Jeżeli dzisiejsze doświadczenia są prawdziwe, to pokazują jak faktycznie wysoki jest poziom psychozy wśród świadków, szczególnie dzieci
można założyć z dużym prawdopodobieństwem że wiele osób wewnątrz Organizacji ma takie lub bardzo podobne lęki
w każdym razie ja, Sebastian, około 30 lat temu miałem olbrzymie lęki, dotyczące losów mojej najbliższej rodziny, która "nie poznała prawdy"... a przecież należy uwzględnić, że świadkowie Jehowy zakładają, iż "odstępca" będzie potraktowany przez Jehowę bardziej surowo niż osoby spoza zboru...
dzisiaj (patrząc na takiego "bezbożnika" jak ja) trudno w to uwierzyć, ale trzy dekady temu byłem fanatycznym świadkiem Jehowy, przekonanym w 100% o prawdziwości koszmarnej "ewangelii z Ameryki".
gdy ja przyjąłem chrzest w 1989 roku, miałem 17 lat. Moje rodzeństwo nie interesowało sie prawdą: moi bracia Grzegorz i Andrzej mieli wtedy 18 i 13 lat, a moja siostra Magda 6 lat.
było oczywiste, że albo nawrócą się albo zginą w Armagedonie.
miałem koszmary senne, że jest Armagedon, a aniołowie próbują zamordować moją siostrę...
np. skrzydlaty anioł rzuca w Magdę kamieniem, ja zasłaniam Magdę swoim ciałem, kamień trafia w mój palec od nogi, ja krzyczę do anioła "ręce precz od mojej siostry!", itd.
w innym śnie straciłem panowanie nad sobą i atakującemu moją siostrę aniołowi kazałem _wypierdalać_ a potem miałem wyrzuty sumienia, że postąpiłem nie po chrześcijańsku...
innym razem anioł "pomylił sie" bo (z uwagi na dość dużą różnicę wieku) ubzdurał sobie, że moja siostra jest moją córką, a dzieci sług Jehowy są pod ochroną i mają przeżyć...
to były naprawdę koszmarne przeżycia i nawet dzisiaj gdy sobie to przypominam, czuję sie niefajnie...