Witajcie, na wstępie zaznaczę że aktualnie nadal jestem ŚJ ale w pełni wybudzonym. Prawdopodobnie czeka mnie komitet bo podzieliłem się swoimi wątpliwościami z rodziną. Byłem parę lat temu wykluczony razem z moją żoną.(żona też jest już wybudzona). Obydwoje dorastaliśmy w rodzinie ŚJ, mój tata był starszym zboru. Ogólnie to gdy byłem nastolatkiem stwierdziłem że nie będę ŚJ, nigdy nie pasowało mi ich zrozumienie na pewne sprawy ale nie o tym mowa. Poznałem dziewczynę będącą ŚJ i się w niej zakochałem. Dziewczyna ta należała od zawsze do tego samego zboru co ja, zaczęliśmy się spotykać, chodzić razem do szkoły (nasze szkoły były blisko siebie). Ja w tamtym okresie poczułem potrzebę że jednak muszę się zmienić i zacząć być bardziej duchowym człowiekiem bo bardzo zależy mi na mojej partnerce. W tym czasie na prawdę czułem że robię dobrze, zostałem głosicielem a jeszcze później się ochrzciłem mniej więcej gdy byłem pełnoletni. Z partnerką byliśmy w "związku" już ok. 2 lat, jednak ze względu na to że chodzimy obydwoje do szkoły nie mogliśmy się pobrać. Nie będę ukrywał że zaczęliśmy się potajemnie ze sobą kochać,(byliśmy już zaręczeni). Ze względu na organizację oboje mieliśmy ogromne wyrzuty sumienia, ale postanowiliśmy że nie będziemy o tym mówić starszym zboru szybciej jak po ślubie.
Chciałbym podzielić się z wami przezabawną historią jak doszło do tego, że wyszło na jaw że współżyjemy ze sobą
Jako że oboje mieszkaliśmy osobno z rodzicami, a wiadomo - miłość do partnera/ki w okresie młodzieńczym jest niesamowicie silna to czasem zdarzało się że kochaliśmy się w samochodzie w bardzo odosobnionym miejscu(zdarzyło się tak może 3 razy). Pewnego dnia pojechałem z narzeczoną do galerii handlowej bo coś chcieliśmy kupić, w drodze powrotnej stwierdziliśmy oboje że zanim wrócimy do swoich domów to pojedziemy w nasze miejsce się pokochać. No i dojechaliśmy, byliśmy na miejscu ok. 30-40 min, i nagle zauważamy jadący w naszą stronę samochód(było to totalne zadupie). Gdy był jeszcze daleko rozpoznałem że to samochód pewnego sługi pomocniczego. Przejechał obok nas (siedziliśmy tylko w tym czasie) i odjechał. 2 min później moja narzeczona dostała telefon od Ojca, z pytaniem czy jest faktycznie w galerii handlowej. Pod wpływem stresu skłamała że tak. Na najbliższym zebraniu podszedł do mnie ów sługa pomocniczy i powiedział że wszystko widział i że mam to zgłosić starszym bo inaczej on to zrobi. Nie mogłem uwierzyć, że ktoś może posunąć się do czegoś takiego by nas śledzić i sprawdzić co robimy...
Oczywiście poszliśmy do starszych i powiedzieliśmy o wszystkim. Sprawa zakończyła się naszym komitetem, starsi wypytywali mnie i narzeczoną i każde aspekt naszego seksu, o pozycje seksualne, w jakich miejscach, kiedy gdzie itp. Po tym wszystkim czułem się dosłownie jak jakieś totalne gówno, że musiałem zwierzyć się z takich intymnych spraw(moja narzeczona miała takie same pytania). Jeszcze przed komitetem postanowiliśmy że zorganizujemy ślub jak najszybciej, by przed komitetem powiedzieć że będziemy małżeństwem za bodajże 2 miesiące. Niestety, uznali że nie mamy skruchy i wykluczają nas w skutek czego 80% naszej rodziny nie była na naszym ślubie.
Po ok. roku wróciliśmy do organizacji, ale raczej tam długo nie zostaniemy. To tyle, pozdrawiam