ZAWSZE POLEGAJCIE TYLKO NA JEHOWIE! REALIA NIECH WAS NIE INTERESUJĄ! W artykule do studium strażnicy, jest taki akapit.
https://www.jw.org/finder?srcid=jwlshare&wtlocale=P&prefer=lang&docid=2021640 Można powiedzieć, że standard, jeśli chodzi o zachęty, by wszystko podporządkować służeniu Jehowie.
Jak chcesz być gorliwym sługą Jehowy.
Cytuję:
"4 Jeśli nie będą ostrożni, mogą podjąć decyzje, przez które obciążą się długami.
A wtedy przypuszczalnie oboje będą musieli dużo pracować, żeby je spłacić.
Świecka praca może im zabierać czas, który powinni poświęcać na studium osobiste, rodzinne wielbienie i służbę kaznodziejską.
Być może nawet zaczną opuszczać zebrania, bo będą pracować po godzinach, żeby więcej zarobić albo nie stracić pracy.
W rezultacie ominie ich radość wynikająca z pełnego zaangażowania się w służbę dla Jehowy." Do czego chcę nawiązać.
Otóż, redaktorzy strażnicy, to takie kręcą lody, jakby poza służeniem Jehowie nic więcej nie istniało !!!
A przecież życie trwa i powinno nam sprawiać radość.
Bo życie, to nie tylko obowiązki wobec Boga, nie żyjemy w zakonie, ani w jakiejś zamkniętej kuli.
I ono nie kończy się tylko na sprawach duchowych, związanych z wyznawaniem jakiejś religii.
Strażnica, moim zdaniem, jest bardzo odrealniona w swoich naukach i zachętach.
Trzeba pracować, żeby utrzymać rodzinę.
A jak jest większa, to obydwoje rodziców musi chodzić do pracy, by zarobić na utrzymanie całego domu.
Członkowie rodziny mogą chorować, co też zabiera odpowiedni czas na opiekę.
Trzeba mieć pieniądze na lekarstwa, kuracje, rehabilitacje, dojazdy do specjalistów itd., itp.
Trzeba co miesiąc opłacać rachunki, które są coraz większe
W domu prać, sprzątać, gotować.
Muszą znaleźć się pieniądze na chemię, sprzęt domowy i inne udogodnienia XXI wieku.
Dzieci wychowywać, nie tylko religijnie przez studium Biblii.
One chodzą do szkoły, trzeba im w lekcjach pomagać.
Też mają swoje problemy, w których rodzice muszą się jakoś odnaleźć.
Młodych śj już na starcie, takimi radami jak w zacytowanym akapicie pozbawia się myślenia o przyszłości.
Nie kupuj mieszkania!
Nie bierz kredytu!
Nie pracuj za wiele!
Nie planuj dzieci, rodziny!
Nie planuj życia towarzyskiego!
Nie dla jakichś przyjemności, rozrywek, teatr, kino, opera, zapomnij że to istnieje!
Praca, to też jakaś taka, żeby nie zabierała zbytnio czasu!
Ważne rzeczy w rodzinie to studium osobiste, rodzinne wielbienie i służba kaznodziejska!!!
A już napewno duchowym przestępstwem jest opuszczanie zebrań i zbiórek przez pracę, jaką by wykonywali.
Broń Boże jakieś tam dokształcanie się czy podjęcie studiów, o tym to się w ogóle nie wspomina, żeby robić, a wręcz odwrotnie
Jak już, to jakieś kursy, które są niezbędne do wykonywania swojego zawodu.
Absolutnie jakiś szerszy rozwój czy samorealizacja.
Cały swój każdy czas masz poświęcić nam, celom strażnicy!!!
Czy tylko z tego składa się życie?
Dlaczego się tych młodych tego wszystkiego już na starcie w życie pozbawia?
Dlaczego się ich zniechęca do prowadzenia normalnego życia?
Nie wszyscy słudzy Jehowy nie chcą mieć dzieci?
Niektórzy może nawet tego bardzo pragną ale nie, strażnica ma swoje nauki.
Nie wszyscy chcą całe życie mieszkać w wynajętej kawalerce na kilku metrach kwadratowych.
Może właśnie chcieliby mieć swój własny, normalny dom z ogrodem i żyć godziwie i przyzwoicie!
I wiecie co, czytając takie akapity, jak ten wyżej zacytowany, kolejny raz dochodzę do wniosku, że ...
STRAŻNICA TO PRZEDE WSZYSTKIM DBA O SWÓJ WŁASNY INTERES !!! Bo najlepiej, jak takie młode małżeństwo, to weźmie się do agitacji.
Przyprowadzi nowych, którzy podobnie, będą agitować następnych i fortuna się toczy, dla strażnicy.
No i najważniejsze, żeby wszyscy planowali finanse dla niej, bo datki to druga najważniejsza rzecz po doktrynach, o których się mówi.
I strażnica sama sobie strzela w oba kolana.
Bo takie młode małżeństwo, dobrze zarabiające, to i na większe datki byłoby ich stać.
Nie czują się zmęczeni psychicznie, fizycznie, maja większą radość i satysfakcję z życia.
A tak muszą kombinować jak związać koniec z końcem, od pierwszego do pierwszego.
Bo bieda nie jest towarzyszką radości.
No i strażnica w ogóle się nie liczy z potrzebami ludzi.
Choć sami od przyjemności nie stronią.
Jakie jest Wasze zdanie w tym temacie?
Dlaczego tak bardzo im zależy na tym, żeby ludzie to tylko myśleli o tym, jak służyć Bogu Jehowie?
I jak poszerzać zakres swojej służby dla niego?
I tylko wokół niego się kręcić.
Zachęcam do dyskusji.
Pozdrawiam.
"Estera"