Świadkowie Jehowy - forum dyskusyjne

BYLI... OBECNI... => OSTRACYZM => Wątek zaczęty przez: DreamM@ster w 10 Listopad, 2022, 17:05

Tytuł: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: DreamM@ster w 10 Listopad, 2022, 17:05
Co jest lepsze? Napisać oficjalny list że zrywa się kontakt z sektą z Warvick czy żyć sobie jako niepraktykujący świadek jehowy? Mam sporo znajomych którzy daleko są od WTS ale oficjalnie żyją sobie jako nieczynni i listu nie piszą . Zachęcam do dyskusji. Jakie są korzyści i wady w wypadku oficjalnego odłączenia.
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: Nadaszyniak w 10 Listopad, 2022, 18:09
(mtg): moim zdaniem, to napisać list i basta-koniec z (Ww) daje taka postawa poczucie osobistej godności wobec samego siebie, stosując zasadę '' tak to jest tak, nie to jest nie''. Ja zastosowałem ów zasadę chociaż utraciłem wielu znajomych nazwijmy to ''znajomych'', lecz wewnątrz czuję uczyniłem pomyślny krok i nie żałuję . Jednak istnieją różne sytuacje życiowe u wielu osób, jeden pali mosty inny jednak dokonuje dwuznaczności. ODEJŚCIE od (Ww) to karkołomny wyczyn
Każdy posiada rozum, więc decyzja należy tylko do niego. Zachęcałbym mimo wszystko napisać list - pozdrawiam
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 10 Listopad, 2022, 20:32
w większości przypadków lepiej jest odejść _oficjalnie_

wyjątkiem od tej reguły jest kwestia fanatyzmu niektórych krewnych

wśród fanatyków są tacy którzy i tak wyrzekną się ciebie ("bo prezentujesz odstępcze myślenie") i nic nie poradzisz; mógłbyś nawet chodzić na zebrania, stać przy stojaku itd, a oni i tak cię skreślą...

ale jest też druga grupa fanatyków ("dopóki nie było ogłoszenia wygłoszonego przez starszyznę, dopóty jesteś bratem") i ewentualna fałszywa przyjaźń takiej osoby mogłaby być jakimś tam bardzo niedoskonałym argumentem aby NIE odchodzić oficjalnie...

bądźmy jednak szczerzy:

jeśli tym fanatykiem z drugiej grupy byłaby babcia która może zapisać w spadku akurat tobie mieszkanko w warszawie o wartości miliona euro, to owszem, należałoby się zastanowić czy nie zdecydować się na status wierzącego niepraktykującego (jak wiadomo nie tylko "Paryż wart jest mszy" ale "Warszawa warta jest zooma" :) )

ale pomijając takie wyjątkowe okoliczności, raczej NIE WARTO kombinować i lepiej jest prostolinijnie odejść oficjalnie
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: Mahershalalhashbaz w 10 Listopad, 2022, 21:23
Jeśli chcesz sekcie zaleźć za skórę żeby wziąć chociaż symboliczny odwet za zmarnowane lata z życia to zdecydowanie najlepiej jest odejść bez fomalnego odchodzenia, stosując tzw fading. Wtedy spowodujesz starszym najwięcej zmartwień. Z takim kimś jest największy kłopot bo nie wiadomo co z nim zrobić a obwodowy robi naciski żeby rozwiązać ten problem. Najlepiej palić głupa, z niczym się nie zdradzać w sensie poglądów, udzielać wymijających odpowiedzi i pozorować depresję. Będą cię nachodzić, dzwonić i szpiegować ale przy odrobinie sprytu można tę grę w kotka i myszkę przeciągać a starsi mają mnóstwo pracy, czas i siły ograniczone i prawdopodobnie to im się szybciej znudzi a nie tobie. Zresztą w każdej chwili można im powiedzieć że czujesz się zmęczony tymi rozmowami i nie chcesz kontaktu z ich strony. Nie będą mogli cię za to wykluczyć a będą musieli iść tam gdzie poszedł krążownik Moskwa.
Ostracyzm i tak i tak cię spotka ale jaka satysfakcja za napsucie strażnikom krwi. Ja tak właśnie zrobiłem i nie żałuję.
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: szymonbudny w 10 Listopad, 2022, 21:45
Ciekawe jak starsi podeszliby do osoby, która byłaby płaczliwa, nie rozmawiałaby merytorycznie i np nie odpowiadała na rozstrzygające  pytania?
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: Gremczak w 10 Listopad, 2022, 22:19
Ja natomiast wychodzę z założenia.
Żadnego pisma nie składałem do wstąpienia i żadnego pisma nie składam z wystąpienia.
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: Vog w 10 Listopad, 2022, 23:48
W mojej opinii (pomijając jednostkowe ciężkie przypadki jak bycie na utrzymaniu fanatycznych krewnych bez możliwości usamodzielnienia się) najlepiej jest odciąć związek z sektą przez oficjalne odejście.
Będzie ciężej przez jakiś czas, ale nie wyobrażam sobie osobiście, żebym latami musiał udawać kogoś, kim nie jestem i pilnował, by nie dostarczyć dowodów do wykluczenia.
Życie jest za krótkie, by przejmować się opinią garstki fanatyków. Najlepiej odciąć tę część życia grubą kreską i wreszcie być sobą  :)
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: Siedemtwarzy w 11 Listopad, 2022, 11:24
Odejść po swojemu. Jeśli chcesz odejść tu i teraz, zrob tak. Jeśli chcesz odejść po woli, wycofać się, zrób tak. Najwazniejsze co jest w zgodzie z Tobą. Tu nie ma zadnych reguł, kazda decyzja osobista jest najlepsza, bo to my wiemy co jest dla nas naj w danym momencie...
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: agent terenowy w 11 Listopad, 2022, 12:14
A jeśli wyjść z podaniem powodu, to moim zdaniem wysłać ten list do wszystkich, wtedy wszyscy będą znali powód. A nie tyko do strasznych z boru.
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: Turbulent_Business w 11 Listopad, 2022, 14:26
Każdy przypadek jest inny i nikt nikogo nie powinien osadzac ani narzucac mu sposobu odejścia lub stania sie nie aktywnym. Każdy musi zrobic to, co On sam uwaza za najlepsze dla siebie w stosownym dla niego tempie, czasie i w sposob jaki ta osoba tego chce. Jestes gotowy do odejścia? Zrob tak jak Ty uwazasz, zastanow sie powaznie nad konsekwencjami i dzialaj wedlug swojwgo planu. Nikt na forum nie bedzie zyl za Ciebie, to Twoje zycie przyjacielu / przyjaciolko. Nie patrz na nikogo, rob to co dobre dla Ciebie.
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 11 Listopad, 2022, 14:56
Każdy musi zrobic to, co On sam uwaza za najlepsze dla siebie w stosownym dla niego tempie, czasie i w sposob jaki ta osoba tego chce.
to oczywiste, ale założyciel wątku napisał
Co jest lepsze? (...) Zachęcam do dyskusji. Jakie są korzyści i wady w wypadku oficjalnego odłączenia.
i właśnie _dlatego_ dyskutujemy.

