Dlaczego ludzie, którzy znają ten świat zostają Świadkami - nie wiem i nie umiem pojąć. Myślę, że dają się zmanipulować.
Ja przed wstąpieniem do Świadków byłam katoliczką. Chodziłam na religię, do kościoła. Ale niestety zaczęłam zauważać rzeczy, które mi się nie podobały... Ot choćby podejście księży do dzieci w wieku komunijnym... To były stare, denerwujące dziadki i jeszcze się czepiające... Nie miało mnie więc co zachęcić do tego kościoła, a jak chciałam się czegoś więcej dowiedzieć o Biblii, to na kościół liczyć nie mogłam. Na mszach czytali tylko przypowieści i jakieś wybrane fragmenty Ewangelii... i tak w koło Macieju... non stop to samo.
A Świadkowie to była miła odmiana. Na zebraniach każdy mógł się zgłosić i odpowiadać na pytania. Poza tym Świadkowie byli mili dla nowych. Jako zainteresowana czułam się zaopiekowana przez pionierkę, która prowadziła ze mną studium - poświęcała mi swój czas, uwagę, chwaliła za postępy, za trafne odpowiedzi i uczyła mnie o Biblii.
Dlatego spodobali mi się Świadkowie. Na zasadzie reguły kontrastu - skoro u katolików jest źle i kłamstwo, to u Świadków jest dobrze i prawda.
Dopiero po latach, gdy już tkwiłam w tej religii zaczęłam dostrzegać, że to głoszenie u Świadków, prowadzenie studiów i poswięcanie uwagi osobom zainteresowanym jest mechaniczne... Że tutaj główną misją jest chęć wpisania odpowiedniej ilości godzin w sprawozdaniu miesięcznym z głoszenia, niż szczera miłość do bliźniego.
Zaczęłam też dostrzegać, że jednego uczy się z podium, a co innego Świadkowie robią w ukryciu... nie rzadkie były przypadki alkoholizmu, zdrad małżeńskich czy potajemne nałogi.
Ale jak napisałam... to dopiero odkrywa się po latach i to dzięki znajomościom z innymi dobrze poinformowanymi członkami zboru, bo normalnie to się nikt grzechami w organizacji nie chwali.
Pamiętam, że będąc tuż po chrzcie byłam przekonana, że to najlepsza decyzja w moim życiu. Że znam prawdę, że jestem na najlepszej drodze... I nie mogłam pojąć jak to możliwe, że ktoś chce odejść od Świadkow... Tłumaczyłam to sobie słabością duchową; tym, że ktoś zaniedbał czytanie Biblii i studium osobiste, że zaniedbał zebrania i oslabł... W końcu, że widocznie mało wierzy, a może nawet został zwiedziony przez Szatana.
Ot i wyjaśniona tajemnica dlaczego ludzie idą do Świadkow.
Dodam, że podobnie może być w innych dziedzinach... Idziemy do jakiejś pracy, bo wydaje się nam, że to super miejsce, a dopiero jak już jesteśmy wkręceni w tą machinę, to odkrywamy, że szef to partacz i krętacz i wykorzystuje ludzi... Ale z wierzchu firma może wyglądać ładnie, a klienci są zadowoleni... Tylko, że wszystko odbywa się kosztem pracowników.
Zatem dopóki nie jesteśmy w coś bardzo zaangażowani, to często przez wiele lat nie widzimy drugiej strony medalu... I na przykład zainteresowany o wielu rzeczach dziejących się w zborze nigdy się nie dowie, bo Świadkom byłoby wstyd, aby mówić mu o przekrętach w zborze. Po pierwsze mogłoby to zniechęcić zainteresowanego, a po drugie obnażyłoby głupotę tych Świadków... bo wiedzą, że siedzą w bagnie, ale akceptują ten stan i nic z tym nie robią.