Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

Ankieta

Czy gdybyś nie musiał ponosić konsekwencji odejścia od śj - czy odszdłbyś od nich?

TAK - bez sekundy zastanawiania się odszedłbym.
19 (48.7%)
NIE - nie widzę siebie poza organizacją.
4 (10.3%)
ODSZEDŁEM - nie zważając na konsekwencje.
16 (41%)

Głosów w sumie: 37

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Czy gdybyś bez konsekwencji mógł odejść od ŚJ - czy zrobiłbyś to? - ANKIETA  (Przeczytany 2434 razy)

Offline Estera



   CZY GDYBYŚ MIAŁ WYBÓR ODEJŚCIA OD ŚJ, BEZ PONOSZENIA KONSEKWENCJI WYKLUCZENIA
                                                         TO CZY NADAL BYŚ TAM TKWIŁ?




   Witam.
   Pomyślałam sobie, że może warto by taką ... ANKIETĘ ... powołać do życia.
   Dla zwykłej orientacji, jak to wygląda wśród osób świadomych tego, czym organizacja religijna śj jest?!
   Proszę również tych, którzy wezmą udział w głosowaniu, żeby króciutko napisali, dlaczego tak, a nie inaczej zagłosowali.
   Jeśli oczywiście taką informację mogą tu pozostawić.
   Przymusu nie ma  :-* :-*
   To nie zbór z rezolucją, pełna wolność w głosowaniu.
   Proszę też o sugestie wariantów na odpowiedź, to ankietę zmodyfikuję.

   
   Jesteśmy świadomi tego, że wielu z organizacji nie może odejść, że względu na surowe konsekwencje jakie się z tym wiążą.
   Całkowite odcięcie i pełny ostracyzm, połączony często ze sporą dozą nienawiści i szkalowania takich osób w zborach.
   Mnożenia wszelkiego rodzaju plotek i pomówień z powodu decyzji o odejściu.
   Dla wielu jest to utrata całej rodziny tam będącej.
   Nierzadko od pokoleń.
   Przyjaciół.
   Pracy.
   Ojców.
   Matek.
   Dzieci.
   Wnuków.
   A w wielu przypadkach też dachu nad głową.


   Zapraszam do głosowania.
   Zobaczmy jak to procentowo odnosi się do realnego życia.
   Pozdrawiam  :)
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Do

To pytanie retoryczne? Czy tak na poważnie?


Offline Estera

To pytanie retoryczne? Czy tak na poważnie?
   Do.
   Jak najbardziej zapytałam na poważnie.
   Myślę, że wielu tu jest ciekawych, jak się ma rzeczywistość, do tego, że niektórzy są przymuszeni do ukrywania swoich poglądów.
   I do przymusowego tkwienia w tej organizacji korporacyjno - "ala" religijnej.
   Ze względu na ostracyzm jaki tam panuje po wykluczeniu.

   Wiadomo, że CK nie odstąpi od swoich dyrektyw w tej kwestii.
   A wręcz zacieśnia swoją pętlę w tych kwestiach, co pokazują różne artykuły ze strażnic.
   Co do wykluczonych jak również odstępców, jako zło wcielone szatana i demonów  ::)  :)) :))
   Ale jak widać, sporo się im sypie, co pokazuje nawet ich własne sprawozdanie za ub.r. służbowy.
   Pozdrawiam  :)
« Ostatnia zmiana: 16 Marzec, 2021, 23:44 wysłana przez Estera »
Kim będziesz beze mnie? Zapytał strach. Będę wolna!
PAŚCIE TRZODĘ BOŻĄ - tajny kodeks karny Świadków Jehowy tylko dla starszych.


Offline Gremczak

Nie zważając na konsekwencje odszedłem.


