Myślę że bezpośrednim i najważniejszym źródłem wszystkich i jakichkolwiek niepowodzeń w sferze religijnej, jest brak autentycznego spotkania Boga. Dotyczy to kontaktu z sektami, oraz rozczarowań w zdrowych społecznościach. Wszak przecież w każdej z tych dwóch relacjach, mamy do czynienia z kalejdoskopem charakterów, osobowości i temperamentów.
Zobrazuje to przykładem.
Spóźniam się na jakieś spotkanie tłumacząc że w drodze złapałem gumę. Gdy już wymieniałem to koło, to najechał na mnie tir. Lecz pozbierałem się i właśnie jestem.
Być może niektórzy w pierwszej chwili uwierzyliby w tak niesamowitą historię. Lecz każdy logicznie myślący dopatrzy się fantazji i braku realności. Gdyż gdyby spotkanie się z taką masą było faktem. To z pewnością doznałbym kontuzji. Byłoby to widać.
Podobnie jest gdy doświadczamy spotkania z Bogiem. Zapewne słyszy się z ust takich agitatorów „spotkaj Boga” lub coś w podobnym znaczeniu.
Piszę to z autopsji. Bo jako nastolatek nawróciłem się i w wyniku tego moje dotychczasowe plany, pragnienia, upodobania, zwyczaje, uległy diametralnej zmianie.
Dlatego jeśli spotkanie Boga jest autentyczne. To przede wszystkim zmienia się stosunek do grzechu. Taki człowiek źle się czuje w towarzystwie gdzie prowadzone są niemoralne rozmowy i opowiada się sprośne dowcipy. Filmy czy książki naładowane seksem, przemocą i niemoralnością, są ciężkostrawne.
Ale też widać śmierć starej natury, ego. Nie obrażamy się gdy doznamy przykrości. Nie wdajemy się w szczegóły, nie roztrząsamy tego kiedy nikt nie zauważa naszych zdolności i dobrych uczynków. Nie robimy problemu w sytuacjach gdy w towarzystwie jesteśmy pomijani.
Ta sprawa ma szczególne znaczenie gdy jesteśmy pośród innych wierzących. Człowiek narodzony na nowo ma już inną naturę i zranić go jest niezwykle trudno. Jeśli już jednak do tego dojdzie, to wkrótce wybacza to. Oczywiście różne osobowości różnie to przechodzą. Osobiście wybaczam bardzo szybko, lecz przykładowo moja Żona zmaga się z tym już o wiele dłużej.