzenia, stosując tzw fading. Wtedy spowodujesz starszym najwięcej zmartwień. Z takim kimś jest największy kłopot bo nie wiadomo co z nim zrobić a obwodowy robi naciski żeby rozwiązać ten problem. Najlepiej palić głupa, z niczym się nie zdradzać w sensie poglądów, udzielać wymijających odpowiedzi i pozorować depresję. Będą cię nachodzić, dzwonić i szpiegować ale przy odrobinie sprytu można tę grę w kotka i myszkę przeciągać a starsi mają mnóstwo pracy, czas i siły ograniczone i prawdopodobnie to im się szybciej znudzi a nie tobie. Zresztą w każdej chwili można im powiedzieć że czujesz się zmęczony tymi rozmowami i nie chcesz kontaktu z ich strony. Nie będą mogli cię za to wykluczyć a będą musieli iść tam gdzie poszedł krążownik Moskwa.
Ostracyzm i tak i tak cię spotka ale jaka satysfakcja za napsucie strażnikom krwi. Ja tak właśnie zrobiłem i nie żałuję.
nihilista


Offline szymonbudny

  • Pionier
  • Wiadomości: 879
  • Polubień: 681
  • https://unitarianin.wordpress.com
    • https://unitarianin.wordpress.com
Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
« Odpowiedź #4 dnia: 10 Listopad, 2022, 21:45 »
Ciekawe jak starsi podeszliby do osoby, która byłaby płaczliwa, nie rozmawiałaby merytorycznie i np nie odpowiadała na rozstrzygające  pytania?
Wszyscy, którzy wierzą, że Jezus jest Chrystusem, są dziećmi Bożymi. I każdy, kto kocha Ojca, kocha też Jego dzieci. [1J 5:1 PNŚ 2018]


Offline Gremczak

Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
« Odpowiedź #5 dnia: 10 Listopad, 2022, 22:19 »
Ja natomiast wychodzę z założenia.
Żadnego pisma nie składałem do wstąpienia i żadnego pisma nie składam z wystąpienia.


Offline Vog

Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
« Odpowiedź #6 dnia: 10 Listopad, 2022, 23:48 »
W mojej opinii (pomijając jednostkowe ciężkie przypadki jak bycie na utrzymaniu fanatycznych krewnych bez możliwości usamodzielnienia się) najlepiej jest odciąć związek z sektą przez oficjalne odejście.
Będzie ciężej przez jakiś czas, ale nie wyobrażam sobie osobiście, żebym latami musiał udawać kogoś, kim nie jestem i pilnował, by nie dostarczyć dowodów do wykluczenia.
Życie jest za krótkie, by przejmować się opinią garstki fanatyków. Najlepiej odciąć tę część życia grubą kreską i wreszcie być sobą  :)


Offline Siedemtwarzy

Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
« Odpowiedź #7 dnia: 11 Listopad, 2022, 11:24 »
Odejść po swojemu. Jeśli chcesz odejść tu i teraz, zrob tak. Jeśli chcesz odejść po woli, wycofać się, zrób tak. Najwazniejsze co jest w zgodzie z Tobą. Tu nie ma zadnych reguł, kazda decyzja osobista jest najlepsza, bo to my wiemy co jest dla nas naj w danym momencie...


Offline agent terenowy

Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
« Odpowiedź #8 dnia: 11 Listopad, 2022, 12:14 »
A jeśli wyjść z podaniem powodu, to moim zdaniem wysłać ten list do wszystkich, wtedy wszyscy będą znali powód. A nie tyko do strasznych z boru.
"Wszyscy, którymi kieruje duch Boży, naprawdę są synami Bożymi" (Rz 8:14 NŚ rew.)


Turbulent_Business

  • Gość
Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
« Odpowiedź #9 dnia: 11 Listopad, 2022, 14:26 »
Każdy przypadek jest inny i nikt nikogo nie powinien osadzac ani narzucac mu sposobu odejścia lub stania sie nie aktywnym. Każdy musi zrobic to, co On sam uwaza za najlepsze dla siebie w stosownym dla niego tempie, czasie i w sposob jaki ta osoba tego chce. Jestes gotowy do odejścia? Zrob tak jak Ty uwazasz, zastanow sie powaznie nad konsekwencjami i dzialaj wedlug swojwgo planu. Nikt na forum nie bedzie zyl za Ciebie, to Twoje zycie przyjacielu / przyjaciolko. Nie patrz na nikogo, rob to co dobre dla Ciebie.