Ja opiszę jedną z _korzyści_ odejścia _oficjalnego_ tzn.: „od teraz nikt ci nie mówi co nasz robić”

Opisywałem sen już kiedyś na forum, dlatego stałych czytelników poproszę o wybaczenie że powtarzam się.

Około 20 lat temu postanowiłem że NIE będę odchodzić _oficjalnie_ ale wskutek snu _zmieniłem_ decyzje

Śniło mi się że jestem łóżku z piękną blondynką, zdjąłem spodnie i zamierzam „przejść do rzeczy”, ale słyszę pukanie do drzwi. No cóż, zamiast pukać blondynkę poszedłem do drzwi. Zobaczyłem starszych z mojego zboru, zatrzasnąłem im drzwi przed nosem i wróciłem do łóżka, ale... „aparatura” już nie chciała zadziałać.

Po obudzeniu się, postanowiłem _oficjalnie_ poinformować _pisemnie_ starszyznę że odchodzę ze zboru.

Korzyść polega na ucięciu możliwości ingerencji w moją prywatność przez starszyznę.

Jeśli ktoś NIE odejdzie _oficjalnie_ to starszyzna „może” (albo „uważa że może”) wtrącać się w jego życie.

Ochrzciliśmy się a w pytaniach do chrztu zadeklarowaliśmy że „rozumiemy” iż przyłączamy się do organizacji kierowanej prądem elektrycznym. To enigmatyczne stwierdzenie obejmuje „bezprawne prawo” że starszyzna czasami zachowuje się wobec nas jak by była _pierdolnięta_ i to nie tak „łagodnie” jakby ich prąd _pierdolnął_ ale dużo mocniej. A _oficjalne_ odejście to „ucięcie nożem” całej ich rzekomej władzy nad nami.

Na tym polega opisywana korzyść: nie pozwalamy starszyźnie na ocenianie naszej prywatności.

Oczywiście każdy zdecyduje _samodzielnie_ jak bardzo mu na tejże ochronie prywatności zależy...
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: spawarka noego w 11 Listopad, 2022, 16:45
Na „Kanale Łączności” jest materiał: „Czy warto się odłączać od świadków Jehowy poprzez pisanie listu - moje przemyślenia”, który wraz z komentarzami stanowi ciekawy asumpt do wypracowania i zastosowania własnej metody.

https://youtu.be/J9s1PJUKYn4 (https://youtu.be/J9s1PJUKYn4)

Jeśli masz fantazję i nieco tupetu, możesz pobić ich własną bronią i podczas zorganizowanego na twoich zasadach widzenia, oświadczyć funkcjonariuszom towarzystwa, iż z uwagi osobiste wysokie mierniki moralne / biblijne / cywilizacyjne, postanawiasz wykluczyć organizację z własnego życia, za powód decyzji podając przygotowaną listę argumentów - co tam ci w duszy gra.

Możesz także (lecz nie musisz) pozostawić im furtkę, oświadczając, że jeśli tylko kiedyś, jako organizacja, uporządkują zasady i zreformują problematyczne wg ciebie kwestie - jesteś gotów na powrót ich przyjąć do swego życia i serca.
Powodzenia.
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: Gandalf Szary w 11 Listopad, 2022, 16:50
to oczywiste, ale założyciel wątku napisał i właśnie _dlatego_ dyskutujemy.