Online Stanisław Klocek

Jeszcze nie głosowałem ponieważ niema tam odpowiedniego pytania. Odchodziłem, a raczej org mnie wykluczył m.in. głównie za dociekliwość. Tak czy inaczej zdarzenia które doprowadziły do "rozwodu" z org, był procesem w czasie i pełnym weryfikacji za i przeciw.  Gdybym obecnie miał odejść, to wyglądało by inaczej, a mianowicie po przekonaniu się o bezwartościowym tkwieniu w org, mentalnie bym odszedł, a formalnie przez jakiś czas bym pozostał, dostarczając potrzebne informacje tu na forum tak, jak robi to wielu obecnie tu ŚJ. W wielu przypadkach są one wartościowe z obiektywnego punktu widzenia dla innych wybudzających, a także i dla utwierdzenia tych, którzy już dokonali rozbratania się z org.

Ps. Tak na marginesie. Brakuje mi informacji takiej, że nadal formalnie ktoś jest ŚJ, ale mentalnie jest razem z nami tu na forum. Taka notka mogłoby być np. w podpisie każdego posta, kożystając z ustawień w profilu m. in. "formalnie jestem ŚJ, z przekonania NIE" To w pewnym stopniu byłoby zachętą dla innych ŚJ wybudzających się a zarazem zaglądających tu na forum.


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 218
  • Polubień: 8691
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
(mtg): Ujawnię wobec ogółu tego Forum, że zagłosowałem na ostatnie zapytanie (3). Wiele osób na Forum to przeciwnicy i wrogowie (Ww), również i ja  utożsamiam się z  ''odstępczuchami''.
Zastanawia mnie, tylko jedna sprawa, bo również doświadczam sam ostracyzmu od członków (Ww).
Jestem tak uważam w lepszej sytuacji od innych ponieważ w rodzinie nie mam takich fanatycznych osób, pisząc tak stwierdzam, że  - nikt z rodziny nie należy do sekty oprócz Ukochanej z którą nie prowadzę żadnej ścieżki wojennej na tle wyznania mieszkając pod jednym dachem w taktyce reżimu tej organizacji religijnej czyli mówiąc prosto SEKTY.
 O wiele trudniej jest osobą, którzy mają fanatycznego współmałżonka a zarazem wspólny owoc małżeństwa (potomstwo), czy rodzinę będąca ślepo przekonana w  doktryny owej fanatycznej sekty.
Odejście w takiej sytuacji to kaskaderski wyczyn , kończący się prawe zawsze fatalnym finałem, tylko co poniektórym udaje się bez szwanku ten czyn bohaterski, ale to tak jakby wygrać milion w totka za pierwszym razem.
Oczywiście, utrata znajomych czy tzw. przyjaciół zborowych to nieuniknione, dlatego wiele tzw. ''cichych przebudzonych'' postanawia grać w tą  rosyjską ruletkę kosztem: stresów, lęku i nieprzewidzianym przypadkowym zdemaskowaniem w niektórych przypadkach kończy się taka postawa załamaniem psychicznym  a niekiedy samobójstwem.
Bardzo współczuję osobą, które przeżywają taki codzienny traumatyczny stan - jednak mogę napisać  - to Ukryci Bohaterowie ( z szacunkiem wobec nich napisałem przez duże ''B'') znoszących te katusze wobec najbliższych, którzy wierzą tak wierzą w nadejście takiej chwili, kiedy z dumą będą mogli  jawnie wystąpić z szeregów tej sekty nie ponosząc bolesnych doświadczeń mam na myśli szczególnie małżeństwo z rodziną  to różnie się układa ale najistotniejsze to trwały zgodny związek małżeński, który się szanuje darzy pełnym zaufaniem bez utraty szczerej wzajemnej miłości i wzajemnego poświęcenia,wychowując swoje ukochane pociechy.
Kochani wierzcie i trwajcie w oczekiwaniu upragnionej WOLNOŚCI i postępujcie tak jak dyktuje Wasze serce i bieżące ujawniające się wobec WAS okoliczności.
To Forum to jedna ''Życiodajna Oaza – Wolności'' w której pod ukrytym nickiem możecie wyrazić szczerze osobisty: ból oraz skrywany w głębi serca dramat swojego życia, czy wielką radość z przerwania kajanów (Ww) stając się wolnymi uczestnikami dalszej egzystencji.