Offline Sebastian

Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
« Odpowiedź #10 dnia: 11 Listopad, 2022, 14:56 »
Każdy musi zrobic to, co On sam uwaza za najlepsze dla siebie w stosownym dla niego tempie, czasie i w sposob jaki ta osoba tego chce.
to oczywiste, ale założyciel wątku napisał
Co jest lepsze? (...) Zachęcam do dyskusji. Jakie są korzyści i wady w wypadku oficjalnego odłączenia.
i właśnie _dlatego_ dyskutujemy.

Ja opiszę jedną z _korzyści_ odejścia _oficjalnego_ tzn.: „od teraz nikt ci nie mówi co nasz robić”

Opisywałem sen już kiedyś na forum, dlatego stałych czytelników poproszę o wybaczenie że powtarzam się.

Około 20 lat temu postanowiłem że NIE będę odchodzić _oficjalnie_ ale wskutek snu _zmieniłem_ decyzje

Śniło mi się że jestem łóżku z piękną blondynką, zdjąłem spodnie i zamierzam „przejść do rzeczy”, ale słyszę pukanie do drzwi. No cóż, zamiast pukać blondynkę poszedłem do drzwi. Zobaczyłem starszych z mojego zboru, zatrzasnąłem im drzwi przed nosem i wróciłem do łóżka, ale... „aparatura” już nie chciała zadziałać.

Po obudzeniu się, postanowiłem _oficjalnie_ poinformować _pisemnie_ starszyznę że odchodzę ze zboru.

Korzyść polega na ucięciu możliwości ingerencji w moją prywatność przez starszyznę.

Jeśli ktoś NIE odejdzie _oficjalnie_ to starszyzna „może” (albo „uważa że może”) wtrącać się w jego życie.

Ochrzciliśmy się a w pytaniach do chrztu zadeklarowaliśmy że „rozumiemy” iż przyłączamy się do organizacji kierowanej prądem elektrycznym. To enigmatyczne stwierdzenie obejmuje „bezprawne prawo” że starszyzna czasami zachowuje się wobec nas jak by była _pierdolnięta_ i to nie tak „łagodnie” jakby ich prąd _pierdolnął_ ale dużo mocniej. A _oficjalne_ odejście to „ucięcie nożem” całej ich rzekomej władzy nad nami.

Na tym polega opisywana korzyść: nie pozwalamy starszyźnie na ocenianie naszej prywatności.

Oczywiście każdy zdecyduje _samodzielnie_ jak bardzo mu na tejże ochronie prywatności zależy...
« Ostatnia zmiana: 11 Listopad, 2022, 15:02 wysłana przez Sebastian »
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline spawarka noego

Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
« Odpowiedź #11 dnia: 11 Listopad, 2022, 16:45 »
Na „Kanale Łączności” jest materiał: „Czy warto się odłączać od świadków Jehowy poprzez pisanie listu - moje przemyślenia”, który wraz z komentarzami stanowi ciekawy asumpt do wypracowania i zastosowania własnej metody.

https://youtu.be/J9s1PJUKYn4

Jeśli masz fantazję i nieco tupetu, możesz pobić ich własną bronią i podczas zorganizowanego na twoich zasadach widzenia, oświadczyć funkcjonariuszom towarzystwa, iż z uwagi osobiste wysokie mierniki moralne / biblijne / cywilizacyjne, postanawiasz wykluczyć organizację z własnego życia, za powód decyzji podając przygotowaną listę argumentów - co tam ci w duszy gra.

Możesz także (lecz nie musisz) pozostawić im furtkę, oświadczając, że jeśli tylko kiedyś, jako organizacja, uporządkują zasady i zreformują problematyczne wg ciebie kwestie - jesteś gotów na powrót ich przyjąć do swego życia i serca.
Powodzenia.


Offline Gandalf Szary

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 780
  • Polubień: 5166
  • Najbardziej boję się fanatyków.
Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
« Odpowiedź #12 dnia: 11 Listopad, 2022, 16:50 »
to oczywiste, ale założyciel wątku napisał i właśnie _dlatego_ dyskutujemy.

Ja opiszę jedną z _korzyści_ odejścia _oficjalnego_ tzn.: „od teraz nikt ci nie mówi co nasz robić”

Opisywałem sen już kiedyś na forum, dlatego stałych czytelników poproszę o wybaczenie że powtarzam się.

Około 20 lat temu postanowiłem że NIE będę odchodzić _oficjalnie_ ale wskutek snu _zmieniłem_ decyzje

Śniło mi się że jestem łóżku z piękną blondynką, zdjąłem spodnie i zamierzam „przejść do rzeczy”, ale słyszę pukanie do drzwi. No cóż, zamiast pukać blondynkę poszedłem do drzwi. Zobaczyłem starszych z mojego zboru, zatrzasnąłem im drzwi przed nosem i wróciłem do łóżka, ale... „aparatura” już nie chciała zadziałać.