Ja opiszę jedną z _korzyści_ odejścia _oficjalnego_ tzn.: „od teraz nikt ci nie mówi co nasz robić”

Opisywałem sen już kiedyś na forum, dlatego stałych czytelników poproszę o wybaczenie że powtarzam się.

Około 20 lat temu postanowiłem że NIE będę odchodzić _oficjalnie_ ale wskutek snu _zmieniłem_ decyzje

Śniło mi się że jestem łóżku z piękną blondynką, zdjąłem spodnie i zamierzam „przejść do rzeczy”, ale słyszę pukanie do drzwi. No cóż, zamiast pukać blondynkę poszedłem do drzwi. Zobaczyłem starszych z mojego zboru, zatrzasnąłem im drzwi przed nosem i wróciłem do łóżka, ale... „aparatura” już nie chciała zadziałać.

Po obudzeniu się, postanowiłem _oficjalnie_ poinformować _pisemnie_ starszyznę że odchodzę ze zboru.

Korzyść polega na ucięciu możliwości ingerencji w moją prywatność przez starszyznę.

Jeśli ktoś NIE odejdzie _oficjalnie_ to starszyzna „może” (albo „uważa że może”) wtrącać się w jego życie.

Ochrzciliśmy się a w pytaniach do chrztu zadeklarowaliśmy że „rozumiemy” iż przyłączamy się do organizacji kierowanej prądem elektrycznym. To enigmatyczne stwierdzenie obejmuje „bezprawne prawo” że starszyzna czasami zachowuje się wobec nas jak by była _pierdolnięta_ i to nie tak „łagodnie” jakby ich prąd _pierdolnął_ ale dużo mocniej. A _oficjalne_ odejście to „ucięcie nożem” całej ich rzekomej władzy nad nami.

Na tym polega opisywana korzyść: nie pozwalamy starszyźnie na ocenianie naszej prywatności.

Oczywiście każdy zdecyduje _samodzielnie_ jak bardzo mu na tejże ochronie prywatności zależy...
[/b][/size]

Uzupełnię tę wypowiedź. Jak oficjalnie nie odetniesz się od organizacji, to cały czas będziesz inwigilowany. Nie będziesz mógł prowadzić normalnego życia. Otóż nie opisze erotycznego snu jak Sebastian, ale spotkałem się na mieście ze swoim rodzonym, który jest także bratem. Umówieni byliśmy na obiad. W centrum, gdzie spotkaliśmy stali na stojaku głosiciele, którzy nas znali. Musieliśmy ich tak minąć, aby nas nie zauważyli razem. Nijak nie można spokojnie coś sobie zaplanować, gdyż zawsze będziesz podlegał kontroli!!
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 11 Listopad, 2022, 21:47
Cóż...

Czy znacie jakiegoś Świadka, który odłączył się oficjalnie z JW.ORGa z dnia na dzień? W poniedziałek zobaczył Dżefreja przed komisją australijską, a we wtorek rzucił papierami w zborze...?
Ja osobiście nie znam takiej osoby (ale może jest taka gdzieś na świecie...?).

Zazwyczaj dowiadując się szokujących rzeczy o organizacji i tak nie zamierzamy z niej oficjalnie odchodzić. Bo jednak szkoda niektórych znajomości, szkoda stracić kontakty z rodziną ŚJ.

I spoko... jako wybudzeni Świadkowie możemy się ukrywać i UDAWAĆ latami.
Tylko mam pytanie kto potrafi tak długo udawać bądź się ukrywać i zachować zdrowie psychiczne?

Ja udawałam, jednak na zebrania przestałam chodzić. Ale czy to znaczyło, że przestałam być Świadkiem? W moim umyśle przestałam, ale nie w umyśle starszych zboru i innych głosicieli.

NIE DA SIĘ żyć normalnie jednocześnie udając albo ukrywając się przed zborem jako "odstępca".
Bo będzie milion takich sytuacji, gdy na przykład będę miała ochotę pójść na koncert sylwestrowy na rynek miasta, albo pójść na paradę wojskową podczas jakiegoś święta narodowego, albo umówić się z jakimś wykluczonym na mieście.
Czy będę mogła robić to swobodnie? Niestety nie... bo zawsze z zakamarka może wyskoczyć jakiś gorliwy pionier - donosiciel, albo zwykły głosiciel, który podzieli się ze starszymi zboru informacją, że mnie widział jak np. robię sobie zdjęcie z Mikołajem w domu handlowym. Co więcej... ów głosiciel może być tak zaangażowany w dbanie o czystość zboru, że z własnej inicjatywy postanowi mnie śledzić, zrobić mi zdjęcia itd.

Oczywiście może być też tak, że nikomu nie zechce się mnie śledzić... ale w moim umyśle będzie niepokój... że przecież zawsze mogę spotkać kogoś ze zboru, kto mnie "nakryje" na czymś.

A zatem... naprawdę można "zaświrować" na własne życzenie!

Mam kontakt naprawdę z wieloma "odstępcami" i wiem jak zachowują się ci, którzy się oficjalnie odłączyli, a jak się zachowują ci "ukryci".
Ci pierwsi idą z głową podniesioną do góry i żyją tak jak chcą. Ci drudzy czają się przy wielu okazjach. Jak ze mną rozmawiają na ulicy, to o mało zawału ze stresu nie dostaną!
Nawet osoby deklarujące "ja już jestem poza" w końcu znajdują się w takiej sytuacji, w której bardzo się stresują, że zostaną zdemaskowane.

