Słucham tak dzisiejszego zebrania i zastanawiam się nad fragmentem, który omawiają dzisiaj braciszki i siostry.
Sędziów 16:1 - "Kiedy pewnego razu Samson poszedł do Gazy, zobaczył tam prostytutkę i do niej zaszedł."Abstrahując już czy ta cała opowieść ma w sobie choć iskrę prawdy. Zastanowiło mnie jak to możliwe aby sługa Jehowy chodził do prostytutki.
Oczywiście żona od razu wystrzeliła... "ale nie napisano, że z nią spał!" Więc wywaliłem jej tekstem, że "ja też mam zwyczaj zwiedzania burdeli bez korzystania z usług ewentualnie gdy jadę w delegację to załatwiam tam nocleg". Trochę za mocno ale jak inaczej dotrzeć do zaślepionego?
Google it i znalazłem oczywiście domysły świadkowskie dlaczego Samson spał u prostytutki.
https://wol.jw.org/pl/wol/d/r12/lp-p/1979132I na koniec, znowu abstrahując od tych życzeniowych wyjaśnień, jak to jest - że osobie wykluczonej (np. sama się odłącza) podrzędny głosiciel nie powinien powiedzieć dzień dobry na ulicy, a jednocześnie nie jest problemem, że wyjątkowy sługa Boga, wykonujący wyroki Najwyższego Boga, sypia u grzesznicy chyba wysokiego szczebla?
Najgorsze jest to, że tak jak kiedyś na YT Światusy mówili... Świadki nakładają osobiste klapki na oczy czy tam świadkowy szlaban i zaczynają tłumaczyć sobie ten fakt jakkolwiek, byle zracjonalizować sobie dlaczego Samson mógł zrobić to co zrobił tak aby nie kłóciło się to im z przekonaniami.