Ej marynarka, to nadal jest obowiązkowa, nwet jeśli w słońcu jest 40 stopni. Pamiętam komgres na Legii. Mówcy mieli jeszcze jakiś daszek nad sobą, ale panowie od kamer juz nie. Żar się z nieba leje, a ci w marynarkach na środku stadionu...
W moim aktualnym zborze, tez sa pojebani na tum punkcie. Jesli jest gorąco, to ustalają czy wszyscy są w marynarkach czy nie. Raz się zdarzylo, ze rozpoczał niedzielne zebranie w koszuli, a mowca przyjezdny wszedł w marynarce, to po wykladzie wszedł na podium w marynarce i przeprosił wszystkich za jej brak na początku....
Świadek bez marynarki to jak król bez korony albo kosmonauta bez hełmu
A zgorszony Bóg patrzy na to z nieba i mówi:
"Zaprawdę powiadam Wam... Kto przyjdzie na zebranie bez marynarki, ten nie odziedziczy Królestwa Niebieskiego! A kto by nie założył krawata, ten jest gorszy niż człowiek ze świata i do Gehenny zostanie wtrącony!" (List do Herezjan 5:8).
--------------------------------
A ja podzielę się z Wami jeszcze jednym moim przeżyciem... Co prawda wstydzę się go bardzo, ale cóż... mam nadzieję, mnie zrozumiecie....
Kiedy byłam nastolatką i studiowałam "Biblię" ze ŚJ, to oczywiście bardzo się wszystkim przejmowałam czego dowiadywałam się na studium... To w końcu nie przelewki, bo za nieposłuszeństwo wobec Boga można zginąć w Armagedonie!
W tym samym czasie ze ŚJ studiował też mój znajomy. Jest trochę ode mnie starszy, ale niestety od urodzenia zawsze miał trochę nierówno pod kopułką. Nie był więc dla mnie aż tak dużym autorytetem, no ale w końcu studiował dłużej ode mnie... nabył więcej wiedzy...!
Pewnego dnia gdy z nim rozmawiałam on wypalił hasło, że
Świadkowie nie mogą jeść orzeszków laskowych! To mnie zszokowało, więc pytam: dlaczego nie mogą??
Na co on odpowiada, że już nie pamięta, ale jest jakiś werset czy jakaś zasada, że nie mogą. I że miał to na studium.
Wydało mi się to totalnie głupie, ale... nie chciałam zginąć w Armagedonie! (Życie jest w końcu ważniejsze od orzechów!!!!)
Pech chciał, że jakiś miesiąc później dostałam z siostrą (rodzoną) w prezencie orzechy laskowe w czekoladzie (każdy orzeszek otoczony osobno - takie cukierki z orzeszkiem w środku). Były przepyszne! Zjadłam taki cukierek czekoladowy... ale sumienie dawało o sobie znać!
Mój Boże... ja chyba grzeszę... Zjadłam orzeszka laskowego!!!!!
Co prawda nie wiem który werset tego zakazuje... Ale chyba jakiś zakazuje...?!
Okej... jest wyjście z sytuacji...
wkładałam cukierki do buzi, zjadałam tę czekoladę z wierzchu, a orzeszki wypluwałam do ręki w całości. Ale tak ukradkiem żeby moja siostra nie widziała co robię (ona zawsze uważała Świadków za dziwnych... nie chciałam jej więc dawać kolejnego powodu do zdziwienia... i śmiania się ze mnie!).
Mój Boże, co to były za katusze! Strach przed Armagedonem, poczucie winy, wypluwanie przepysznych orzeszków laskowych w imię ocalenia życia od zagłady!
Minęło ze 2 - 3 miesiące. Siedzę na studium i dotarłam do tematu, który wcześniej przerabiał ów mój znajomy. I czytam w akapicie mniej więcej coś takiego: "Prawdziwi chrześcijanie wystrzegają się palenia tytoniu i żucia orzeszków betelu".
Gdy to zobaczyłam to myślałam, że tego gostka normalnie mandoliną zabiję!
Orzeszki betelu pomylić z orzeszkami laskowymi!!!
No a ja też nie byłam mądrzejsza, że się w te orzeszki laskowe dałam wkręcić!
P.S. Pociesza mnie tylko to, że przeciętny, długoletni Świadek też mógłby się na to nabrać...
Cokolwiek napisze Strażnica, jest święte! Jeżeli w czerwcu pojawi się w niej artykuł z zakazem noszenia czarnych kapci, to na bank 99% ludzi się do tego zastosuje! I to bez żadnych dodatkowych pytań!