A zatem... jeśli ktoś potrafi udawać latami, nie ma żadnych skrupułów, ma mocne nerwy i w ogóle nie boi się komitetu sądowniczego... to śmiało może się NIE odłączać.

Natomiast jeśli ktoś chce żyć w końcu normalnie, jak człowiek, bez udawania, bez stresu, bez lęku... to jednak zalecam oficjalne odłączenie się (z wysłaniem listu do wszystkich członków zboru lub tylko do starszych - w sytuacji jeśli ktoś nie ma potrzeby przedstawienia swojego stanowiska na temat odejścia).

W ogóle na bycie w organizacji ukrytym odstępcą mam taką metaforę.
Otóż przynależenie do JW.ORGa, gdy się jest wybudzonym można porównać do chodzenia z kamieniem w nerce.
Można dyskutować co lepsze... Chodzić z kamieniem i uniknąć operacji (ale za to cierpieć chroniczny ból), czy też wyciągać kamień (sam zabieg może być bolesny...) i pozbyć się go raz na zawsze...

Ja osobiście jestem za radykalną operacją! Ale pewnie będą tacy, którzy stwierdzą, że pod nóż by nie poszli i będą liczyć na to, że może jednak kamyk sam się rozkruszy (co się może zdarzyć... ale później trzeba jeszcze te rozkruszone części kamyka wielokrotnie "rodzić").

Są jeszcze takie sytuacje, gdy się nie opłaca odchodzić (przynajmniej w danym momencie). Natomiast trzeba pamiętać, że zdrowie psychiczne jest najważniejsze.
Jeśli bycie w zborze mi służy (i nie przeszkadza mi propaganda członków CK z Ameryki), to mogę tam być latami. Jeśli natomiast czuję po sobie, że ukrywanie się czy udawanie wywołuje u mnie lęk i dużo negatywnych emocji... to warto się zastanowić czy możliwość utrzymywania znajomości z jednym bratem ze zboru jest tego warta.
Powiem więcej - osoby "słabe duchowo" - czyli opuszczające zebrania - są omijane przez braci ze zboru. W efekcie można podlegać ostracyzmowi będąc oficjalnie Świadkiem.

Gdy ja się odłączałam, to miałam dwa ostateczne ku temu argumenty:
1) gdy przestałam chodzić na zebrania, członkowie zboru i tak zaczęli mnie unikać, więc mimo bycia Świadkiem odczułam ostracyzm na sobie; nie miałam wiec już nic do stracenia;
2) przekonałam się na sobie (właśnie w takiej sytuacji, gdy ŚJ "nakrył" mnie na ulicy), że czuję lęk przed komitetem sądowniczym. A ja nie chciałam więcej się tak czuć!

P.S. Gdy człowiek w końcu przestanie się łudzić i odkryje, że w organizacji tak naprawdę NIE MA przyjaciół ani wsparcia, to wtedy odejście staje się dużo łatwiejsze. Trzeba więc wziąć kartkę i wypisać na niej wszystkie osoby, dla których jeszcze jestem w organizacji.
Jeżeli owa lista będzie miała 1 - 2 pozycje i dodatkowo się okaże, że te osoby to po prostu znajomi, a nie super serdeczni przyjaciele, to trzeba się zastanowić czy warto dla kontaktu z nimi poświęcać swoje życie i szczęście...!
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: szymonbudny w 12 Listopad, 2022, 08:48
Podzielę się swoim doświadczeniem. Nieco innym, ale trochę w temacie.
Przez kilka lat byłem w zborze wolnych chrześcijan a nie wierzyłem już w trójcę i bóstwo Jezusa. I muszę powiedzie, że niedziela w niedzielę czułem tak ogromne napięcie, że miałem regularne migreny. Bo  co niedziela czułem zwichnięcie w mózgu.
Pozbyłem się tego i minęło mi jak ręką odjął gdy odszedłem że zboru i przyłączyłem się do zboru nietrynitarnego, w którym mogłem otwarcie mówić o swojej wierze i nikt nie patrzył na mnie jakbym był niepełnosprawny intelektualnie.
Z mojego doświadczenia warto być tam gdzie czujesz się tożsamy ze środowiskiem.
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 12 Listopad, 2022, 14:39
Podzielę się swoim doświadczeniem. Nieco innym, ale trochę w temacie.
Przez kilka lat byłem w zborze wolnych chrześcijan a nie wierzyłem już w trójcę i bóstwo Jezusa. I muszę powiedzie, że niedziela w niedzielę czułem tak ogromne napięcie, że miałem regularne migreny. Bo  co niedziela czułem zwichnięcie w mózgu.
Pozbyłem się tego i minęło mi jak ręką odjął gdy odszedłem że zboru i przyłączyłem się do zboru nietrynitarnego, w którym mogłem otwarcie mówić o swojej wierze i nikt nie patrzył na mnie jakbym był niepełnosprawny intelektualnie.
Z mojego doświadczenia warto być tam gdzie czujesz się tożsamy ze środowiskiem.

