One nie są tajne skoro dopuszczają do nich.
Poproś, by umożliwiono Ci dostęp do tajnych archiwów Watykańskich. Tam miałbyś co robić do końca życia.
Coś o tajnym archiwum:
Archivum Secretum Apostolicum Vaticanum - mylnie jest nazywane sekretnym czyli tajnym ponieważ tak naprawdę nazwa Tajne Archiwa Watykanu powinna być rozumiana jako archiwa będące własnością Papieża!
Przy archiwum pracują codziennie dziesiątki badaczy z całego świata. Nie jest ono tajne. Nie ma tylko charakteru biblioteki "otwartej".
To link do
Archiwum.Jako ciekawostkę podam , że krytyczka KK - Maria Luisa Ambrosini , która przez długi czas pisała w gazetach włoskich niepochlebne artykuły na temat archiwum a raczej tego co w nim się znajduje, podjęła się napisania książki na ten temat. Książka nosi tytuł: "Tajne archiwa Watykanu".
Oto co napisała już po wydaniu tej książki: " Archiwum Watykańskie, być może najważniejsze archiwum na świecie, składa się z około 40 km półek, które wypełniają pisane na pergaminie i na papierze rękopisy przedstawiające wielką wartość historyczną. Archiwum Watykańskie nie jest jednak po prostu składnicą zapisków z przeszłości, lecz prowadzącym bieżącą działalność organem Kościoła, który zajmuje się wszystkim, co dotyczy ludzi: sztuką i nauką, jak również teologią i polityką.
Nazwa „Tajne Archiwum Watykanu” i fakt, że rzeczywiście jest ono niedostępne dla dziennikarzy i fotografów, owiały je atmosferą tajemniczości, która zrodziła ciekawość i stała się zachętą do rozmaitych spekulacji. Krążą przeróżne pogłoski na temat charakteru Archiwum. Mówi się, że zawiera ono pełną kolekcję „nieprzyzwoitych i lubieżnych” książek i dokumentów, jak na przykład L'Enfer w Bibliotece Narodowej w Paryżu lub Private Case w British Museum. Inni sugerują, że przechowuje się tu materiały o eksplozywnym wydźwięku politycznym.
„Książka ta jest próbą dostarczenia czytelnikom pewnego wyobrażenia o skarbie, jaki ludzkość - nie tylko Kościół, lecz cały rodzaj ludzki - posiada w postaci Archiwum Watykańskiego, i próbą ukazania początków owego ogromnego zbioru wiedzy i tego, w jaki sposób listy św. Piotra i św. Pawła przekształciły się w 40 km półek zapełnionych dokumentami.
Nie jestem ani archiwistą, ani historykiem. Nie próbowałam napisać historii Kościoła ani wyjaśnić szczegółowo treści i struktury Archiwum Watykańskiego. Mój plan polegał na tym, by śledzić - częstokroć z uporem Syzyfa ich dzieje i dać pewne pojęcie o tym, co zawierają lub mogą zawierać w świetle epok, które je wydały. Książki muszą trzymać się swej własnej logiki, a moje zainteresowanie postaciami historycznymi nie zawsze jest proporcjonalne do ich oznaczenia czy do stopnia, w jakim były związane z Archiwum Watykańskim.
Chociaż jestem niezwykle wdzięczna za dyskretną gościnność, jakiej przez tak długi okres doświadczałam w Archiwum Watykańskim, to jednocześnie muszę stwierdzić, że nie uzyskałam żadnej oficjalnej pomocy i że wszystko, co napisałam, jest wynikiem moich własnych spostrzeżeń i wniosków. W poszukiwaniach naukowych pozostawiono mi całkowitą swobodę.
Nie odmówiono mi żadnej informacji, w wypadku jakichkolwiek technicznych trudności, i nie zadawano mi żadnych pytań po rozmowie wstępnej na temat celu moich poszukiwań.
Rozpoczęłam tę pracę z niejaką pewnością siebie, a kończę z uczuciem pokory, uświadomiwszy sobie wielkość zadania. Mogę przynajmniej powiedzieć, że starałam się je wypełnić z całym oddaniem.”
M. L. Ambrosini