Po obudzeniu się, postanowiłem _oficjalnie_ poinformować _pisemnie_ starszyznę że odchodzę ze zboru.

Korzyść polega na ucięciu możliwości ingerencji w moją prywatność przez starszyznę.

Jeśli ktoś NIE odejdzie _oficjalnie_ to starszyzna „może” (albo „uważa że może”) wtrącać się w jego życie.

Ochrzciliśmy się a w pytaniach do chrztu zadeklarowaliśmy że „rozumiemy” iż przyłączamy się do organizacji kierowanej prądem elektrycznym. To enigmatyczne stwierdzenie obejmuje „bezprawne prawo” że starszyzna czasami zachowuje się wobec nas jak by była _pierdolnięta_ i to nie tak „łagodnie” jakby ich prąd _pierdolnął_ ale dużo mocniej. A _oficjalne_ odejście to „ucięcie nożem” całej ich rzekomej władzy nad nami.

Na tym polega opisywana korzyść: nie pozwalamy starszyźnie na ocenianie naszej prywatności.

Oczywiście każdy zdecyduje _samodzielnie_ jak bardzo mu na tejże ochronie prywatności zależy...
[/b][/size]

Uzupełnię tę wypowiedź. Jak oficjalnie nie odetniesz się od organizacji, to cały czas będziesz inwigilowany. Nie będziesz mógł prowadzić normalnego życia. Otóż nie opisze erotycznego snu jak Sebastian, ale spotkałem się na mieście ze swoim rodzonym, który jest także bratem. Umówieni byliśmy na obiad. W centrum, gdzie spotkaliśmy stali na stojaku głosiciele, którzy nas znali. Musieliśmy ich tak minąć, aby nas nie zauważyli razem. Nijak nie można spokojnie coś sobie zaplanować, gdyż zawsze będziesz podlegał kontroli!!
„Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest”.

Johann Wolfgang Gothe,


Offline PoProstuJa

Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
« Odpowiedź #13 dnia: 11 Listopad, 2022, 21:47 »
Cóż...

Czy znacie jakiegoś Świadka, który odłączył się oficjalnie z JW.ORGa z dnia na dzień? W poniedziałek zobaczył Dżefreja przed komisją australijską, a we wtorek rzucił papierami w zborze...?
Ja osobiście nie znam takiej osoby (ale może jest taka gdzieś na świecie...?).

Zazwyczaj dowiadując się szokujących rzeczy o organizacji i tak nie zamierzamy z niej oficjalnie odchodzić. Bo jednak szkoda niektórych znajomości, szkoda stracić kontakty z rodziną ŚJ.

I spoko... jako wybudzeni Świadkowie możemy się ukrywać i UDAWAĆ latami.
Tylko mam pytanie kto potrafi tak długo udawać bądź się ukrywać i zachować zdrowie psychiczne?

Ja udawałam, jednak na zebrania przestałam chodzić. Ale czy to znaczyło, że przestałam być Świadkiem? W moim umyśle przestałam, ale nie w umyśle starszych zboru i innych głosicieli.

NIE DA SIĘ żyć normalnie jednocześnie udając albo ukrywając się przed zborem jako "odstępca".
Bo będzie milion takich sytuacji, gdy na przykład będę miała ochotę pójść na koncert sylwestrowy na rynek miasta, albo pójść na paradę wojskową podczas jakiegoś święta narodowego, albo umówić się z jakimś wykluczonym na mieście.
Czy będę mogła robić to swobodnie? Niestety nie... bo zawsze z zakamarka może wyskoczyć jakiś gorliwy pionier - donosiciel, albo zwykły głosiciel, który podzieli się ze starszymi zboru informacją, że mnie widział jak np. robię sobie zdjęcie z Mikołajem w domu handlowym. Co więcej... ów głosiciel może być tak zaangażowany w dbanie o czystość zboru, że z własnej inicjatywy postanowi mnie śledzić, zrobić mi zdjęcia itd.

Oczywiście może być też tak, że nikomu nie zechce się mnie śledzić... ale w moim umyśle będzie niepokój... że przecież zawsze mogę spotkać kogoś ze zboru, kto mnie "nakryje" na czymś.

A zatem... naprawdę można "zaświrować" na własne życzenie!

Mam kontakt naprawdę z wieloma "odstępcami" i wiem jak zachowują się ci, którzy się oficjalnie odłączyli, a jak się zachowują ci "ukryci".
Ci pierwsi idą z głową podniesioną do góry i żyją tak jak chcą. Ci drudzy czają się przy wielu okazjach. Jak ze mną rozmawiają na ulicy, to o mało zawału ze stresu nie dostaną!
Nawet osoby deklarujące "ja już jestem poza" w końcu znajdują się w takiej sytuacji, w której bardzo się stresują, że zostaną zdemaskowane.