Dobry przykład.
Pokazuje też, że gdy przebywamy w takim miejscu i wśród takich ludzi z którymi się nie identyfikujemy, to może to też odbijać się na naszym fizycznym zdrowiu (np. migreny, bóle brzucha, osłabienie itp.) i psychicznym zdrowiu (przygnębienie, apatia, depresja, zaburzenia lękowe itp.).
Może to dotyczyć zarówno zboru jak i pracy zawodowej.

Trzeba wtedy zadać sobie pytanie - w imię czego ja się tak męczę?
Dlaczego skazuję siebie na przebywanie w miejscu i z ludźmi, którzy notorycznie pogarszają mój stan zdrowia - fizyczny i psychiczny?!

Jeżeli sytuacja dotyczy miejsca pracy, a ktoś ma objawy wypalenia zawodowego, to naprawdę trzeba pomyśleć o zmianie pracy! Bo jak już człowiek wpadnie w depresję, to wtedy już i tak nie będzie w stanie tej pracy wykonywać, a dodatkowo nie będzie w stanie normalnie funkcjonować w domu.

Dlaczego ludzie tkwią w pracy, która ich wypala?
Myślę, że z powodu zestawu określonych przekonań wyniesionych z dzieciństwa i młodości połączonych z brakiem wiary w siebie.
Te przekonania są w stylu: "Pracę trzeba szanować, bo możesz nie znaleźć innej."
"Jak rzucę tę pracę, to umrę z głodu itd."
Do kompletu ktoś jeszcze może uważać, że nikt inny nie będzie chciał go zatrudnić, bo niewiele potrafi, bo ma za małe kwalifikacje, jest za stary, itp.

Plus jeszcze zwyczajny strach, lęk, obawa przed nieznanym.

I to zwykle lęk połączony z brakiem wiary w siebie najskuteczniej trzyma człowieka w jednym miejscu. Fizycznie może być wolny, bo nie siedzi w więzieniu, ale za to ma celę i kraty we własnym umyśle.
Analogia z miejscem pracy pasuje też do organizacji ŚJ.

Ja wiem z własnego doświadczenia, że naprawdę opłaca się dokonywać - czasem radykalnych - zmian w życiu, a często jest to jedyne wyjście, aby ocalić swoje zdrowie psychiczne.
-------------------------

Co Świadków skutecznie trzyma w organizacji? LĘK przed tym, że zostaną całkowicie sami. Że już nigdy nie będą mieli żadnych znajomych, żadnych kontaktów rodzinnych itp. Wszystko opiera się na lęku i obawie przed samotnością.
Z jednej strony czują się nieszczęśliwi w organizacji, a z drugiej strony boją się, że nie spotka ich w życiu już nic lepszego.

I tak oto człowiek boi się wyjść z więzienia, bo nie wie czy na wolności uda mu się przeżyć. Lepsze znana cela niż nieznany ocean możliwości.

Nasuwa mi się tu jeszcze jedna analogia. Czym się różni lew z afrykańskiej sawanny od lwa z ZOO? Fizycznie niczym, ale na pewno różnią się tym co mają w umyśle - doświadczeniami, nawykami i przekonaniami.
Lew z sawanny wie, że aby coś zjeść powinien zapolować na zdobycz, a jeśli tego nie zrobi, to będzie chodził głodny. Lew z ZOO nauczył się z kolei zasady: "czy się stoi czy się leży micha żarcia się należy".
Czy dziki lew z sawanny byłby w stanie przekonać lwa z ZOO, że wolność jest najważniejsza....? Nawet jeśli wiąże się ona z dodatkowym wysiłkiem!
Hmmm... oto jest pytanie.... !
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: Sebastian w 12 Listopad, 2022, 15:26
przeczytałem wypowiedź Szymona i w pierwszej chwili pomyślałem sobie: "co za abstrakcyjne problemy?!"

jaka to różnica czy wg mitologii Afrodyta powstała z piany morskiej czy z piany po szamponie z Lidla?

jaka to różnica czy wg mitologii biblijnej istnieje jeden Bóg czy trzech Bogów albo 3w1 itd itp?

ale... jednak po chwili dostrzegłem, że to co napisał Szymon jest bliskie dylematom wielu ex-ŚJ

przecież typowy mentalny odstępca gdy przychodzi na zebranie do sali królestwa także słyszy co co dla osoby postronnej może wydawać sie abstrakcyjne (np. kwestia czy Apostoł Paweł odradzał chrześcijanom jedzenie mięsa), a później okazuje się że ma to BARDZO realny wpływ na nasze zycie

przykładowo, ten nieszczęsny werset "o mięsie" jest naciągany aby uzasadnić całkowite podporządkowanie naszej osoby wymysłom starszyzny, gdyż "nie można gorszyć braci"

przykładowo, ten nieszczęsny werset "o mięsie" jest podpórką aby wymuszać nie tylko zgolenie brody ale np. zerwanie zaręczyn! Machnij ręką na własne szczęście bo jakaś dewotka zgorszy się!

do tego na sali królestwa musimy wysłuchiwać "abstrakcyjno-teologiczne" bzdety o rzekomym powołaniu niewolnika i o rzekomej konieczności słuchania tegoż niewolnika, a to skutkuje czasami tragicznymi decyzjami, np. odmówić niemowlęciu transfuzji krwi "bo tak nakazuje niewolnik"

kwestia czy nasze własne dziecko przeżyje czy umrze to już nie są drobiazgi, ale superważne decyzje życiowe, a one także wynikają z tego co słyszymy na sali królestwa

odejście _oficjalne_ to m.in. uwolnienie umysłu od tej trucizny, poprawa zdrowia psychicznego, pokonanie problemów psychosomatycznych (takich jak wspomniane migreny) i wiele innych korzyści...
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: szymonbudny w 15 Listopad, 2022, 13:30
przeczytałem wypowiedź Szymona i w pierwszej chwili pomyślałem sobie: "co za abstrakcyjne problemy?!"

