Najbardziej nie warto się nigdzie zapisywać jak się jest dorosłym i rozsądnym człowiekiem. Moim zdaniem żadnej mocy nie ma fakt że mnie moja matka zaniosla w becie do kościoła a ksiądz mi nadal wody na głowę. Najwyżej skutki ma, bo teraz, zdaniem niektórych, taka głupia jestem. Żadnej mocy też nie ma to że nie dokonując apostazji z kościoła, ktoś mnie, nadal jako nieletnią w basenie na stadionie zanurzyl. To wszystko były fanaberie, nie uprawnione, mojej matki.
Dziś pewnie nie napisałaś bym nawet tych kilku słów, które mi kazano"nie chcę być świadkiem jehowy "
Mnie apostazja do niczego nie potrzebna..Pomagac, być życzliwym, szanować braci mniejszych, można bez przynależności, bez apostazji, jako katol, świadek, ateista. Pytanie tylko czy się jest jeszcze człowiekiem wrażliwym na innych, czy już tylko maszyną zaprogramowaną na zarabianie bezpotrzebnej kasy żeby potem wydać na fitnesy, paznokcie, kiecki, wyjazdy, selfie, rasowe pieski, wypasione apartamenty itd..
Może deczko nie dokładnie, na temat,. Moim zdaniem jednak nie apostazja albo przynależność, tylko bycie przyzwoitym i uczciwym daje nam spokój ducha