18. W punkcie 13a padło pytanie co takiego działo się na początku 1993 roku, że ówczesny zbiorowy „niewolnik” rzucił wszystko na jedną szalę, wypierając się nawet własnego Boga Jehowy? 22 grudnia 1992 roku zmarł prezes Frederick Franz, który dopóki żył, był sam beneficjentem „pokolenia pamiętającego rok 1914” i żywym gwarantem, że to pokolenie naprawdę nie przeminie (urodzony 12.5.1893 r.). W kwietniu 1993 roku „niewolnik” już zdawał sobie sprawę, że niedługo trzeba będzie się z tego wszystkiego jakoś wykręcić, więc w taki sposób przygotowywał sobie grunt do nowych rewelacji. I rzeczywiście w roku 1994 wycofał się definitywnie z „pokolenia pamiętającego rok 1914”, ale w kwietniu 1993 roku jeszcze nie był w tym kierunku zdecydowany, i „rzutem na taśmę” bronił jeszcze coś, co już do obrony się nie nadawało, a upływ czasu był bezlitosny i nieubłagany. Nie przyznawał się do swoich własnych fałszywych alarmów, wytykając je innym. Tymczasem jego „pokolenie 1914 roku” to dopiero spektakularny i głośny na cały świat fałszywy alarm autorstwa made in „niewolnik”.
18a. Przebudźcie się! 8.4.1993 s.4 ak. 4:
Człowiek ma taką naturę, że jeśli czegoś gorąco pragnie i wyczekuje tego z wielkim utęsknieniem, to nawet brak dostatecznych dowodów nie powstrzyma go od snucia przypuszczeń o bardzo bliskim spełnieniu marzeń. W swej gorliwości czasem wszczyna fałszywe alarmy.
A jak ten fragment będzie wyglądał, jeśli zamiast wyrażenia „człowiek” umieścimy na tym miejscu bardziej prawdziwe i trafne w tym miejscu słowo „niewolnik”? Będzie bardziej realistyczny:
„Niewolnik ma taką naturę, że jeśli czegoś gorąco pragnie i wyczekuje tego z wielkim utęsknieniem, to nawet brak dostatecznych dowodów nie powstrzyma go od snucia przypuszczeń o bardzo bliskim końcu świata. W swej pazerności co rusz wszczyna fałszywe alarmy”.
-------------------------
19. Na koniec ciśnie się na usta pytanie: Dlaczego „niewolnik” od czasu do czasu częstuje swoich głosicieli zwierzeniami o swej omylności, możliwości popełniania błędów, swojego nienatchnienia i tym podobnych? Przede wszystkim należy zwrócić uwagę, iż on nieraz pisze tak, że trudno się zorientować, iż mówi o sobie, lub tylko o sobie. Szczególnie wtedy, gdy coś się nie spełniło, i to „niewolnik” powinien się z tego wytłumaczyć. On wtedy pisze tak: inni natomiast szczerze wierzą w prawdziwość własnych zapewnień. (...) Świadkowie Jehowy podawali przypuszczalne daty, które później okazały się błędne. (...) Z tego powodu niektórzy nazywają ich fałszywymi prorokami. (...) Ten i ów wygłasza ekscytujące przemówienia ... – już się czuję jakbym siedział na kongresie. W tych miejscach powinno być wszędzie jedno słowo klucz: „niewolnik” lub „Ciało Kierownicze”; bo to gremium jest odpowiedzialne za te wpadki, ponieważ tylko to gremium, jak samo o sobie mówi „podaje czeladzi pokarm na czas słuszny”. Reszta to bierni „konsumenci”, bierni „zjadacze” tego „pokarmu”. A „niewolnik” jednak próbuje prawie zawsze obarczać odpowiedzialnością, albo współodpowiedzialnością szeregowych świadków. Próbuje spychać odpowiedzialność na swoje nienatchnienie, swoją omylność, błędy, które raczej są uważane za ludzkie przywary, przypadkowe niedopatrzenia, a nie jak jest naprawdę, specjalne i celowe stałe oszukiwanie swoich wiernych, prowadzone regularnie od zarania w celach uzyskiwania niezasłużonych korzyści majątkowych. W rzeczywistości tenże „niewolnik” pozostaje stale na „garnuszku” całej organizacji, jednocześnie maskując w powyższy sposób swoje niecne, nieprzypadkowe, bo zawsze specjalnie zamierzone i zawoalowane czyny. „Niewolnik” to zbiorowy gangster, „pracujący” w „białych rękawiczkach” i w „białych kołnierzykach”. Pod zwykłymi przywarami ludzkimi ukrywa swoje wyrafinowanie i to, że jest „wykwalifikowanym duchowo” manipulantem.
19a. „Organizacja Jehowy” tak naprawdę dzieli się na wyzyskiwanych i na wyzyskiwaczy. Taka w niej jest praktyka i tradycja, ustalona przez „niewolnika”, który sam siebie umieszcza w tej strukturze na samej górze „łańcucha pokarmowego”. Sytuując się zawsze na samej „górze” nigdy w tym czasie nie wspomina o swojej omylności, błędach czy też o swoim nienatchnieniu. Raczej z ogromną pewnością siebie, z wielkim naciskiem autorytetu twierdzi, iż na tym najwyższym stanowisku ustanowił go Jezus Chrystus, „głowa” wszystkich zborów. Mało tego, za wszystkie jego oszustwa Jezus wywyższy go nad wszystkimi i nad wszystkim, obdarzając go niebem, o której to nagrodzie już dawno powiedział mu w wielkim zaufaniu, po cichu, wykorzystując tak zwany „głuchy telefon” między niebem a ziemią:
Strażnica z 15 lipca 2013 s. 22 akapit 9 i 10:
Czy wszyscy pomazańcy żyjący na ziemi tworzą wiernego niewolnika? Nie. Przecież nie wszyscy spośród nich odgrywają jakąś rolę w dostarczaniu pokarmu duchowego współwyznawcom na całym świecie. W skład pszenicy wchodzą namaszczeni bracia, którzy nieraz działają jako słudzy pomocniczy albo starsi w lokalnych zborach. Nauczają oni od domu do domu oraz w swoim zborze i lojalnie podporządkują się wskazówkom z Biura Głównego. Ale nie biorą udziału w dostarczaniu duchowego pokarmu ogólnoświatowej społeczności braterskiej. Poza tym, wśród pomazańców są pokorne siostry, … Od kilkudziesięciu lat owego niewolnika stanowi Ciało Kierownicze Świadków Jehowy.
- Niewolnik zawsze musi być na szczycie. Ci starsi i siostry robią za darmo, poświęcając siebie i swoje rodziny, z trudem je utrzymując. Niewolnik ma opierunek, wikt, mieszkanie i jakie pieniądze?!
Kiedy Jezus przybędzie na sąd w wielkim ucisku, stwierdzi, że niewolnik lojalnie udostępniał czeladzi duchowy pokarm we właściwym czasie. Z radością powierzy mu kolejne zadanie – ustanowi go nad całym swoim mieniem. (St. 15.7. 2013 ak. 18).
- "Niewolnik" daje pokarm, o którym można powiedzieć tylko tyle, że „we właściwym dla siebie czasie” wyrzuci go i na jego miejsce ustanowi nowy, który też w określonym czasie wyrzuci, jak straci „datę ważności” czyli jak się "przeterminuje" i już nie będzie zdolny do „spożycia”. I tak "w koło Macieju".
Podkreślenie i wytłuszczenie moje.
Koniec.