jaka to różnica czy wg mitologii Afrodyta powstała z piany morskiej czy z piany po szamponie z Lidla?

jaka to różnica czy wg mitologii biblijnej istnieje jeden Bóg czy trzech Bogów albo 3w1 itd itp?
Masz rację, na pewno część ludzi nie zareaguje w taki sposób. Ale część - tak jak ja - ma z tym problem.


Dlaczego ja mam/miałem ten problem?
Ja od lat szukałem jakiegoś silnego oparcia swojego życia, silnego fundamentu - sensu życia innymi słowy.
Może to wynika z braku takiego oparcia w moim rodzinnym domu, w dzieciństwie. Miałem dysfunkcyjny, alkoholowo przemocowy dom. Życie jest dla mnie miejscem gdzie muszę spodziewać się walki. Bo walkę mam jak bruzdę wyrytą w mózgu przez te dziecięce doświadczenia. Szukałem więc jakiegoś fundamentu, który da mi poczucie harmonii ze światem. Harmonii, która w konsekwencji da mi - bardzo podstawowe wg Maslowa - poczucie bezpieczeństwa. Wobec ludzi, ale i wobec tego, co w życiu mnie spotyka. Brak pracy, choroba, śmierć itd itp.
Gdy już trafiłem do zboru wolnych chrześcijan, to doszło do tego to, że czułem wewnętrzny przymus zaangażowania się w działalność zboru. Bardzo do siebie brałem wszelkie komunikaty zachęcające do zangażowania. Zresztą była to małą grupa i łączyły mnie też relacje towarzyskie z niektórymi liderami.
I myslę, że może to być jakiś "case study", który będzie podobny do ŚJ. Oczywiście ŚJ są poddani o wiele wiele większej presji. Nie zamierzam się tu równać.


To, co chcę powiedzieć, to że miejsce gdzie jedni ludzie dokonują różnego rodzaju manipulacji (w sensie "grzebania" w czymś) na umysłach i emocjach - czyjejś religijności tudzież wiary, jest to miejsce szczególnie delikatne. Sczególnie łatwo kogoś zarówno podbudować, jak i złamać. Wytyczyć w jego umyśle ścieżki szczęsliwości - "zielone polany" nawiązując do Psalmu 23 - albo wyryć brutalnie "doliny cienia śmierci" - bruzdy, które utrudnią a może nawet zatrują komus życie na wiele wiele lat.


Dla mnie uzdrawiające było wyjście z kościoła wolnych chrześcijan. Choć wiązało się to z tym, że zakończyły się bliskie relacje z ludźmi których tam lubiłem. Minęło z 10 lat od odejścia i dalej czuję przykrość. Rozumiem jednak gdy sytuacja ejst bardziej skomplikowana i ktoś musi zostać wewnątrz.


Dlatego fajne jest to, że są miejsca w internecie gdzie ludzie PIMO mogą podzielić się swoim bagażem, swoją historią. Bo jest to taki "kurek" gdzie można wyrównać ciśnienie, spuścic nadmiar powietrza jakw  zapowietrzonym kaloryferze ;)



Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: Gostek w 15 Listopad, 2022, 15:15
Jest to godne pochwały Szymoniebudny ,kiedy to umiemy  ,to co nas dołuje i blokuje ze szczerością wyrzucić z siebie.

Dużo sił Tobie życzę w poszukiwaniu swojego miejsca w tym skomplikowanym świecie.
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: PoProstuJa w 15 Listopad, 2022, 21:27

Dla mnie uzdrawiające było wyjście z kościoła wolnych chrześcijan. Choć wiązało się to z tym, że zakończyły się bliskie relacje z ludźmi których tam lubiłem. Minęło z 10 lat od odejścia i dalej czuję przykrość. Rozumiem jednak gdy sytuacja ejst bardziej skomplikowana i ktoś musi zostać wewnątrz.

Powiem szczerze, że jestem zaskoczona... Do tej pory myślałam, że tylko jak się odchodzi od Świadków (i ewentualnie mormonów), to traci się kontakty z ludźmi.

Jak rozumiem u wolnych chrześcijan nie ma wykluczenia, ale jest po prostu ochłodzenie stosunków z kimś kto odszedł? Czy może taka osoba jest unikana przez innych?

----

To co mnie szokuje, to fakt, że mówimy tutaj - mając na myśli czy wolnych chrześcijan czy Świadkow, że są to religie teoretycznie chrześcijańskie (Świadkowie tak do końca nie wiedzą czy są chrześcijanami czy nie). A tam gdzie wiara w Chrystusa, to na logikę powinna być jedność i miłość.
Ale na tym logika się kończy. Osoby wierzące - tj. należące do jakiegoś kościoła stają się często świętobliwe i jak ktoś nie wierzy w jakąś doktrynę, to niespecjalnie jest akceptowany (u Świadków to dodatkowo jest za to wykluczany).
A to przecież bez sensu!