A zatem... jeśli ktoś potrafi udawać latami, nie ma żadnych skrupułów, ma mocne nerwy i w ogóle nie boi się komitetu sądowniczego... to śmiało może się NIE odłączać.

Natomiast jeśli ktoś chce żyć w końcu normalnie, jak człowiek, bez udawania, bez stresu, bez lęku... to jednak zalecam oficjalne odłączenie się (z wysłaniem listu do wszystkich członków zboru lub tylko do starszych - w sytuacji jeśli ktoś nie ma potrzeby przedstawienia swojego stanowiska na temat odejścia).

W ogóle na bycie w organizacji ukrytym odstępcą mam taką metaforę.
Otóż przynależenie do JW.ORGa, gdy się jest wybudzonym można porównać do chodzenia z kamieniem w nerce.
Można dyskutować co lepsze... Chodzić z kamieniem i uniknąć operacji (ale za to cierpieć chroniczny ból), czy też wyciągać kamień (sam zabieg może być bolesny...) i pozbyć się go raz na zawsze...

Ja osobiście jestem za radykalną operacją! Ale pewnie będą tacy, którzy stwierdzą, że pod nóż by nie poszli i będą liczyć na to, że może jednak kamyk sam się rozkruszy (co się może zdarzyć... ale później trzeba jeszcze te rozkruszone części kamyka wielokrotnie "rodzić").

Są jeszcze takie sytuacje, gdy się nie opłaca odchodzić (przynajmniej w danym momencie). Natomiast trzeba pamiętać, że zdrowie psychiczne jest najważniejsze.
Jeśli bycie w zborze mi służy (i nie przeszkadza mi propaganda członków CK z Ameryki), to mogę tam być latami. Jeśli natomiast czuję po sobie, że ukrywanie się czy udawanie wywołuje u mnie lęk i dużo negatywnych emocji... to warto się zastanowić czy możliwość utrzymywania znajomości z jednym bratem ze zboru jest tego warta.
Powiem więcej - osoby "słabe duchowo" - czyli opuszczające zebrania - są omijane przez braci ze zboru. W efekcie można podlegać ostracyzmowi będąc oficjalnie Świadkiem.

Gdy ja się odłączałam, to miałam dwa ostateczne ku temu argumenty:
1) gdy przestałam chodzić na zebrania, członkowie zboru i tak zaczęli mnie unikać, więc mimo bycia Świadkiem odczułam ostracyzm na sobie; nie miałam wiec już nic do stracenia;
2) przekonałam się na sobie (właśnie w takiej sytuacji, gdy ŚJ "nakrył" mnie na ulicy), że czuję lęk przed komitetem sądowniczym. A ja nie chciałam więcej się tak czuć!

P.S. Gdy człowiek w końcu przestanie się łudzić i odkryje, że w organizacji tak naprawdę NIE MA przyjaciół ani wsparcia, to wtedy odejście staje się dużo łatwiejsze. Trzeba więc wziąć kartkę i wypisać na niej wszystkie osoby, dla których jeszcze jestem w organizacji.
Jeżeli owa lista będzie miała 1 - 2 pozycje i dodatkowo się okaże, że te osoby to po prostu znajomi, a nie super serdeczni przyjaciele, to trzeba się zastanowić czy warto dla kontaktu z nimi poświęcać swoje życie i szczęście...!


Offline szymonbudny

  • Pionier
  • Wiadomości: 879
  • Polubień: 681
  • https://unitarianin.wordpress.com
    • https://unitarianin.wordpress.com
Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
« Odpowiedź #14 dnia: 12 Listopad, 2022, 08:48 »
Podzielę się swoim doświadczeniem. Nieco innym, ale trochę w temacie.
Przez kilka lat byłem w zborze wolnych chrześcijan a nie wierzyłem już w trójcę i bóstwo Jezusa. I muszę powiedzie, że niedziela w niedzielę czułem tak ogromne napięcie, że miałem regularne migreny. Bo  co niedziela czułem zwichnięcie w mózgu.
Pozbyłem się tego i minęło mi jak ręką odjął gdy odszedłem że zboru i przyłączyłem się do zboru nietrynitarnego, w którym mogłem otwarcie mówić o swojej wierze i nikt nie patrzył na mnie jakbym był niepełnosprawny intelektualnie.
Z mojego doświadczenia warto być tam gdzie czujesz się tożsamy ze środowiskiem.
Wszyscy, którzy wierzą, że Jezus jest Chrystusem, są dziećmi Bożymi. I każdy, kto kocha Ojca, kocha też Jego dzieci. [1J 5:1 PNŚ 2018]