Cześć,
jestem ciekawa Waszej opinii, bo w sumie zastanawiam się nad tym już od kilku lat. Ile obecnie % Świadków w organizacji wie o aferach w organizacji, a ile procent jest całkowicie niczego nieświadomych?
Pod koniec 2015 roku zaczęłam poznawać prawdę "o Prawdzie", bo po pierwsze pojawił się artykuł o Świadkach w Gazecie Wyborczej, po drugie natknęłam się (przez przypadek) na to forum, a po trzecie dowiedziałam się o aferze pedofilskiej.
Uzyskane informacje w końcu skłoniły mnie do tego, aby odejść z organizacji (co oczywiście nie było łatwą decyzją, ale po ok. 1,5 roku udawania, że nadal jestem Świadkiem, nastąpił moment, kiedy już udawać nie potrafiłam. Chciałam się odciąć od organizacji, która zamiatała pod dywan afery pedofilskie oraz wymyśla nieprawdziwe nauki).
A więc ta akcja, gdy zaczęłam poznawać prawdę o "Prawdzie" działa się u mnie 5 lat temu i wtedy dosłownie byłam nieświadoma tego co dzieje się w organizacji.
A jak Waszym zdaniem jest obecnie? Ilu Świadków - starych i młodych WIE o tych wszystkich aferach, które się dzieją w orgu? Czy jest to kilka procent, połowa, 70%, 90%, wszyscy?
Ja mam takie poczucie, że to jest niemożliwe, aby po tylu artykułach w Internecie, a także po audycjach i programach telewizyjnych, były osoby, które dzisiaj są kompletnie NICZEGO nie świadome. Które nic nie widziały, nic nie słyszały, nic nie czytały... i żyją w błogim poczuciu, że w ich religii jest sama prawda i brak jakichkolwiek afer. Jeśli są takie osoby, to moim zdaniem jest to max kilka procent wśród Świadków - głównie takich osób, które nie mają dostępu do Internetu oraz do innych "dobrze poinformowanych" braci.
A pozostali?
A pozostali już chyba wiedzą, że w organizacji jest COŚ nie tak, ale wpadli chyba w różne mechanizmy obronne i nie zawsze wiedzą jak z tego wszystkiego wybrnąć.
Oczywiście są w tej grupie ukryci odstępcy, którzy w głębi nie są Świadkami, ale na razie jeszcze z orga oficjalnie nie odeszli, bo boją się konsekwencji (ciekawe ile ich jest?);
Są też zapewne tacy, którzy częściowo mają poglądy "odstępcze", ale z orga nie odejdą, bo uważają, że mimo różnych "niedoskonałości" Świadkowie są mimo wszystko najbliżej religii prawdziwej.
Są jeszcze świętoszki, które są przekonane, że owszem, afery wokół Świadków są, ale to złośliwe ataki Szatana na lud boży, a wszystkie dowody przeciwko Świadkom są spreparowane (oczywiście przez złośliwych "odstępców", którzy nie mają co robić tylko całymi dniami i nocami w piwnicy montują fałszywe filmiki, aby tylko oczernić "prawdziwych chrześcijan").
A są też tacy... taki mix-Świadek, którzy WIEDZĄ o aferach w organizacji, ale starają się je pomniejszać i usprawiedliwiać... Że jak ktoś im powie, że u Świadków była ukrywana pedofilia, to oni się tego nie wyprą (bo wiedzą, że to prawda), ale na swoją obronę stwierdzą: "każdy jest niedoskonały i grzeszny, a w kościele pedofilów jest WIĘCEJ...!").
I szczerze mówiąc ta ostatnia postawa najbardziej mnie przeraża, bo to jest wyraźny komunikat: "Wiemy, że tkwimy w bagnie, ale nasze bagienko jest tylko po pas, a w innych religiach bagno sięga wiernym po szyję"). Takie osoby żyją po prostu w zakłamaniu. Ale nadal "nawracają" innych na swoją - "lepszą" - religię.
Czy Waszym zdaniem to w ogóle możliwe, aby 5 lat po przesłuchaniach komisji australijskiej ktoś ze Świadków jeszcze o tym nie słyszał?
Czy Świadkowie tkwią w Orgu ze strachu / lęku przed ostracyzmem czy z powodu błogiej nieświadomości o tym co się dzieje w organizacji?!