Myślałam, że istnieje jakieś ugrupowanie, w którym nikt się nie czepia w co kto wierzy, ale widzę, że to raczej nierealne.
Dlatego ja postanowiłam nie być niewolnikiem żadnych ludzi! Owszem - posłuchać mogę o czym głoszą. Nawet mogę poklaskać i potańczyć podczas pieśni (u zielonoświątkowców czułam się jak na koncercie rockowym!), ale nie dam się już nabrać na przyłączanie się gdziekolwiek.
Wyjść z jednego więzienia po to żeby dobrowolnie wejść do innej celi... hmmm... nie wiem czy to miałoby sens!

Owszem - ludzie potrzebują innych ludzi, ale grupy religijne nie powinny tej ludzkiej potrzeby wykorzystywać jako swojego wabika i metody manipulacji innymi!
Świadkowie mają taką metodę, że reklamują się jako ogólnoświatowa, zjednoczona społeczność braci pełna miłości - żyjąca w duchowym raju. I na ten lep wabią tych, którzy są samotni i chcą przynależeć do grupy. Ale wtedy jeszcze te nowe osoby nie wiedzą, że u Świadków nie ma bezwarunkowej akceptacji i że z tej "elitarnej" grupy można szybko wylecieć.

A jak jest w innych grupkach chrześcijańskich? Myślałam, że więcej tam miłości, ale widocznie się pomyliłam...!
Powiem szczerze, że nie zabiegam już o uczestnictwo w takich grupach! Wolę być w grupie w której łączą mnie z ludźmi wspólne zainteresowania niż wspólna religia. Bo w tych grupach religijnych ludzie są po prostu zbyt krytyczni... A ja już podziękuję za obcowanie z takimi co są świętsi od papieża i których wszystko gorszy!
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: szymonbudny w 16 Listopad, 2022, 11:28
Powiem szczerze, że jestem zaskoczona... Do tej pory myślałam, że tylko jak się odchodzi od Świadków (i ewentualnie mormonów), to traci się kontakty z ludźmi.
Religie/wyznania/denominacje to miejsca gdzie często te relacje międzyludzkie przeplecione sa gdzieś z wątkami religijnymi właśnie. Jesteśmy wśród ludzi, którzy myślą podobnie (albo w innych religiach - tych mniej doktrynalnych a bardziej kultowych np. modlą sie podobnie (patrz np. Zielonoświątkowcy, ale i Żydzi czy Muzułmanie) i daje nam to poczucie bezpieczeństwa. Często jest tak, że gdy ktoś wyłamuje się z tego podwójnego splotu religijno-relacyjnego poprzez skasowanie tej sfery zgodności poglądów albo nie uczestniczenie w kulcie, to ten aspekt towarzyski tez zostaje rozluźniony - mniej lub bardziej.
Powtórzę jednak za poprzednim moim postem, że nie porównuje mojego przypadku ze ŚJ czy jak zauważyłaś np Mormonami. Nikt mnie - chyba?!? - nie unika, nikt nie piętnuje osób, które ze mną się spotykają itp. To zupełnie inny poziom. To po prostu rozluźnienie relacji. Ale skłamałbym gdybym powiedział, że nie było to dla mnie mocno zauważalne i odczuwalne.


Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: DreamM@ster w 19 Listopad, 2022, 15:38
Parę dni temu byłem odwiedzić kolegę który leży w szpitalu na depresję.5 lat temu się odłączył i przez ten czas zero kontaktu ze strony 2 sióstr które są w Organizacji.....Cholerna Sekto!!! Ile jeszcze rodzin  zniszczysz??!!!!
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: Lovely w 19 Listopad, 2022, 20:07
Nie chodzę na zebrania z 7 albo 6 lat, ale nie odłączyłam się oficjalnie, głównie ze względu na kontakt z osobami z mojej rodziny. Od jakiegoś czasu próbuję normalnie żyć (tzn. trochę nie wiem co to znaczy normalnie, bo od małego znałam tylko zasady ŚJ), ale właściwie w każdym momencie mogą mnie wykluczyć. Tylko mam wrażenie, że nikt nie jest tym zainteresowany. Kiedyś co jakiś czas dzwonił do mnie brat starszy. Miałam wrażenie, że po krótkiej rozmowie "co słychać", gdzie był jeszcze w miarę zainteresowany to potem mówi co musi powiedzieć - ja miło odpowiadałam, że dziękuję za zainteresowanie i nic się nie działo do kolejnego telefonu.
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: DreamM@ster w 20 Listopad, 2022, 00:33
Nie chodzę na zebrania z 7 albo 6 lat, ale nie odłączyłam się oficjalnie, głównie ze względu na kontakt z osobami z mojej rodziny. Od jakiegoś czasu próbuję normalnie żyć (tzn. trochę nie wiem co to znaczy normalnie, bo od małego znałam tylko zasady ŚJ), ale właściwie w każdym momencie mogą mnie wykluczyć. Tylko mam wrażenie, że nikt nie jest tym zainteresowany. Kiedyś co jakiś czas dzwonił do mnie brat starszy. Miałam wrażenie, że po krótkiej rozmowie "co słychać", gdzie był jeszcze w miarę zainteresowany to potem mówi co musi powiedzieć - ja miło odpowiadałam, że dziękuję za zainteresowanie i nic się nie działo do kolejnego telefonu.

