Problem w tym, że świadkom przez lata udało się skutecznie zamiatać problem nienawiści wobec exów pod dywan i z ofiar zrobili sprawców.
Na szczęście ogromna większość ludzi nie nabiera się na ten obraz.
Vog. Dokładnie jest tak jak tu napisałeś.
Na moim terenie w ogromnej większości, raczej nikt śj nie kojarzy źle.
Tu, ludzie się bardzo dobrze znają, a już śj, szczególnie i to na terenie całego zboru, który jest dość obszerny, terytorialnie.
Bo to przeważnie byli katolicy, "przeobrażeni" w śj.
I owszem, zdarzyło się parę ostrych, znanych obszernie incydentów, ale na przestrzeni dzięsiątków lat, od kiedy są tu śj, to jakby czas zatarł ten nieprzyjemny smak.
Tu, nikt sobie śj nie kojarzy z problemem nienawiści, wrogości, przemocy czy pedofili.
A już napewno nie z problemem takiego ostracyzmu wobec wykluczonych, jaki jest stosowany w tym ugrupowaniu religijnym.
I jeśli w większości jest tak wszędzie, a wiemy, że śj bardzo dbają o swoje to pozytywne oblicze.
To nic dziwnego, że przez społeczeństwo są postrzegani, tak jak to opisują komentarze.
Chociaż, w naszym zborze jak pewien ojciec nakazał uczącej się jeszcze córce, wykluczonej ze zboru wyprowadzkę z domu.
A potem za jakiś niedługi czas ona popełniła samobójstwo, to komentarze były ostre
Naprawdę trudno było wyjść na teren z
... "głoszeniem tej tzw., dobrej nowiny" ... Osobiście miałam mocno włączony ostry hamulec.
I to całkiem niedawne wydarzenia.
Ale zaraz potem, odkryłam prawdę o śj.
Więc zniknął mi problem z głoszeniem
tym świadkowym głoszeniem.