Znajomi pytali co można odpowiedzieć świadkom Jehowy, gdy agitują od domu do domu lub gdy próbują zakładać studium. Doradzałem, aby domownik _wyraził_zgodę_ ale pod warunkiem, że przyjdzie jeden głosiciel od świadków i ja jako odstępca, bo dzięki temu domownik pozna argumenty za i przeciw sekcie.
Wg mojej wiedzy złożono taką propozycję miejscowym świadkom Jehowy co najmniej 30x (tzn. o 30x wiem) i jak nie trudno domyślić się świadkowie Jehowy wcale nie byli zainteresowani prowadzeniem takiego polemicznego trzyosobowego studium.
Fantastyczne!
Serdecznie zapraszam na studium do mnie - będę ja i "odstępca" X.
A Świadkom już wychodzą gały z orbit
Ale wiecie co... mnie nadal nurtuje ile faktów można po prostu tak olać i się ich wyprzeć i nadal być niewzruszonym Świadkiem?
No załóżmy, że członek Ciała Kierowniczego zostałby przyłapany na malwersacji gotówki - i podałyby to media w całym kraju - albo przyłapano by go na jakimś przestępstwie... choćby na strzelaninie w supermarkecie...
Czy to już by wystarczyło żeby ludzie odeszli, czy by powiedzieli:
- wszyscy są niedoskonali
- widocznie ktoś mu coś złego zrobił, skoro aż tak się wkurzył żeby strzelać do ludzi
- nikt nie zginął, to tylko rany postrzałowe... więc nic się takiego nie stało...
- a jeśli ktoś zginął... to nic takiego... na pewno Bóg go wskrzesi...
(Wymyśliłam niby absurdalny przykład, ale od czasu afery australijskiej, która skłoniła CK do bezczelnego wypierania się swojej winy podczas przemówień na zgromadzeniach - to już nic mi się nie wydaje absurdalne...)