Zaczną masowo opuszczać gdy zmieni się filozofia życia i monoteizm straci przełożenie na to jakimi kategoriami ludzie myślą. Już teraz coraz mocniejszą rolę odgrywa ekologizm i transhumanizm, potencjalnie nowe religie. Następuje osłabienie państw narodowych, tożsamości etnicznych, małżeństwa i inne więzi międzyludzkie są coraz mniej liczne i coraz bardziej krótkotrwałe, zmienia się globalnie styl życia. Do tego wszystkim zaczyna rządzić przestrzeń wirtualna, a tam specjalnie nie ma miejsca na Jezusa z jego przesłaniem do żydów sprzed 2 tysięcy lat. Grzech i świętość, już teraz zaczynają to być abstrakcje na miarę mitologii, to problemy starego świata, a nie coś co rozpala wyobraźnię mas. Co w tym odnajdują dla siebie młodzi żyjący non stop w świecie wirtualnym, przejęci globalnym ociepleniem, losem mniejszości, spaceX, Teslą, strajkiem klimatycznym, robotyzacją miejsc pracy, transhumanizmem, youtube i tiktokiem? Dla których zarówno kościół jak i organizacja to tylko kolejne skandale?
Ludzie sprawujący prawdziwą władzę - fundusze walutowe, banki, koncerny medialne, niedługo podyktują własny etos życia i świadki się w tym nie zmieszczą, bo ich przesłanie nie jest nawet wczorajsze, ale przedwczorajsze, na miarę geriatrii. Jadą wyłącznie na przyzwyczajeniu pokoleń pamiętających inny świat. Nikt nowy już nie przyjdzie, a dotychczasowi będą się wykruszać, bo atmosfera jest niesympatyczna i opresyjna nawet dla tych, którzy jeszcze myślą po protestancku. Może jakoś przedłużyć życie udałoby im się gdyby poszli pełną parą w media społecznościowe, ale obecnie zaczynam myśleć, że organizacji nie zostało dużo czasu właśnie dlatego, że przestała dawać odpowiedzi na miarę czasów, a czasy bardzo przyspieszają.