Wielu toczy globalną walkę którzy opuścili jej szeregi aby ukrócić okrutne działanie tejże podstępnej sekty(Ww), bestialskim postępowaniem wobec TYCH, którzy zaufali czy ufają jej manipulacją - po to,  aby przestrzec innych przed drastycznymi konsekwencjami i reżimem ck(Ww), które opiera swoje restrykcje na PRZEKŁADZIE NOWEGO ŚWIATA kłamliwie twierdząc, że to wierny przekład BIBLII czyli Pismo Święte.
« Ostatnia zmiana: 17 Marzec, 2021, 16:48 wysłana przez Nadaszyniak »


Offline Natan

Ja odszedłem nie bacząc na konsekwencje.

Były one dla mnie trudne, a nawet rozdzierające serce. Byłem bardzo zżyty z niektórymi osobami, które uważałem za przyjaciół. Przegadaliśmy wspólnie wiele godzin, wspólnie spożywaliśmy posiłki, z niektórymi muzykowałem. Z pewnymi Świadkami byłem na wspólnych wyjazdach wypoczynkowych. A teraz zostałem oddzielony od nich być może do końca życia. To była wielka cena, ale byłem gotów ją ponieść z miłości do prawdy. Nie potrafiłem trwać dalej w błędzie w imię pragnienia zachowania moich przyjaźni. To była największa cena za uwolnienie się od organizacji - utrata przyjaciół.

Inna cena - utrata dobrego imienia i zniesławienie przez niektórych Świadków (inni mnie dalej szanowali i nadal mnie szanują, a nawet mają ze mną kontakt).

To może te dwie konsekwencje. Miałem też ciocię w organizacji, ale ona w ogóle nie zerwała ze mną kontaktu, a nawet potem sama się odłączyła od zboru.

 


Offline hiacynta

Ja odeszłam nie bacząc na konsekwencje, uważam że podjęłam słuszną decyzję jesteśmy z mężem szczęśliwsi, spokojniejsi i nie musimy spinać tyłków. Początki były trudne ale z roku na rok było coraz lepiej także polecam tę wolność 👍👌👌🙂


Offline Takajaja

Odeszłam nie bacząc na konsekwencje!!

Ponieważ konsekwencje pozostania w organizacji byłyby dla mnie jeszcze gorsze!!!!!!!


Offline Matylda

Odeszłam ponosząc wszystkie konsekwencje.


Offline Sebastian

ja podobnie - odszedłem ponosząc wszystkie konsekwencje,

ale w moim wypadku konsekwencje były stosunkowo niewielkie: (nie miałem ani rodziny w sekcie ani współmałżonka w sekcie ani pracodawcy w sekcie) gdyż w sekcie został mój jeden przyjaciel.

większe były natomiast konsekwecje zdrowotne: moja psychika źle zniosła wiadomość że ziemskiego raju ma nigdy nie być; przez pewien czas nie mogłem chodzić (to jest reakcja psychosomatyczna mojego organizmu na olbrzymie rozczarowanie po poznaniu prawdy o prawdzie)

ale było minęło, zdrowie wróciło, pojawili sie inni przyjaciele, życie trwa nadal
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline PoProstuJa

Odchodząc niejako "przecierałam szlaki" ewentualnym, następnym chętnym do tego kroku "odstępcom".

Miałam świadomość, że nawet 100% znanych mi Świadków może nie chcieć ze mną rozmawiać po moim odejściu. Wzięłam to na klatę.
Ponieważ niektórzy nie odzywali się do mnie jeszcze jak byłam w zborze (gdy zaczęłam coraz rzadziej uczęszczać na zebrania... wtedy widocznie zaczęli profilaktycznie mnie unikać), to decyzja o odejściu z czasem stawała się dla mnie coraz łatwiejsza.

Bo kiedyś myślałam, że mam w zborze 100 braci i sióstr (rodzina duchowa), a okazało się, że to tylko znajomi, którzy szybko zaczęli udawać, że mnie nie znają.
De facto takich bliższych osób, z którymi żal mi było utraty kontaktów w sumie było może z 5... a pozostali okazali się być członkami organizacji, ale bynajmniej nie moją rodziną duchową.

Gdy doszłam do tego  momentu, że zorientowałam się, że mam w orgu może z 5 bliskich osób, a pozostali mają mnie w nosie... to w zasadzie już wiedziałam, że nie tracę aż tak dużo..