Jestem ciekaw jak często przeważnie  bracia starsi podejmują jakieś kroki w stosunku do nieczynnych. Jeśli dobrze pamiętam to "w paście trzodę bożą" jest mowa o tym żeby odwiedzać nieczynnych raz do roku. U mnie to wyglądało tak że był rok 2015 kiedy przestałem chodzić na zebrania i głosić. Byłem wtedy nieregularny i dostałem smsy że chcą się spotkać a ja to zlałem. (Może też ktoś dzwonił nie pamiętam dobrze ale na pewno wtedy nie odebrałem).Od tamtych zdarzeń minęło 7 lat i zainteresowania zero!. 
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: Lovely w 21 Listopad, 2022, 18:49
Jestem ciekaw jak często przeważnie  bracia starsi podejmują jakieś kroki w stosunku do nieczynnych. Jeśli dobrze pamiętam to "w paście trzodę bożą" jest mowa o tym żeby odwiedzać nieczynnych raz do roku. U mnie to wyglądało tak że był rok 2015 kiedy przestałem chodzić na zebrania i głosić. Byłem wtedy nieregularny i dostałem smsy że chcą się spotkać a ja to zlałem. (Może też ktoś dzwonił nie pamiętam dobrze ale na pewno wtedy nie odebrałem).Od tamtych zdarzeń minęło 7 lat i zainteresowania zero!.
Ogólnie u mnie wyglądało to podobnie. Był moment w pandemii, gdzie w tym samym momencie napisały do mnie dwie różne osoby z identyczną wiadomością, ale to chyba jasne, że nie odpisałam.
Poprzedni prowadzący grupę dzwonił do mnie tak mniej więcej co pół roku i był nawet zainteresowany normalną rozmową ze mną i nawet oferował pomoc itd, a potem pod koniec rozmowy recytował formułki i kończyliśmy rozmowę ;) Teraz nie wiem nawet w jakiej jestem grupie.
Wydaje mi się, że zmieniło się to od momentu wspaniałego wywiadu z Geoffreyem, gdzie się zarzekał, że nie trzeba uczestniczyć w życiu zborowym, żeby być ŚJ i to jest wolny wybór. I teraz raczej jak ktoś mówi, że nie chce się kontaktować to się nie narzucają.
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: szymonbudny w 21 Listopad, 2022, 19:26
Wydaje mi się, że zmieniło się to od momentu wspaniałego wywiadu z Geoffreyem, gdzie się zarzekał, że nie trzeba uczestniczyć w życiu zborowym, żeby być ŚJ i to jest wolny wybór. I teraz raczej jak ktoś mówi, że nie chce się kontaktować to się nie narzucają.
Pamietasz link do tego wywiadu?
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: Lovely w 21 Listopad, 2022, 19:51
Pamietasz link do tego wywiadu?

https://www.cda.pl/video/3489478db

Według mojej wiedzy na YouTube są tylko fragmenty. To o czym wspominam jest w granicach 1:57:00 (ale warto włączyć  dla kontekstu kilka sekund wcześniej). 

Serdecznie dziękuję osobie, która wrzuciła do Internetu te zeznanie oraz przygotowała napisy :)
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: Turbulent_Business w 21 Listopad, 2022, 20:30
Na stronie ARC jest tylko transkrypt. Oficjalnych filmow, pochodzenia nie-odstepczenego nie ma.
Tytuł: Odp: Odejść oficjalnie czy nie oficjalnie?
Wiadomość wysłana przez: przebudzona2019 w 25 Luty, 2023, 11:33
powiem jak u mnie bylo. z perspektywy czasu napisanie listu bylo dobra decyzja.
wszystko tez zalezy od zboru i od rodziny. bylam przekonana , ze moja fanatyczna mama sie mnie wyprze. a jest tak , ze po pierwszych zalach i placzach jest lepiej niz kiedykolwiek. lwia czesc czlonkow zboru sie do mnie nie odzywa ( zero zaskoczenia).. sa tez takie osoby, ktore witaja sie ze mna na misia, przekazuja pozdrowienia ... jakby nigdy nic... i argumentuja to tym, ze przezciez sama odeszlam a nie wykluczono (wywalono) mnie.
pierwotnie chcialam sobie powolutku odplywac..ale w ostatnich momentach na zebraniach potrafilam niepohamowanie parsknac smiechem slyszac glupoty mowione w przemowieniu. do tego jest podskorny stres czy cos sie nie wykrzaczy po drodze..
najwiekszym zaskoczeniem okazaly sie slowa wypowiedziane przez starszych do mojej mamy. chodzilo o to zeby sie na mnie nie wypinala, nie wyrzucala zali bo moze dzieki temu wroce kiedys do zboru, z mezem . tiaaaa, juz biegniemy :)
wg mnie napisanie listu to takie uporzadkowanie sobie spraw z orgiem, spokoj, wolnosc dzialania, spokojny sen. nie musisz sie nikomu tlumaczyc dlaczego znow na zebraniu cie nie ma, a dlaczego ten owoc taki slabiutki, dlaczego nie przyjdziesz na np. zborowego grilla albo inne wydarzenie.
taka decyzja wymaga przemyslenia, odwagi i konsekwencji w dzialaniu.