Wiadomo... ostracyzm miły nie jest, ale poczucie wolności (i brak nad głową cwaniaków-starszych dyktujących mi co mam robić) - bezcenne!



Offline uncja

moja psychika źle zniosła wiadomość że ziemskiego raju ma nigdy nie być; przez pewien czas nie mogłem chodzić (to jest reakcja psychosomatyczna mojego organizmu na olbrzymie rozczarowanie po poznaniu prawdy o prawdzie)

ale było minęło, zdrowie wróciło, pojawili sie inni przyjaciele, życie trwa nadal

może zechcesz powiedzieć coś więcej, ze mną było podobnie najwięcej bólu zadał mi fakt uświadomienia sobie, ze żadnego raju nie będzie, ze moje całe życie jest tu i teraz i nie mam szans na to by wyzdrowieć , ze jeśli o mnie chodzi nigdy nie będzie normalnie


Offline paragraf4N wg.CK

Pewnie bym odszedł a tak ze względu na najbliższych -bo jednak ostracyzm dotyka też rodzinę wykluczonego za odstępstwo jeśli się od takiego spektakularnie nie odetnie -trwało to aż do wykluczenia.
Czy dużo osób by odeszło? Religia to sfera uczuć a ona nie podlega prawom logiki.Niejednokrotnie jesteśmy świadkami toksycznych związków czasami z przemocą w tle .I CO ? I NIC ! "niech by i bił byleby był"-to powiedzenie napisało życie.W księdze Rodzaju napisano: "nie jest dobrze być człowiekowi samemu" dlatego jeśli ktoś ma potrzebę bycia w grupie i konieczność jakiejkolwiek akceptacji to np.znając "prawdę o prawdzie" i tak w niej będzie tkwił. Jego życie-jego wybór.


Offline Sebastian

podobnie jak ZSRR z czasów Breżniewa a tym bardziej za czasów Gorbaczowa nie był już tak samo totalitarnym państwem co za czasów Józefa Stalina (ale nadal jacyś tam więźniowie nadal siedzieli na Syberii - nawet dziś za czasów Putina istnieją kolonie karne), tak samo organizacja świadków Jehowy zmienia się na coraz mniej toksyczną i coraz mniej zintegrowaną, ale jest to proces powolny.

nie da się jednak zaprzeczyć, że kontrola organizacji nad życiem jednostki słabnie;

dodatkowo pandemia (i nieoczekiwane wstrzymanie działalności agitatorskiej oraz nieoczekiwane zamknięcie sal królestwa) spowodowały osłabnięcie presji organizacji na jednostkę

organizacja jw.org coraz bardziej przypomina liberalny Babilon Wielki w którym wszystko można

mam ma myśli to, że [pomijając wyjątki nad wyjątkami nad którymi rozczulają sie lewicowe media (cóż to jest 2 tysiące osób rocznie w 38 milionowym kraju?) jak wiadomo] większość niepraktykujących katolików nie czuje potrzeby występowania ze swojego kościoła, bo i po co? Jak nie chcą, to nie chodza na mszę. Jak nie chcą, to nie posyłają dzieci na religię. Jak nie chcą, to nie biorą ślubu kościelnego. A ksiądz proboszcz nie ma nad nimi żadnej realnej władzy.

świadkowie Jehowy JESZCZE nie są na tym etapie, ale zmierzają w tym właśnie kierunku.

jeśli już dzisiaj nie trzeba nawet kombinować z pustymi godzinami, wystarczy odpowiedzieć TAK na pytanie CZY głosiłeś (i nie trzeba zdawać owocu)
jeśli już dzisiaj nie trzeba nawet chodzic na zebrania, można "wcisnąć guziczek" i robić cokolwiek chcemy we własnym domu
jeśli już dzisiaj komitety sądownicze zbierają się TYLKO w tzw. "wyjątkowych" przypadkach
jeśli już dzisiaj można mieć wszystko "dokładnie tam"...

to po co oficjalnie występować z takiej "istniejącej tylko teoretycznie" organizacji jw.org?!
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)